Sikorski pozostaje na swoim stanowisku

Sikorski pozostaje na swoim stanowisku
(fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
PAP / slo

Sejm odrzucił w piątkowym głosowaniu wniosek PiS o odwołanie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Za wnioskiem zagłosowało 152 posłów, 292 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Głosowało 444 posłów, większość bezwzględna potrzebna do odwołania ministra wynosiła 231 głosów.

Posłowie PiS oceniali w czasie czwartkowej debaty, że Sikorski "nie powinien być dłużej twórcą i wykonawcą naszej polityki zagranicznej, ani przedstawicielem Polski wobec świata". Ich zdaniem, koncepcje polityczne Sikorskiego zbankrutowały, a on sam wejdzie do historii jako dyplomata licznych niepowodzeń, którego dyplomacja doprowadziła do wasalizacji Polski w stosunkach z sąsiadami.

Szefa MSZ bronił w Sejmie premier Donald Tusk. Jak powiedział, Sikorski od pięciu lat realizuje w sposób konsekwentny politykę rządu. Tusk podkreślił, że wniosek PiS traktuje jako wniosek o wotum nieufności wobec polityki zagranicznej całego polskiego rządu. Szef rządu ocenił, że prawdziwym powodem, dla którego PiS domaga się odejścia Sikorskiego jest treść i miejsce jego wystąpienia w Berlinie. Zdaniem premiera, inne zarzuty, a niekiedy - jak mówił - wręcz insynuacje, należy uznać za dekorację.

- Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego musi budzić dnasz zdecydowany sprzeciw. W uzasadnieniu wniosku (...) klub PiS przywołuje argumenty, które są w istocie oczywistym wykrzywieniem obrazu polskiej polityki zagranicznej oraz działań ministra Sikorskiego na rzecz realizacji jej celów - powiedział szef klubu PiS Rafał Grupiński w czwartek wieczorem w debacie nad wnioskiem PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec Sikorskiego.

DEON.PL POLECA


Podkreślił, że berlińskie wystąpienie Sikorskiego, które stało się powodem złożenia wniosku przez PiS, dotyczyło przede wszystkim kwestii finansów w UE. Dodał, że Sikorski mówił o polskiej recepcie na kryzys w strefie euro grożący dezintegracją całej Unii. Zdaniem Grupińskiego, niektóre propozycje Sikorskiego nie były tak zupełnie nowe, bo nad niektórymi już wcześniej dyskutowano we Wspólnocie, ale były powiedziane "mocno, dobitnie i zarazem z pewnymi oryginalnymi elementami".

- Apel o to, aby Niemcy, zwiększyły swoją odpowiedzialność za stan strefy euro - bo są też największym beneficjentem tej strefy - jest czymś oczywistym i naturalnym - uważa Grupiński. Wśród osiągnięć polityki zagranicznej Sikorskiego szef klubu PO wymienił m.in. stabilne stosunki z sąsiadami i rozwój projektu Partnerstwa Wschodniego. Jak mówił, angażowanie się Polski na rzecz demokratyzacji w krajach Afryki Północnej, w tym m.in. w Tunezji i Egipcie, pokazywały polski sposób uprawiania polityki "nieegoistycznej, ale wspólnotowej".

- Polacy zasługują na uznanie swej wielkości na scenie międzynarodowej. Zasługują na to, żeby polityka, która jest prowadzona przez Polskę, była polityką skuteczną i odpowiedzialną. Taką ta polityka jest - podkreślił Grupiński. Dodał, że wniosek o odwołanie Sikorskiego należy uznać za bezzasadny.

Z kolei zdaniem Krzysztofa Szczerskiego (PiS) Sikorski nie może być szefem polskiej dyplomacji m.in. ponieważ jego polityka jest "skrajnie niekorzystna dla Polski". - Przede wszystkim dlatego, że nie przynosi żadnych efektów, poza pana dobrym samopoczuciem - powiedział Szczerski zwracając się do Sikorskiego. Poseł PiS podkreślił, że "polityka zagraniczna to gra realistyczna, na poważnie, tu nie liczy się wrażenie, wspaniałość siebie, tylko fakty, siła, wpływ, znaczenie, status, obecność".

Szczerski powiedział też, że w Unii Sikorski jest "partnerem miłym, ale niekoniecznym, bo i tak zadeklarował, że chce być w głównym nurcie". Jak mówił, wobec Rosji szef MSZ prowadzi taką politykę, że trzeba się cieszyć, że "podpisał umowę o małym ruchu granicznym, a nie o wielkim przemieszczeniu granic".

Poseł PiS dodał, że Sikorski nie może być nadal szefem dyplomacji, po tym co powiedział w Berlinie i co - jak mówił - nazwał zwieńczeniem polskiej prezydencji. - Jeśli jej podsumowaniem ma być wezwanie, by pozbawić państwa członkowskie podmiotowości i suwerenności i stworzyć federację, to myślę, że wszyscy będą odtąd już bać się, gdy usłyszą, że idzie pan gdzieś wygłosić przemówienie - stwierdził Szczerski.

Jak powiedział, propozycje przedstawione zarówno w niedawnym berlińskim przemówieniu Sikorskiego, jak i w niektórych innych jego wypowiedziach "prowadzą do marginalizacji i wasalizacji Polski, nie służą umacnianiu naszej suwerenności" i są zbieżne z priorytetami polityki niemieckiej. Zaznaczył przy tym, że Sikorski zasłużył na wotum nieufności również za całość prowadzonej przez siebie polityki.

