"Szalony kolekcjoner" zleceniodawcą kradzieży?
To była wcześniej przygotowana, dobrze zorganizowana akcja, a napis został skradziony na specjalne zamówienie – ustalili reporterzy RMF FM. Według niepotwierdzonych informacji, zleceniodawcą kradzieży napisu "Arbeit macht frei" był "szalony kolekcjoner".
Od początku poszukiwań zakładano taką hipotezę. Tablica została najprawdopodobniej zamówiona przez Internet – podaje RMF FM.
Zleceniodawca chciał dostać tablicę z napisem "Arbeit macht frei" w całości, jednak złodzieje mieli problem z ukryciem jej. Już pierwszego dnia po kradzieży mieli pociąć napis na trzy części. Pociętą na kawałki tablicę ukryto w lesie pod warstwą śniegu i gałęzi.
Nie ma mowy o podtekście ideologicznym, czy działaniu organizacji neofaszystowskiej – ustalili reporterzy RMF FM. Kradzież została przeprowadzona z pobudek czysto rabunkowych. Złodzieje chcieli sprzedać napis.
W ustaleniu złodziei mieli pomóc mieszkańcy. Policja otrzymała ponad 120 informacji telefonicznych. Jedna z nich okazała się przełomowa. Według RMF FM, przekazującym informacje nie zależało na nagrodzie.
Wczoraj późnym wieczorem policja odzyskała napis "Arbeit macht frei", który został skradziony z bramy muzeum Auschwitz dwa dni wcześniej. Pięciu mężczyzn, podejrzanych o kradzież, zatrzymano na północy Polski. Jeszcze dzisiaj mają zostać przesłuchani.
Więcej na stronie rmf.fm.
Skomentuj artykuł