Zwolnienia personelu w starachowickim szpitalu

(fot. PAP/Piotr Polak)
PAP / pk

Dyrektor szpitala w Starachowicach Grzegorz Fitas podjął decyzję o rozwiązaniu umowy z personelem, który dyżurował w czasie, gdy - według medialnych doniesień - kobieta urodziła na podłodze jednej z sal martwe dziecko. Chodzi o ordynatora, lekarzy i pielęgniarki.

Jak poinformował podczas poniedziałkowej konferencji Fitas, pracę straci ordynator oddziału, pielęgniarka oddziałowa, lekarze dyżurni oraz pielęgniarki i położne pracujące wówczas na zmianie.

- Nie znalazłem żadnej możliwości wytłumaczenia, dlaczego tak się stało i dlaczego przy kobiecie nie było lekarza i nie było położnej - powiedział dyrektor. Jak mówił, na oddziale było dwóch lekarzy dyżurnych i pięć położnych.

DEON.PL POLECA

- Nie stwierdziłem faktu, że byli tak bardzo zajęci, że nie potrafili zająć się tą kobietą - dodał. Przepraszał za zaistniałą sytuację.

Według mediów kobieta w ósmym miesiącu ciąży zgłosiła się do szpitala, ponieważ przestała czuć ruchy dziecka; zdiagnozowano, że dziecko nie żyje. Według pacjentki i jej męża, na których powołują się media, gdy rozpoczęła się akcja porodowa, kobiecie nie udzielono pomocy; pozostawiona bez opieki, urodziła na podłodze jednej ze szpitalnych sal, a dziecko nie żyło.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zwolnienia personelu w starachowickim szpitalu
Komentarze (3)
7 listopada 2016, 15:44
Prolife w wersji polskiej. Przeraża mnie ten kraj :(
ZK
Zbigniew Krawacki
7 listopada 2016, 12:19
Skutkiem tej decyzji dyrektora szpitala będzie prawdopodobny wyjazd tych ludzi do pracy na Zachodzie. Czyli stracą pacjęci bo tylko zwiększy się deficyt lekarzy i pielęgniarek i położnych w służbie zdrowia.
MR
Maciej Roszkowski
7 listopada 2016, 20:18
Akurat w przypadku tych osób pacjenci by zyskali. Ale nie ma tak prosto. Teraz odezwie się Rada Lekarska, Związek Zawodowy jeden, drugi, trzeci, sprawa się bedzie wlokła w końcu sąd pracy ich przywróci, bo decyzja podjęta została pewnie z "z rażącym naruszeniem praw pracowniczych. A gdy tak się nie stało usłyszymy o faszyzacji i "skoku na sądownictwo".