WikiLeaks: rola Polski w wojnie w Gruzji
Wśród informacji ujawnionych przez portal Wikileaks pojawiły się we wtorek pierwsze dwie poufne noty dyplomatyczne z ambasady USA w Warszawie. Dotyczą one wojny rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 roku i zaangażowania Warszawy w ten konflikt. Z dokumentów wynika, że Polska "przyjęła zaskakująco silną rolę przywódczą podczas konfliktu w Gruzji".
Amerykańscy dyplomaci zauważyli wówczas, że "prezydent (Lech) Kaczyński koordynował regionalne demonstracje solidarności z Tiblisi", w tym podróż do stolicy Gruzji z prezydentami Ukrainy i krajów bałtyckich oraz "głośno potępił" rosyjskie działania militarne.
Kremer miał podkreślać, że kilka państw UE uważało, iż prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili był odpowiedzialny za konflikt i skłonne były uznać, że Rosja prowadzi działania "defensywno-ofensywne".
Kremer w rozmowie z jednym z amerykańskich dyplomatów miał też podkreślać, iż rosyjskie działania w Gruzji nie mogą zniszczyć gruzińskiej kandydatury do Planu na Rzecz Członkostwa (z ang. Membership Action Plan, MAP), który jest pierwszym formalnym krokiem na drodze do przyjęcia do NATO. W przeciwnym razie Rosjanie zyskają na swoich działaniach i zachęci ich to do podobnych reakcji w innych miejscach w regionie.
W komentarzu do notatki amerykańscy dyplomaci napisali, iż "Polacy najwyraźniej obawiają się, by Rosji nie udało się przedefiniować status quo w Osetii Płd. i jednoczenie pokrzyżować aspiracji Gruzji i Ukrainy do MAP".
Zaznaczono też, iż strona polska miała nadzieję, iż UE zaoferuje wysłanie swoich sił pokojowych oraz "będzie chciała postawić ważne karty przetargowe w dialogu UE-Rosja, jak relacje energetyczne i umowa dotycząca partnerstwa, by przekonać Rosję do przyjęcia takich sił". Według Amerykanów oba te cele były "zbyt wygórowane".
Z relacji ambasady USA wynika, że konflikt w Gruzji przełożył się na polsko-amerykańskie negocjacje w sprawie tarczy antyrakietowej, potwierdzając stanowisko polskiego rządu w sprawie zagrożenia ze strony Rosji oraz potrzeby posiadania rakiet Patriot w celu obrony Polski. Informacja taka znalazła się w nocie, sporządzonej w ambasadzie USA w Warszawie po spotkaniu ówczesnego szefa sztabu generalnego WP gen. Franciszka Gągora z attache wojskowym.
Obie noty opublikował na swojej stronie internetowej rosyjski magazyn "Russkij Reporter". Według magazynu, redakcja otrzymała od Wikileaks pakiet amerykańskich dokumentów dyplomatycznych poświęconych stosunkom Rosji z krajami ościennymi.
W notatce z rozmowy z Gągorem czytamy ponadto: "Gruzja zwróciła się do Polski zarówno o wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych GROM jak i przeciwpancerne pociski kierowane FAGGOT; gdyby Polska zdecydowała się dostarczyć tę broń, zwróci się do USA z prośbą o przetransportowanie jej do Gruzji drogą powietrzną. Gągor wezwał do (wzmożenia) polsko-amerykańskich wysiłków w celu przekonania Niemiec do poparcia przyspieszonego MAP (Planu na Rzecz Członkostwa w NATO, ang. Membership Action Plan - PAP) dla Ukrainy; gdyby Gruzja została przyjęta do MAP w kwietniu, nie doszłoby do rosyjskiego ataku" (wojny Rosji z Gruzją w sierpniu 2008 roku - PAP).
Gągor powiedział, że prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili podjął wyjątkowo złą decyzję o wkroczeniu do Osetii Południowej i zadziałał dokładnie tak, jak wyobrażali to sobie Rosjanie". "Według polskich władz, Saakszwilego zmanipulowali rosyjscy agenci, być może nawet wśród jego doradców, umożliwiając działania wojskowe w Gruzji w celu destabilizacji gruzińskiego rządu" - napisano w depeszy.
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy określił we wtorek wycieki materiałów jako "ostatni stopień braku odpowiedzialności". Poufne materiały ukazują francuskiego szefa państwa jako człowieka nieliczącego się ze zdaniem innych. Według Wikileaks, ambasada USA w Paryżu opisuje go jako osobę "przeczuloną" i przyjmującą "autorytarny styl" w stosunku do współpracowników.
Ukraińskie media, powołując się na Wikileaks podały we wtorek, że prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew miał szantażować prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa, by jego kraj nie uznał Wielkiego Głodu na Ukrainie z lat 1932-33 za ludobójstwo. Administracja prezydenta Azerbejdżanu zaprzeczyła tym rewelacjom.
Z kolei irańskie MSZ zaapelowało we wtorek do państw regionu, by "nie wpadły w pułapkę" rewelacji ujawnionych przez portal Wikileaks, które mają na celu "sianie niezgody" w świecie muzułmańskim.
Skomentuj artykuł