"Rząd potrzebuje odświeżenia i nowej energii"

"Rząd potrzebuje odświeżenia i nowej energii"
Premier Donald Tusk po biegu na krakowskich Błoniach (fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / drr

Premier Donald Tusk powiedział w sobotę, że nie może teraz "przechwalać się", że za dwa tygodnie samodzielnie ułoży rząd, bo wiele wskazuje na to, że nowy gabinet PO będzie z kimś współtworzyć. Według niego, po wyborach, w nowym rządzie potrzebne jest "odświeżenie" i "nowa energia".

Tygodnik "Newsweek" poinformował w niedzielę, że w wywiadzie - którego pełna wersja ukaże się w poniedziałek - premier Tusk mówi m.in.: - "Nowe wybory oznaczają nowy rząd. I choć wysoko oceniam swoich ministrów, nie sądzę, by więcej niż pięcioro z nich kontynuowało swoją pracę. Także z tego powodu, że w niektórych dziedzinach trzeba postawić na nowe priorytety.

Premier, który w niedzielę odwiedza Kraków, pytany przez dziennikarzy o tę wypowiedź i o to, którzy z obecnych ministrów mają szansę zachować stanowiska w nowym gabinecie odpowiedział: - Typowanie wam pozostawiam.

Dopytywany, czy to prawda, że w przyszłym rządzie - jeśli PO wygra - będzie tylko 5 ministrów z obecnego stwierdził, że "bardzo dużo zależy też od wyniku wyborczego". - Platforma będzie miała tylu ministrów, ile dostanie głosów, znaczy mówię o proporcjach - powiedział premier.

- Ja dziś nie mogę się przechwalać, że ułożę za dwa tygodnie nowy gabinet samodzielnie, bo wiele na to wskazuje, że będziemy to robili z kimś. I ten ktoś będzie miał na pewno jakieś oczekiwania. Więc ja staram się odpowiedzialnie do tego podchodzić, ale na pewno niektórzy swoją robotę wykonywali tak dobrze, jak tylko potrafili, ale trzeba nowej energii, zawsze trzeba nowej energii - powiedział Tusk.

- Tak jak były zmiany w trakcie kadencji, to tym bardziej po wyborach potrzebne są zmiany, odświeżenie, taka młodzieńcza determinacja. Nic dziwnego, że niektórzy po 4 latach mogą mieć też dosyć - powiedział.

Tusk dopytywany po raz kolejny o to, którzy z obecnych ministrów mogą pozostać w nowym rządzie, powiedział, że byłoby nieuczciwością z jego strony "wypowiadanie słów, które mogłoby kogoś przesadnie osłabić, a kogoś przesadnie wzmocnić". - Bo na ostatniej prostej przed metą ja się uważam za przyzwoitego człowieka i nikogo nie będę krzywdził w ten sposób - powiedział. - Ale - dodał premier - oczywiście nowy rząd będzie nowym rządem i tych nowych będzie na pewno więcej niż tych starych.

Niedzielę, premier spędzi w Małopolsce. Rano wraz z młodymi ludźmi ze Stowarzyszenia Siemacha biegał po krakowskich Błoniach . Pytany, czy to promocja zdrowego trybu życia czy PO, odpowiedział, że stara się biegać w wolnych chwilach, jak zaznaczył, "to jest weekend roboczy, ale wszystko można pogodzić".

Zapytany przed rozpoczęciem biegu, czy czuje "oddech PiS", Tusk odparł: - Ale na plecach, to znaczy jeszcze za. Na uwagę, że prognozy mówią, iż już za tydzień może to nie być "za", premier powiedział: - Prognozy różne rzeczy mówią. Ale po to jesteśmy żeby walczyć.

Premier po dwukrotnym okrążeniu Błoni, usiadł pod jednym z drzew, w towarzystwie młodzieży i m.in. posła PO Ireneusza Rasia. - Wielu ludzi życia publicznego biega, wśród liderów akurat chyba nie, nikt - powiedział Tusk po biegu. Stwierdził, że był pionierem publicznego uprawiania sportu w polityce.

- Długie lata się śmiali z nas, ja się dorobiłem nawet takiego niepochlebnego pseudonimu "chłopak w krótkich spodenkach", ale to się upowszechniło i teraz wstydzą się ci, którzy nie mają kondycji fizycznej - mówił Tusk.

Premier pytany był też, do jakich wyborców kieruje w kampanii swój przekaz. - Ja nikomu nie muszę mówić, że dziś zadaniem jest ratowanie Polski przed kryzysem, a nie bajdurzenie kompletnie bez kompetencji i świadomości, tego co się mówi, po to, by ludziom namieszać w głowie - powiedział Tusk.

- Dlatego ja też uczciwie mówię: cztery lata temu wydawało mi się, że mogę więcej i też powiedziałem za dużo w czasie kampanii więc teraz będę starał się odpowiedzialnie ważyć każde słowo. I dlatego staram się dotrzeć do każdego Polaka, któremu zależy by Polska była bezpieczna i stabilna - dodał.

Premier podkreślił, że "to są bardzo poważne wybory". - Można śmiać się z dowcipów Palikota, można z respektem patrzeć na zawziętość i determinację Kaczyńskiego, można z rozbawieniem patrzeć na kampanię Napieralskiego, ale to są za poważne sprawy, żeby takie motywacje wystarczały na oddanie głosu - powiedział Tusk. Dodał, że "naprawdę wie, że ci politycy nie wyprowadzą Polski z drugiej fali kryzysu, a ona nieuchronnie nadchodzi".

- Każdemu dedykuję takie wybranie - jeśli uważa, że wybory to nie jest happening, to nie są jaja za przeproszeniem, tylko że to jest poważna rzecz, to proszę sobie wyobrazić Polskę w kryzysie finansowym z Januszem Palikotem jako premierem i Kaczyńskim jako ministrem finansów, Napieralskim jako ministrem gospodarki. Mi wyobraźni i wiedzy wystarcza, żeby wiedzieć, że to jest bardzo niebezpieczny sposób myślenia - powiedział Tusk.

Podczas niedzielnej wizyty w Krakowie premier na Rynku Podgórskim spotkać ma się z mieszkańcami miasta, przewidziano jego wystąpienie. Na spotkaniu są też obecni m.in. małopolscy kandydaci PO do Sejmu i Senatu. W ramach organizowanej przez PO "Białej niedzieli" mieszkańcy mogą skorzystać z bezpłatnych badań i konsultacji lekarskich w rozstawionych na rynku namiotach. Ok. godz. 15. Tusk ma spotkać się z przedstawicielami Stowarzyszenia Siemacha. Ma też uczestniczyć we mszy św.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Rząd potrzebuje odświeżenia i nowej energii"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.