- Po czterech latach sprawowania urzędu nie zaistniał w przestrzeni intelektualnej jako indywidualność znająca problematykę międzynarodową. Przejdzie do historii jako dyplomata licznych niepowodzeń szczególnie w polityce wschodniej - mówił polityk PiS. - Za dużo tych wypadków, za wiele koncepcji politycznych ministra Sikorskiego zbankrutowało, ostatnie tygodnie pokazały porażkę infantylnego euroentuzjastycznego myślenia o UE - stwierdził Waszczykowski.

Z kolei zdaniem posła PSL Stanisława Żelichowskiego, politycy PiS mają pretensje do Sikorskiego, ale nie mogą sprecyzować w czym on zawinił. - Pierwsza sprawa zarzut, że nie było w expose pana premiera informacji o polityce zagranicznej. (...) Jeśli państwo macie urazy, że nie było informacji to trzeba było złożyć wniosek - przepraszam z całym szacunkiem panie premierze - o odwołanie premiera - powiedział. Jak dodał, nie bardzo wie, dlaczego minister ma za to odpowiadać.

Żelichowski nawiązał też do wystąpienia szefa MSZ w Berlinie. Jak się tam literalnie wczytać co pan minister mówił, to on apelował do Niemiec, żeby rzucili więcej , czy więcej euro do wspólnego kotła, żeby ratować UE i apelował, żeby struktury europejskie były mocniejsze - podkreślił. - Ja rozumiem państwa miłość do Niemiec, ale naprawdę przesadzacie. Nie bardzo widzę powód - dodał Żelichowski.

- Klub PSL po tym co powiedziałem nie może poprzeć tego wniosku. Natomiast do pana ministra miałbym taką prośbę, na przyszłość żebyśmy tutaj zbędnie nie tracili czasu: jeśli pan będzie następnym razem chciał zabrać głos, to będzie bardzo trudno, ale proszę tak sformułować swoje myśli, żeby nawet PiS pana zrozumiało - zakończył Żelichowski.

Przeciwko odwołaniu Sikorskiego będzie głosować SLD. Poseł Sojuszu Tadeusz Iwiński przyznając, że Sikorski nie jest "bohaterem lewicowej bajki" ocenił jednak, że domaganie się przez PiS odwołania ministra jest "kuriozalne". Iwiński uważa, że "niektóre, drobne argumenty" podnoszone przez PiS są słuszne. Zaznaczył jednak, że "w małżeństwie unijnym warto być na dobre i na złe".

Również poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń zapowiedział, że jego ugrupowanie nie poprze wniosku PiS. - Nie chcemy bowiem skłócić Polski z Unią Europejską, nie dajmy się wciągnąć w permanentną wojnę toczoną przez PiS - mówił. Zarzucił jednak Sikorskiemu, że wygłaszając niedawne przemówienie w Berlinie zachował się jak car, który nie liczy się opinią publiczną. - Demokracja polega na dialogu - powiedział poseł Ruchu Palikota.

Stwierdził też, że to co Sikorski usłyszał w czwartek w Sejmie ze strony eurosceptycznych posłów, należało mu się. Bo - jak mówił Biedroń - najpierw trzeba było podyskutować z tymi eurosceptykami, a później jechać do Berlina. Jednocześnie stwierdził, że cieszy się, iż Sikorski swym berlińskim wystąpieniem sprowokował dyskusję, bo okazja do debaty w Sejmie nad wizją Polski w UE nadarza się zbyt rzadko. Biedroń pochwalił też tezy berlińskiego przemówienia szefa MSZ, stwierdzając przy tym, że ta wizja "jest zapożyczona od Ruchu Palikota". - Platforma Obywatelska zachowywała się stanowczo zbyt zachowawczo, stanowczo zbyt konserwatywnie. Pan doda im odwagi, pan jest nadzieją dla Polski, pan jest nadzieją dla Unii Europejskiej. Zapraszamy do naszego klubu - powiedział Biedroń.

Wniosek o wotum nieufności dla ministra poprze natomiast klub Solidarna Polska. Posłanka tego ugrupowania Marzena Wróbel oceniła podczas debaty, że wystąpienie Sikorskiego w Berlinie dyskwalifikuje go jako szefa MSZ. Według Wróbel, minister składał tam deklaracje "uderzające w suwerenność Polski". Podkreślała, że w referendum akcesyjnym Polacy zgodzili się na Europę ojczyzn, a nie na federację. Oceniła też, że silniejsze kraje UE znajdą sposób na obejście zapisów unijnego paktu fiskalnego, bo nie będą chciały dławić własnej gospodarki. Zdaniem Wróbel, ceną jaką Polska zapłaci za "wygórowane, salonowe aspiracje" będą miliardy euro zamrożone w MFW.

Szefa MSZ bronił w Sejmie premier Donald Tusk. Jak powiedział, Sikorski od pięciu lat realizuje w sposób konsekwentny politykę rządu. Tusk podkreślił, że wniosek PiS traktuje jako wniosek o wotum nieufności wobec polityki zagranicznej całego polskiego rządu. Szef rządu ocenił, że prawdziwym powodem, dla którego PiS domaga się odejścia Sikorskiego jest "treść i miejsce" jego wystąpienia w Berlinie. Zdaniem premiera, inne zarzuty, a niekiedy - jak mówił - wręcz insynuacje, należy uznać za "dekorację".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sikorski pozostaje na swoim stanowisku
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.