Warszawa: Hanna Gronkiewicz-Waltz zostaje
(fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
PAP / mh
Według sondażowych wyników referendum ws.przedterminowego odwołania prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zachowa urząd. TNS Polska tuż przed pólnocą podał, że frekwencja wyniosła 26,8 proc., czyli poniżej wymaganego progu. Oficjalne wyniki poda miejska komisja ds. referendum
Według sondażu TNS Polska dla TVN24 i TVP Info za przedterminowym odwołaniem Gronkiewicz-Waltz było 94,7 proc. głosujących w referendum; 5,3 proc. chciało, by pozostała na stanowisku do końca kadencji. Na ostateczny wynik z PKW trzeba jeszcze poczekać; TNS Polska podaje, że możliwy błąd statystyczny szacuje na 2 punkty procentowe.
TVP za TNS Polska podało wyniki sondażu frekwencji z sześciu wybranych dzielnic. Najwyższą odnotowano w Śródmieściu - 35,6 proc., wysoka była również na Bielanach - 28,9 proc. Na Pradze Południe udział w referendum wzięło 24,3 proc. uprawnionych, na Woli - 22,2 proc., na Mokotowie - 22,9 proc. Najmniej osób poszło głosować na Ursynowie 19,4 proc., gdzie burmistrzem jest inicjator referendum Piotr Guział.
TVN24 podał z kolei frekwencję dla poszczególnych grup dzielnic. W dzielnicy Wola i Bemowo frekwencja wyniosła niemal 20 proc.; Żoliborz i Bielany - niemal 31 proc.; Praga Północ, Białołęka i Targówek - niemal 23 proc.; Praga Południe, Rembertów, Wesoła i Wawer - 28 proc.; Mokotów, Ursynów i Wilanów - 20,6 proc.
Z sondażu wynika, że najliczniej udział w referendum wzięli wyborcy PiS. 56,3 proc. głosujących to osoby, które w wyborach w 2011 r. głosowały na PiS, zaś 14,4 proc. to wyborcy PO. Na SLD w ostatnich wyborach głosowało 7 proc. uczestników referendum, 12,5 proc. na inne partie, zaś 10 proc. w 2011 r. w ogóle nie głosowało. 46,5 proc. uczestników referendum to osoby z wyższym wykształceniem, 39,8 proc. miało wykształcenie średnie, 10,3 proc. - zawodowe, zaś 3,4 proc. - podstawowe. Do urn poszło 29,2 proc. mężczyzn uprawnionych do głosowania i 25,6 proc. kobiet.
Sama prezydent Gronkiewicz-Waltz nie wzięła udziału w referendum i nie zamierza wypowiadać się publicznie w tej sprawie przed oficjalnym ogłoszeniem wyniku referendum przez PKW. We wcześniejszym liście do warszawiaków prezydent apelowała, by jeśli w ich opinii w stolicy nie dzieje się nic nadzwyczajnego, nie brali udziału w tym głosowaniu. "Poczekajcie. Za rok są wybory" - napisała.
Inicjator referendum, burmistrz Ursynowa i lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej Piotr Guział głosował w Szkole Podstawowej nr 81 na Ursynowie. Po ogłoszeniu wyników sondażu Guział podkreślał, że udało się pokazać, że "działając razem można zmusić gnuśne władze do działania, można zmusić wszelkiej maści partyjnych polityków do zajęcia się problemami zwykłych ludzi".
Guział uważa, że wyborcy dali rządzącej w stolicy Platformie żółtą kartkę, ale dali czerwoną kartkę partiom politycznym. "Warszawa nie będzie miejscem bitwy między Platformą a PiS, bo PiS nie jest żadną alternatywą dla Warszawiaków. SLD też nie jest żadną alternatywą. Tym miastem da się rządzić bez partii, co pokazaliśmy w niektórych lokalnych samorządach. Pokazaliśmy, że z Warszawiakami trzeba się liczyć, bo władza nie jest dana raz na zawsze" - mówił.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński oddał swój głos w referendum przed południem na warszawskim Żoliborzu; nie rozmawiał z dziennikarzami. Zapowiadana na niedzielny wieczór konferencja prezesa PiS została po południu odwołana. Rzecznik PiS Adam Hofman oświadczył po zakończeniu głosowania, że PO prowadziła kampanię antyreferendalną, która złamała zasady konstytucji i standardy europejskie. "Będziemy wyciągać z tego konsekwencje" - zapowiedział.
