"Zaskoczył mnie poziom bezczelności"
Obrzydliwe są te informacje o gen. Andrzeju Błasiku. Trzeba wspierać rodzinę generała - powiedziała Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie, w reakcji na stwierdzenie MAK, że dowódca Sił Powietrznych był pod wpływem alkoholu. Zdaniem części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, raport MAK można określić jako bezczelność.
- Zaskoczył mnie poziom bezczelności - podkreśliła Magdalena Merta. I dodała: - Takiej wiary w polską głupotę, jaką tam zaprezentowano, się jednak nie spodziewałam. To oczywiście bardzo bolało.
Kochanowska i Merta uznały, że podstawową wadą raportu MAK jest brak informacji na temat roli rosyjskich kontrolerów lotu w Smoleńsku. - Nie ma słowa kto był na wieży kontrolnej, komu wolno było tam być. To zupełnie pominięto - podkreśliła Merta.
I dodała: - Obrzydliwe są informacje o gen. Błasiku. Trzeba wspierać rodzinę generała. Jak premier Tusk witał trumny załogi na lotnisku mówił, że przybyli nasi bohaterowie. Chciałabym, żebyśmy to bardzo często cytowali.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy w raporcie zaprezentowanym w środę w Moskwie uznał m.in., że obecność gen. Błasika w kabinie pilotów aż do momentu zderzenia Tupolewa z ziemią wywierała presję na dowódcę samolotu, kapitana Arkadiusza Protasiuka.
MAK podał również, że we krwi generała Błasika stwierdzono 0,6 promila alkoholu. MAK określa to jako "lekki stopień zatrucia alkoholowego". Zdaniem MAK, najbardziej prawdopodobne jest to, że alkohol został spożyty w czasie lotu, gdyż nie stwierdzono go w nerkach generała.
Skomentuj artykuł