Rosyjski szpieg skazany na trzy lata
3 lata więzienia za szpiegostwo na rzecz Rosji - to wyrok warszawskiego sądu wobec obywatela rosyjskiego Tadeusza J. Sąd ujawnił, że był on "uśpionym agentem" wywiadu wojskowego Rosji, a w kontaktach z centralą używał sprzętu łączności wysokiej klasy.
Środowy wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie jest nieprawomocny. Obrona, która wnosiła o uniewinnienie J., zapowiada odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wnosiła o 5 lat więzienia. Dwie oskarżające J. prokuratorki powiedziały, że zastanowią się, czy apelować. Za "udział w działalności obcego wywiadu przeciwko RP" grozi od roku do 10 lat więzienia.
Sędzia powiedział, że w regularnych odstępach czasu przesyłał on do centrali GRU w Moskwie i odbierał z niej zaszyfrowane wiadomości, używając do tego stale unowocześnianego sprzętu kryptograficznego wysokiej klasy, który pozornie wyglądał jak sprzęt codziennego użytku. Według sędziego J. "fakty z życiorysu oskarżonego" świadczą o tym, że był on tzw. uśpionym agentem, niewykonującym żadnych działań, ale pozostającym w stałej gotowości na zlecenie. - Metody szyfrowania ujawniono - powiedział sędzia Tuleya.
Sąd uznał za "niewiarygodne i naiwne" wyjaśnienia J., że sprzęt ten kupił na bazarze, nie wiedząc o jego innym przeznaczeniu, a kontakty z Rosją miały charakter biznesowy. Zarazem sędzia podkreślił, że J. "sam się zdemaskował, bo miał wysoką wiedzę kryptograficzną, a sprzętem posługiwał się sprawnie". Sąd nie dał wiary "pomówieniom" J., by to polskie służby specjalne podrzuciły część obciążających go dowodów. Według sądu oskarżony był "istotnym ogniwem w strukturze wywiadu.
Zdaniem sądu wina J. nie budzi wątpliwości, bo zostało dowiedzione, że brał on udział w obcym wywiadzie. W swych ustaleniach sąd oparł się m.in. na opiniach biegłych. Jak wynikało z wokandy, jednym z nich był jeden z byłych szefów kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa Stanisław Hoc.
Sąd obciążył J. kosztami procesu w wysokości 46 tys. zł i orzekł przepadek jego sprzętu łączności. Przedłużył mu też areszt do końca lutego 2011 r. Przeciwny temu był obrońca J. mec. Stefan Jaworski, argumentując, że jest on za kratami już prawie dwa lata.
Mec. Jaworski powiedział PAP, że będzie się odwoływał, powołując się na brak dowodów, by doszło do "materializacji przestępstwa udziału w obcym wywiadzie". Gdy proces ruszał w październiku br., J. mówił dziennikarzom, że czuje się niewinny. W środę milczał.
Na ogłoszeniu wyroku był przedstawiciel ambasady Rosji w Warszawie; nie chciał odpowiedzieć na pytanie o sprawę.
Proces toczył się w specjalnie zabezpieczonej sali Sądu Najwyższego (w Sądzie Okręgowym nie ma takiej sali). Tylko ogłoszenie wyroku nastąpiło w gmachu SO. Tuleya to sędzia, który uznał za bezzasadne zatrzymanie w 2007 r. przez ABW b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, od dwóch lat prowadzi m.in. proces oskarżonego o korupcję dr. Mirosława G., a w czwartek będzie referentem sprawy o wydanie zgody na ekstradycję do Rosji Ahmeda Zakajewa.
Skomentuj artykuł