Wymieniany jako potencjalny kandydat PiS na prezydenta Warszawy Piotr Gliński oceniał przed zakończeniem referendum, że mobilizacja obywateli jest mniejsza niż w wyborach oraz, że "była bardzo silna propaganda, moim zdaniem na granicy prawa, zniechęcająca do udziału w referendum".
Zbyt niska frekwencja do uznania referendum za wiążące to skutek m.in. neutralnej postawy SLD - uważa szef Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Ryszard Kalisz. "Leszek Miller uratował Hannę Gronkiewicz-Waltz" - ocenił.
Wynik referendum skomentowali na twitterze premier Donald Tusk, szef MSZ Radosław Sikorski i minister transportu Sławomir Nowak. "Zobaczysz, jak przywita pięknie nas warszawski dzień:)" - ten cytat ze "Snu o Warszawie" Czesława Niemena zamieścił krótko przed północą na twitterze premier.
"Gratuluję Prezydent Gronkiewicz-Waltz. Cieszy, że Polacy znowu poparli modernizację i odrzucili demagogię. Dziękujemy Panie Prezesie" - napisał Sikorski, czyniąc aluzję do szefa PiS. "Hanna Gronkiewicz-Walt i Warszawa wygrały! Warszawiacy nie dali się ogłupić! A teraz dalsza, codzienna praca. Dla dobra W-wy trzeba wygrać wybory za rok" - czytamy w tweecie Nowaka.
Jak ocenił Andrzej Halicki, szef mazowieckiej PO, zdecydowana większość warszawiaków chce, by Hanna Gronkiewicz-Waltz kontynuowała pracę na stanowisku prezydent Warszawy do końca kadencji. Ocenił, że "nieoficjalne wyniki referendum świadczą o tym, że bez wątpienia jest spora grupa warszawiaków, z którą trzeba się zdecydowanie lepiej komunikować". Według niego, prezydent stolicy zauważyła ten problem.
Mieszkańcy stolicy głosowali od godziny 7 do 21. Na kartach do głosowania znalazło się jedno pytanie: "Czy jest Pan/Pani za odwołaniem Hanny Beaty Gronkiewicz-Waltz, prezydenta m.st. Warszawy przed upływem kadencji?".
Referendum będzie wiążące, jeśli do urn poszło ponad 389 tys. uprawnionych do głosowania warszawiaków, czyli powyżej 29,1 proc. Warszawiacy głosowali w 863 obwodowych komisjach, w tym w kilkudziesięciu obwodach odrębnych - w szpitalach, zakładach pomocy społecznej, zakładach karnych i aresztach śledczych.
Komenda Stołeczna Policji oceniła, że referendum przebiegało bez zakłóceń. "Ani w sobotę, ani w niedzielę stołeczna policja nie otrzymała żadnych informacji dotyczących jakichkolwiek incydentów, które mogłyby mieć związek z referendum odbywającym się w Warszawie" - powiedział PAP rzecznik KSP st. asp. Mariusz Mrozek. Według niego nie doszło też do żadnych przypadków zakłócenia ciszy referendalnej.
Zgodnie z prawem, każdy mieszkaniec uprawniony do wzięcia udziału w referendum może w ciągu 7 dni od publikacji wyników wnieść protest, jeżeli uzna, że dopuszczono się naruszenia przepisów, a naruszenie to mogło wywrzeć istotny wpływ na wynik. Sąd okręgowy rozpatruje protest w ciągu 14 dni od dnia jego zgłoszenia.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł