"Szczyt NATO odbędzie się w krytycznym momencie"
W Polsce i krajach bałtyckich będą stacjonowały cztery batalionowe grupy bojowe - potwierdził we wtorek szef MON Antoni Macierewicz. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zaznaczył, że lipcowy szczyt Sojuszu odbędzie się w krytycznym momencie.
Rozmowy Macierewicza i Stoltenberga dotyczyły przygotowań do szczytu NATO w Warszawie 8 i 9 lipca. "Szczyt odbędzie się w krytycznym momencie. Widzimy coraz bardziej asertywną Rosję, która zastrasza sąsiadów i zmienia granice siłowo. Widzimy także rosnący ekstremizm i przemoc na Bliskim Wschodzie, i w Afryce Północnej. Widzimy też wyzwania, które nie znają granic, jak terroryzm, ataki cybernetyczne i rozprzestrzenianie rakiet balistycznych" - powiedział Stoltenberg.
Jak zaznaczył, NATO odpowiada na te wyzwania i wzmacnia swoje bezpieczeństwo na największą skalę od zakończenia zimnej wojny. Przypomniał, że już wzrosła rotacyjna obecność wojskowa na wschodnich obrzeżach NATO, Sojusz ustanawia nowe małe dowództwa, czyli jednostki integracji sił NATO (m.in. w Bydgoszczy), planuje też rozmieszczenie sprzętu w krajach położonych na wschodniej flance, czyli m.in. w Polsce.
"Wszystkie te decyzje mają charakter defensywny i wzmacniają nasz cały Sojusz. Podczas szczytu w Warszawie podejmiemy kolejne kroki. Zwiększamy naszą wysuniętą wzmocnioną obecność na wschodzie, podejmujemy takie działania jak ustanowienie wielonarodowych sił stacjonujących na zasadzie rotacyjnej, podejmujemy działania dotyczące wyprzedzającego składowania sprzętu, również w Polsce. Dzięki temu nasz Sojusz pokazuje swoją siłę i solidarność" - powiedział sekretarz generalny NATO.
Macierewicz podkreślił, że w Polsce i krajach bałtyckich będą stacjonowały w trybie rotacyjnym cztery batalionowe grupy bojowe, czyli wzmocnione, samodzielne bataliony, liczące po kilkuset żołnierzy lub - jak dodał - ponad tysiąc.
"Nasza rozmowa potwierdziła, że w Polsce, podobnie jak w krajach bałtyckich, będą stacjonowały w trybie rotacyjnym cztery grupy bojowe batalionowe, które będą stanowiły istotny element wysuniętej trwałej obecności NATO na Wschodzie" - powiedział minister.
Macierewicz zaznaczył, że decyzja w tej sprawie już zapadła, choć dyskutowane są kwestie techniczne, np. konkretne miejsca stacjonowania wojsk w Polsce. Dopytywany przez dziennikarzy, potwierdził, że jedna z batalionowych grup bojowych będzie stacjonowała w Polsce, a pozostałe trzy - w krajach bałtyckich.
Szef MON podkreślił, że wysunięta obecność wojskowa NATO na wschodzie ma być uzupełnieniem dla połączonych sił zadaniowych bardzo wysokiej gotowości, czyli tzw. szpicy NATO. "Aby (szpica) skutecznie mogła działać, konieczne jest umiejscowienie tutaj trwale obecnych grup batalionowych. Wysunięta obecność NATO, jak pokazały ostatnie dwa lata, jest niezbędna, aby szpica mogła wejść do ewentualnego działania skutecznie, a nie zbyt późno, co nam dotychczas groziło" - mówił Macierewicz.
"To oznacza, że łączna liczba wojsk NATO, która byłaby uruchomiona w razie zagrożenia jest bardzo duża i wystarczająca dla skutecznego odstraszenia, a o to właśnie chodzi" - dodał.
Według szefa MON osobną kwestią są rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie rozmieszczenia ciężkiej brygady pancernej w naszym regionie, a osobną - ustalenia w ramach NATO, co do czterech batalionowych grup bojowych. W lutym USA zapowiedziały, że w 2017 r. przeznaczą 3,4 mld dolarów na wzmocnienie wojskowej obecności w Europie Środkowo-Wschodniej. Jak donosiła prasa, ma to doprowadzić do tego, że USA będą utrzymywały w regionie siły stanowiące ekwiwalent brygady pancernej.
