"Rzeczpospolita": Ktoś jeszcze był u Olewnika?
Policjanci ponownie przeszukali dom Krzysztofa Olewnika – dowiedziała się "Rzeczpospolita". Szukano śladów krwi, by potwierdzić, że w momencie porwania biznesmena w 2001 r. w jego domu było więcej osób niż dotąd sądzono.
Akcję przeprowadziło przed tygodniem kilkunastu policjantów z olsztyńskiego i gdańskiego CBŚ. – Odrywali listwy i panele na podłodze, sprawdzali meble oraz schowki w ścianach, odsuwali szafy – opowiada informator „Rz”. Co można było znaleźć w domu Krzysztofa osiem lat po jego porwaniu, tym bardziej że w międzyczasie rodzina Olewników gruntownie wyremontowała salon (zmieniła m.in. kolory ścian)? Funkcjonariusze mieli ze sobą m.in. lampy UV do wykrywania śladów krwi. Szukali ich w konkretnych miejscach. – I w wielu wytypowanych miejscach je znajdowali – twierdzi rozmówca gazety.
Według informacji "Rzeczpospolitej", CBŚ szukało biologicznych dowodów, które mają świadczyć o tym, że w domu w momencie porwania – oprócz skazanych już bandytów – był ktoś jeszcze. W nocy, kiedy gangsterzy przyszli uprowadzić Olewnika, doszło między nim a napastnikami do bójki. Broniąc się Krzysztof Olewnik miał ranić jednego z przestępców. Ten zaczął krwawić.
Dotąd uważano, że w domu Olewnika podczas porwania było pięciu bandytów. Czy na miejscu mógł być ktoś jeszcze? Skąd policjanci wiedzieli, gdzie szukać śladów krwi? Czy ktoś z zamieszanych w sprawę sypie? Prokuratura milczy.
Gazeta przypomina, że latem policjanci przeszukali domy szefa gangu porywaczy Wojciecha Franiewskiego (popełnił samobójstwo przed procesem). Znaleźli nieznany notatnik z jego zapiskami, który wciąż jest analizowany.
– Należy spodziewać się nowych zarzutów – zapowiada informator "Rzeczpospolitej".
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".
Skomentuj artykuł