Schetyna: nie mam nic wspólnego z "taśmami"
Wiceszef PO Grzegorz Schetyna zapewniał w środę wieczorem w TVN24, że nie ma nic wspólnego z upublicznionymi nagraniami z sobotniego zjazdu Platformy na Dolnym Śląsku. Jak podkreślił, to on jest ofiarą tej sytuacji.
Schetyna pojawił się w TVN24 w przerwie środowych, wieczornych obrad zarządu PO. Gremium to zajmuje się wnioskiem posła PO Jakuba Szulca o unieważnienie wyników wyborów przewodniczącego dolnośląskiej Platformy w związku z ujawnionymi w mediach nagraniami rozmów polityków PO.
"Jestem ofiarą tej sytuacji, bo jeśli prawdą jest, że jakieś głosy zostały przeniesione, to ja na tym straciłem" - wskazał Schetyna.
"Żaden z moich kolegów niczego nie dokumentował" - deklarował Schetyna. Jak podkreślił, jest to sprawa, którą trzeba wyjaśnić od początku do końca. "Jestem i byłem przeciwny takim metodom. Zrobię wszystko, by w PO ani nie zdarzały się korupcyjne propozycje, ani nikt ich nie dokumentował, bo to jest działanie +nieplatformiane+" - ocenił wiceprzewodniczący Platformy.
Zapewniał, że "nie ma z tą sprawą absolutnie nic wspólnego". "Daję najświętsze słowo honoru. (...) I zrobię wszystko, by tę sprawę wyjaśnić i oczyścić" - zaznaczył Schetyna.
"Przyjąłem werdykt wyborczy (zjazdu na Dolnym Śląsku), ale trzeba wyjaśnić kontekst tego, o czym się mówi przez ostatnie dni" - mówił Schetyna. "Jednego głosu zabrakło, tak się zdarza. Ale zawsze musimy pilnować, by procedury wyborcze były zachowane i cały kontekst wyborów był przejrzysty" - powiedział.
Pytany, czy powinien być powtórzony zjazd dolnośląskiej PO, Schetyna odparł, że zdecyduje o tym zarząd. "To jest kolegialna decyzja zarządu. Przyjmę każdy wariant" - deklarował.
Schetyna odniósł się też do środowej wypowiedzi rzecznika rządu Pawła Grasia o możliwości przyspieszonych wyborów parlamentarnych w związku z sytuacją w PO.
"Nie uważam, żeby było zagrożenie wcześniejszymi wyborami. Nie ma takiej szansy ani takiej możliwości. Nie widzę tego jako jakiegoś kryzysu państwowego. To jest problem, który ma PO, i musi sobie z nim poradzić" - mówił Schetyna. Jak podkreślił, nie widzi też powodu, by rezygnować z pełnienia funkcji wiceszefa PO.
Dopytywany, czy powtórnie będzie chciał być wiceprzewodniczącym partii, powiedział, że "czuje się odpowiedzialny za PO". "Jestem patriotą PO" - deklarował i zapewnił, że zależy mu na tym, by partia wyszła z obecnego impasu.
W poniedziałek "Newsweek" opublikował nagranie rozmowy z kulisów zjazdu PO na Dolnym Śląsku; według tego nagrania poseł Norbert Wojnarowski, zwolennik Protasiewicza, obiecywał jednemu z delegatów, Edwardowi Klimce, załatwienie stanowiska w KGHM - w zamian za oddanie głosu na Protasiewicza. Wojnarowski zaprzeczył w środę, by proponował pracę Klimce, powołując się na wpływy Protasiewicza. Jak twierdzi, opublikowany tekst został "wyrwany z kontekstu".
W środę "Newsweek" opublikował kolejne nagranie, tym razem film. Według informacji tygodnika poseł Michał Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli wtedy namawiać delegata do głosowania na Protasiewicza, a w zamian sugerować, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek. Według "Newsweeka" delegatem, którego namawiano do poparcia Protasiewicza, jest Paweł Frost, szef koła PO w Legnicy i tamtejszy radny, z zawodu tłumacz przysięgły, zwolennik Schetyny.
Skomentuj artykuł