Macierewicz poinformował, że tematem jego rozmowy ze Stoltenbergiem były także stałe składy uzbrojenia, które mogą być w Polsce. "To dla nas jest niesłychanie istotne i umacnia nasze poczucie bezpieczeństwa i efektywne bezpieczeństwo Polski i wschodniej flanki" - zaznaczył.
W październiku 2015 r. Polska i USA zawarły dwustronne porozumienie w sprawie lokalizacji przyszłych składów amerykańskiego sprzętu wojskowego. Zgodnie z nim Amerykanom zostaną udostępnione tereny i obiekty w Łasku, Drawsku Pomorskim, Skwierzynie, Ciechanowie i Choszcznie. Kilka miesięcy wcześniej ówczesny szef MON Tomasz Siemoniak zapowiedział, że rozmieszczenie amerykańskiego sprzętu w Polsce nastąpi w połowie 2016 r., po zaplanowanych na czerwiec ćwiczeniach Anakonda (użyty podczas manewrów sprzęt miałby później pozostać w magazynach w Polsce).
Minister obrony relacjonował, że rozmowy dotyczyły również zobowiązań wobec wschodnich sąsiadów NATO takich jak Ukraina i Gruzja, które mają zostać potwierdzone na szczycie, co - jak dodał - ma szczególne znacznie dla Polski.
"Oczywiście rozumiemy, że wschodnia flanka jest ważna, ale południowa jest także ważna i w żadnym wypadku nie będziemy o tym zapominali" - zadeklarował Macierewicz. "Potwierdzamy, że nasze misje rozpoczęte przez fregatę Kościuszko będą kontynuowane także na flance południowej, w innych formach wojskowych, zawsze dla szkolenia, wsparcia i misji obserwacyjnych, które są tam niezbędne w obecnej sytuacji" - zaznaczył.
Prezydent Andrzej Duda, który spotkał się w poniedziałek z sekretarzem generalnym NATO, poinformował, że została podjęta decyzja, iż fregata ORP Generał Tadeusz Kościuszko wyruszy na Morze Egejskie, by tam wspierać misję NATO związaną z kryzysem uchodźczym. Jak poinformował PAP szef BBN Paweł Soloch, okręt ma być na Morzu Egejskim od początku lipca do końca sierpnia.
W lutym Macierewicz zapowiedział, że Polska będzie współuczestniczyć w działaniach przeciwko terrorystom z tzw. Państwa Islamskiego (IS). Jak poinformował wtedy, wstępnie mówiono o działaniach rozpoznawczych i szkoleniowych. Szef BBN powiedział kilka dni później, że w patrolowaniu obszarów objętych konfliktem w Syrii mogą uczestniczyć cztery polskie samoloty wielozadaniowe F-16.
Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że na Bliski Wschód mogą polecieć samoloty F-16 z eskadry stacjonującej w bazie w Łasku (Łódzkie), która specjalizuje się w rozpoznaniu. Być może Polska wyśle też żołnierzy Wojsk Specjalnych, żeby szkolili na miejscu lokalne siły.
We wtorek Stoltenberg zaznaczył, że NATO stara się rozszerzać obszar stabilności poza swoje granice przez współpracę z partnerami na wschodzie i południu. "Jeżeli te państwa będą bardziej stabilne, my będziemy bardziej bezpieczni. Nasze bezpieczeństwo nigdy nie może być brane za coś oczywistego. Jest to bardzo dobrze rozumiane w Polsce" - powiedział sekretarz generalny NATO.
"Polska jest kluczowym sojusznikiem, który wnosi swój znaczący wkład w nasze misje i operacje" - powiedział Stoltenberg. Wyraził uznanie dla Polski za przeznaczanie 2 proc. PKB na obronność i za udział w sojuszniczych misjach.
Szef MON powiedział, że jest absolutnie przekonany, iż szczyt NATO w Warszawie będzie miał przełomowe i historyczne znaczenie. Również Stoltenberg powiedział, że czeka z radością na szczyt, który na pewno będzie dużym sukcesem.
Skomentuj artykuł