Barack Obama tłumaczy decyzje ws. Syrii

(fot. EPA/Dennis Brack)
PAP / drr

Prezydent USA Barack Obama w niedzielnym wywiadzie dla sieci ABC tłumaczył decyzję o postawieniu na dyplomację w rozwiązywaniu problemu z arsenałem chemicznym Syrii. Dodał, że teza Rosji, iż to syryjscy powstańcy użyli gazów bojowych, jest nonsensem.

Komentując porozumienie zawarte w sobotę w Genewie przez sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego i ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, dotyczące objęcia kontrolą broni chemicznej w Syrii, prezydent powiedział, że mimo różnic dzielących Moskwę i Waszyngton należy postawić na dyplomację, jeśli może to rozwiązać problem syryjskiego arsenału.

"Mimo że pana (prezydenta Władimira) Putina i mnie dzieli wiele, sądzę, że może on odegrać ważną rolę" w tym procesie. "Cieszę się, że mówi on +Wezmę odpowiedzialność za mojego protegowanego, czyli reżim (prezydenta Baszara) el-Asada, aby można było rozwiązać problem broni chemicznej" - powiedział Obama.

DEON.PL POLECA

Odrzucił jednak tezę, której broni rosyjski prezydent, jakoby za atak chemiczny, do którego doszło 21 sierpnia na przedmieściach Damaszku, byli odpowiedzialni syryjscy powstańcy, a nie reżim Asada. "No cóż, nikt na całym świecie nie traktuje poważnie pomysłu, że to rebelianci do tego doprowadzili" - zauważył prezydent.

O użycie broni chemicznej USA oskarżają Damaszek i do zawarcia porozumienia w Genewie były gotowe ukarać za to reżim interwencją militarną. Po ogłoszeniu genewskich ustaleń zarówno Pentagon, jak i sam prezydent powtórzyli, że jeśli zawiedzie dyplomacja, Stany Zjednoczone podejmą operację wojskową w Syrii. Pentagon przypomniał, że siły USA rozlokowane w regionie na wypadek uderzenia na Damaszek nie zmieniają swej strategicznej pozycji i pozostają w stanie gotowości bojowej.

Obama dodał, że wywarcie presji na syryjski reżim przyniosło pozytywne rezultaty, gdyż to właśnie perspektywa zbrojnego ataku skłoniła w końcu Asada do przyznania, że ma rezerwy broni chemicznej, oraz pójścia na ustępstwa, które mają doprowadzić do zniszczenia tej broni, po objęciu jej międzynarodową kuratelą.

Kerry: porozumienie z Genewy rozwiąże problem broni chemicznej

Przebywający w Izraelu szef dyplomacji USA John Kerry powiedział, że porozumienie zawarte w sobotę w Genewie między USA a Rosją ws. chemicznego arsenału Syrii stwarza szanse na rozwiązanie tego problemu i całkowite zniszczenie broni chemicznej.

Rozmawiając z dziennikarzami po spotkaniu z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, Kerry powiedział, że ramowe porozumienie osiągnięte w sobotę "może całkowicie pozbawić Syrię gazów bojowych".

Niemniej groźba użycia siły wobec reżimu w Damaszku pozostaje w mocy, jeśli Asad nie zastosuje się do postanowień porozumienia z Genewy - dodał szef amerykańskiej dyplomacji.

Izraelscy politycy z ostrożną nadzieją przyjęli w niedzielę rosyjsko-amerykańskie porozumienie dotyczące eliminacji syryjskiej broni chemicznej. Premier Benjamin Netanjahu ma nadzieję na "całkowite zniszczenie" tej broni.

Wcześniej w niedzielę Awigdor Lieberman, szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych i obrony powiedział, że zebrane przez Izrael materiały wywiadowcze dotyczące Syrii mogą pomóc zweryfikować faktyczne zaangażowanie prezydenta Baszara el-Asada w realizację porozumienia w sprawie zniszczenia broni chemicznej.

Minister ds. strategicznych i służb specjalnych Juwal Szteinic obawia się jednak, że Asad może próbować ukryć swą broń chemiczną.

Po trzydniowych negocjacjach szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow i amerykański sekretarz stanu John Kerry osiągnęli w sobotę w Genewie porozumienie w sprawie zabezpieczenia, a następnie zniszczenia syryjskiej broni chemicznej do połowy 2014 roku. Władze syryjskie mają tydzień na przedstawienie wykazu tej broni.

W sobotę Wolna Armia Syryjska poinformowała, że ma wiarygodne informacje wskazujące na to, że Asad przemieszcza rezerwy gazów bojowych do Libanu i Iraku.

Prezydent poinformował też, że korespondował z nowym prezydentem Iranu Hasanem Rowhanim na temat sytuacji w Syrii. Nie ujawnił treści listów, jakie wymienili szefowie państw, ale przyznał, że dla Waszyngtonu znacznie większym problemem od Syrii byłby Teheran uzbrojony w broń nuklearną.

Nie należy oczekiwać, że Rowhani "nagle ułatwi negocjacje" w sprawie programu nuklearnego jego kraju - powiedział prezydent. Zachód uważa, że jest to program militarny, Teheran zaś utrzymuje, że ma on charakter pokojowy.

"Uważam, że będziemy mogli dojść do porozumienia (z Teheranem), jeśli połączymy realną groźbę użycia siły z intensywnymi zabiegami dyplomatycznymi" - dodał prezydent.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Barack Obama tłumaczy decyzje ws. Syrii
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.