Zajęcie szpitala Dzieciątka Jezus na Ochocie, walki na Woli z oddziałami Luftwaffe i SS - to niektóre ze scen batalistycznych z powstania warszawskiego, których rekonstrukcję oglądać było można w niedzielę na wrocławskim Rynku.
Rekonstrukcja walk powstańczych była kulminacją trwających od środy w stolicy Dolnego Śląska obchodów 68. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.
W inscenizacji, której przyglądały się setki wrocławian, wzięło udział 70 rekonstruktorów, 30 statystów, kaskaderzy, pirotechnicy i aktorzy. Wykorzystano trzy zabytkowe pojazdy oraz broń z tamtego okresu - moździerze, działa, karabiny maszynowe czy osobistą broń piechoty.
Na wrocławskim Rynku ustawiono barykady przypominające te, które stanęły w sierpniu 1944 r. na ulicach stolicy. "Wszystkie pokazywane sceny batalistyczne były konsultowane z żyjącymi do dziś powstańcami oraz konfrontowane z źródłami w książkach historycznych" - powiedziała PAP Dominika Arendt-Wittchen ze stowarzyszenia Inicjatywa Historyczna - głównego organizatora rocznicowych obchodów.
Inscenizacji towarzyszył komentarz lektora, który był uzupełnieniem pokazywanych scen. Po zakończeniu rekonstrukcji na wrocławskim Rynku odbył się spektakl muzyczny "Pamiętamy". Widowisko zostało oparte na powstańczych piosenkach oraz poezji z "Pamiętnika z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego i utworach Jacka Kaczmarskiego.
Obchody rocznicy wybuchu powstania warszawskiego odbyły się we Wrocławiu po raz czwarty. "Chcemy w ten sposób uhonorować powstańców. Dziś w stolicy Dolnego Śląska żyje ich jeszcze 52, po wojnie było ich około 5 tys." - powiedziała Arendt-Wittchen.
Uczestnicy powstania warszawskiego, którzy dziś mieszkają we Wrocławiu, o swoich wspomnienia z tamtych wydarzeń mówili podczas konferencji poprzedzającej obchody rocznicy wybuchu powstania.
Marcin Dobrzyński, który w 1944 r. miał 19 lat, wspominał, jak w dniu wybuchu powstania przemieszczał się z Woli do miejsca zgrupowania na Grochowie. "Na ulicach panowała euforia, dziewczęta odprowadzały chłopców (...) Całą okupację czekaliśmy, aby wyjść na ulicę i zamanifestować nasze dążenie do wolności" - mówił żołnierz walczący w powstaniu.
Wspominał, że w miejscu zgrupowania na Grochowie nie doszło do zrywu powstańczego, ponieważ okazało się, że są tam zgromadzone olbrzymie siły wojsk okupanta. "Musieliśmy zejść do konspiracji i dopiero po przeprawie przez Wisłę w nocy z 22 na 23 sierpnia nasza grupa dołączyła do walk" - mówił Dobrzyński.
Skomentuj artykuł