"Rozpoczynamy prace w trybie kryzysowym"
W ciągu 48 godzin na południowym-wschodzie kraju spodziewane są ponadprzeciętne, intensywne opady deszczu. Służby na bieżąco monitorują sytuację. Od kilku dni trwa zrzut wody ze zbiorników retencyjnych - mówili w środę eksperci podczas narady z premierem.
W trwającym blisko dwie godziny posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego pod przewodnictwem Donalda Tuska uczestniczyli m.in. szefowie MAC, MSW, MON, RCB, IMGW, a także komendanci służb mundurowych. Spodziewamy się ponadstandardowych opadów, dlatego rozpoczęły się prace w trybie kryzysowym - powiedział szef rządu podczas telekonferencji z wojewódzkimi zespołami zarządzania kryzysowego.
Premier nawiązując do powodzi z 2010 r. podkreślił, że właściwe służby oraz instytucje są lepiej przygotowane na tego rodzaju zjawiska pogodowe. Poinformował, że w związku z zapowiadanymi intensywnymi opadami można się spodziewać punktowych zagrożeń, głównie w górach. Z symulacji wynika jednak, że nie powinno być powodzi na Wiśle na taką skalę jak w 2010 r.
Według prognoz IMGW w ciągu 48 godzin opady mogą osiągnąć 120 mm. Prawdopodobieństwo spełnienia się takiego scenariusza IMGW ocenia na 90 proc. "Dla nas jest rzeczą bardzo ważną, aby ludzie na tych terenach zagrożonych byli precyzyjnie i systematycznie informowani o ewentualnym zagrożeniu. Zobowiązałem służby, aby przy użyciu wszystkich, także mediów lokalnych, ta informacja docierała" - powiedział Tusk na konferencji po posiedzeniu zespołu.
Premier zapewnił, że tam, gdzie spodziewane są zagrożenia - szczególnie na Podkarpaciu i w Małopolsce - służby już są obecne. Prowadzone są symulacje pogodowe. "Z tego modelu wynika jednoznacznie, że raczej nie powinno być zjawiska - mówimy tutaj o tej zasadniczej fali - na taką skalę jak w roku 2010, czy to w maju, czy to w lipcu. Spodziewamy się trochę mniejszego opadu i niższej fali na Wiśle. Na Odrze to zagrożenie w ogóle wydaje się zdecydowanie mniejsze" - zapewnił.
Prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej Witold Sumisławski powiedział, że na podstawie prognoz KZGW przygotował modele hydrologiczne i scenariusze działania dla zbiorników retencyjnych w tych regionach kraju, gdzie prognozowane są intensywne opady. "Według tych modeli, które posiadamy, zmieścimy to, co przypłynie, w naszych zbiornikach" - powiedział Sumisławski.
Najmniejsza rezerwa - ze względu na opady - jest na zbiorniku Besko na Wisłoku (Podkarpackie), ale już została odbudowana - jeszcze we wtorek wynosiła poniżej 90 proc., obecnie wynosi 112 proc. i cały czas jest powiększana. Dla kluczowych zbiorników takich jak Tresna na Sole (Śląskie) i Chańcza na Czarnej Staszowskiej (Świętokrzyskie) rezerwa wynosi ponad 150 proc., ale - jak dodał Sumisławski - dyrektor regionalnego zarządu gospodarki wodnej wystąpił o zgodę na zwiększenie zrzutu wody.
Największe punktowo opady mają się pojawić na południu województw śląskiego i małopolskiego - lokalnie może tam spaść 60 mm deszczu. Ulewy mają trwać do piątku wieczorem, potem się zmniejszą i wygasną w okolicach niedzieli. Najprawdopodobniej spowodują utworzenie się od soboty fali wezbraniowej na Wiśle.
Minister administracji Rafał Trzaskowski apelował, by sztaby przeciwpowodziowe na bieżąco przekazywały ostrzeżenia o możliwym zagrożeniu do powiatów i do gmin i nie zapominały o bieżącym przesyłaniu odpowiednich komunikatów do mediów lokalnych oraz na stronach internetowych urzędów. Podkreślił, że do sytuacji takich jak ta stworzony został specjalny regionalny system ostrzegania, który działa za pośrednictwem telewizorów w telewizji cyfrowej - odbieranej już w całym kraju.
Przed południem szef RCB Janusz Skulich i wojewodowie świętokrzyski i podkarpacki wizytowali wały wiślane w Sandomierzu. Jeszcze w środę komendant główny PSP Wiesław Leśniakiewicz i prawdopodobnie szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz mają pojechać do Rzeszowa.
Po powodzi w 2010 r. wyremontowano i wzmocniono wał m.in. na Trześniówce i Koprzywiance (dopływach Wisły). Trwa pierwszy etap podwyższania i wzmacniania 1,5 km odcinka wału wiślanego pomiędzy sandomierską hutą szkła i Koćmierzowem. "Odbudowany wał w Koćmierzowie jest stabilny. Tylko wyższa woda w Wiśle niż w 2010 r. może zagrozić przelaniem umocnienia. Jesteśmy przygotowani na podwyższenie go przy pomocy worków z piaskiem i specjalnych rękawów" - powiedziała PAP wojewoda świętokrzyska Bożentyna Pałka-Koruba.
Natomiast wojewoda lubelski Wojciech Wilk powiedział na konferencji prasowej, że obecnie nie ma zagrożenia powodzią. Jak dodał, zagrożeniem może być wzrost poziomu Wisły, w przypadku innych rzek w regionie spodziewane opady deszczu mogą spowodować lokalne podtopienia. Wilk mówił, że według prognoz IMGW poziom Wisły w Lubelskiem do soboty znacznie wzrośnie, ale nie przekroczy stanu ostrzegawczego. Nie ma jeszcze prognoz na następne dni.
Podał też, że w gminie Łaziska, gdzie na odcinku ok. trzech kilometrów trwa przebudowa nadwiślańskich wałów przeciwpowodziowych, rozpoczęto okładanie folią nowych umocnień w miejscach, gdzie nie ma jeszcze darni. Są tam także odcinki - liczące łącznie ponad 500 metrów długości - gdzie umocnienia są o 80 cm niższe od docelowej wysokości. "Czekamy jeszcze na nowe prognozy z decyzją o podwyższaniu wałów w tych miejscach" - zaznaczył Wilk.
Dolnośląskie służby poinformowały, że nie ma zagrożenia powodzią dla województwa i Wrocławia, choć z powodu intensywnych opadów w najbliższych dniach w górnej zlewni Odry może dojść do przekroczenia stanów ostrzegawczych na niektórych rzekach. Wojewoda dolnośląski Tomasz Smolarz powiedział na konferencji prasowej, że choć prognozy dla regionu nie są dramatyczne, to jednak sytuacja jest cały czas intensywnie monitorowana.
W stolicy Dolnego Śląska trwa przebudowa Wrocławskiego Węzła Wodnego. Inwestycja za kilkaset mln zł to prace w kilkudziesięciu miejscach. Z użyciem ciężkiego sprzętu remontowane są nabrzeża, śluzy, również obwałowania. "Prace remontowe nie powodują zagrożenia powodzią dla Wrocławia. Uprzedziliśmy firmy o konieczności zabezpieczenia sprzętu i miejsca budowy. Jeśli dojdzie do szkód, to tylko mogą one dotyczyć miejsc budowy. Jednak chcę podkreślić, że wszystkie urządzenia wodne są sprawne i Odra we Wrocławiu jest gotowa na przyjęcie fali" - powiedziała Monika Holdenmajer z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
Skomentuj artykuł