Z niepokojem śledzimy rozwój wypadków
(fot. PolandMFA / Foter / CC BY-ND)
PAP / kn
Z wielkim niepokojem śledzimy rozwój wypadków na Krymie - powiedział w czwartek minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Ocenił, że przejmowanie budynków rządowych w Symferopolu to rozpoczynanie konfliktów regionalnych i bardzo niebezpieczna gra.
"Bardzo uważnie, z wielkim niepokojem śledzimy rozwój wypadków na Krymie. Uzbrojeni mężczyźni przejęli budynki rządowe w Symferopolu. To bardzo drastyczny krok. Przestrzegam tych, którzy tego dokonali oraz tych, którzy im to umożliwiają, że w ten sposób zaczynają się konflikty regionalne. To jest bardzo niebezpieczna gra" - powiedział szef resortu spraw zagranicznych na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami.
W czwartek rano uzbrojeni ludzie w mundurach bez znaków rozpoznawczych zajęli budynki parlamentu i rządu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu, na południu Ukrainy. Według wicepremiera Autonomii Rustana Temirgaliewa, określają się oni jako "przedstawiciele samoobrony rosyjskojęzycznych obywateli Krymu". Jak doniosła agencja Interfax-Ukraina, podczas ataku na parlament padły strzały, nikt nie ucierpiał.
W środę Sikorski pytany w rozmowie z CNN o wzrost napięcia wokół Krymu powiedział, że wraz z innymi ministrami UE zasygnalizował rosyjskim partnerom, "iż rozgrywanie separatystycznej karty będzie dużym błędem". Przypomniał w tym kontekście, że Rosja jest sygnatariuszem podpisanej w 1994 r. w Budapeszcie deklaracji, na mocy której Ukraina dobrowolnie zgodziła się wyrzec arsenału nuklearnego odziedziczonego po rozpadzie ZSRR. W zamian za to Rosja, USA i Wielka Brytania gwarantowały jej niepodległość i granice.
P.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow przestrzegł w czwartek Rosję przed agresją wojskową i ostrzegł, że jakiekolwiek ruchy stacjonującej na Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej zostaną potraktowane jako atak na jego kraj. Turczynow zażądał, by jednostki znajdującej się na Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej pozostały w swych bazach i na terytoriach, określonych w umowach dotyczących stacjonowania tych formacji na Ukrainie.
Szef ukraińskiego resortu spraw wewnętrznych Arsen Awakow oświadczył, że w związku z zajęciem siedziby rządu i parlamentu w stan gotowości postawiono wojska wewnętrzne i milicję MSW Ukrainy. Minister uznał, że atak jest prowokacją. "Nadchodzą prowokatorzy. Czas chłodnego umysłu, konsolidacji zdrowych sił i zdecydowanych działań" - napisał na swoim profilu na Facebooku.
Awakow poinformował, że w celu uniknięcia rozlewu krwi milicja zwiększyła obecność wokół siedziby parlamentu i rządu Autonomii.
Rosyjskie MSZ oświadczyło w czwartek na Twitterze, że Rosja będzie bronić praw swoich rodaków w sposób "zdecydowany i bezkompromisowy". Według agencji Reutera jest to komentarz do sytuacji rosyjskiej ludności na należącym do Ukrainy Krymie.
Rosyjskie ministerstwo obrony podało, że Rosja postawiła w stan najwyższej gotowości bojowej lotnictwo myśliwskie Zachodniego Okręgu Wojskowego; samoloty myśliwskie patrolują przestrzeń powietrzną w rejonach przygranicznych.
Po odsunięciu od władzy na Ukrainie prezydenta Wiktora Janukowycza wzrosły na Krymie nastroje separatystyczne. Nowe władze Ukrainy uważają, że sytuację na Krymie zaostrza Rosja, która podgrzewa nastroje separatystyczne wśród mieszkającej tu ludności rosyjskiej. Po odsunięciu od władzy Janukowycza Rosjanie zaczęli mówić o wydawaniu rosyjskojęzycznym obywatelom Ukrainy w przyspieszonym trybie rosyjskich paszportów.
Według rosyjskich danych ok. 60 proc. z 2 mln mieszkańców Krymu to Rosjanie, ok. 25 proc. - Ukraińcy i ok. 12 proc. - krymscy Tatarzy. Ci ostatni występują przeciwko separatystycznym tendencjom, zachowując lojalność wobec władz w Kijowie. Na Krymie na mocy umowy między rządami Rosji i Ukrainy stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska. Jej główną bazą jest Sewastopol
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł