Berlusconi: Koalicja dysponuje większością
Na kilka dni przed głosowaniami kluczowymi dla przyszłości rządzącej we Włoszech centroprawicy premier Silvio Berlusconi zapewnił swych zwolenników w niedzielę, że jego koalicja wciąż ma większość. "Nie możemy oddać Włoch w ręce lewicy"- oświadczył.
W telefonicznym przesłaniu do ruchu zwolenników swej partii Lud Wolności szef włoskiego rządu powiedział, że priorytetem jego gabinetu i koalicji jest uchwalenie kroków antykryzysowych, uzgodnionych z Unią Europejską.
- Koalicja dysponuje większością - ogłosił, odnosząc się do informacji, że siły centroprawicy kurczą się w parlamencie, ponieważ szeregi Ludu Wolności zamierza opuścić grupa deputowanych niezadowolonych z polityki Berlusconiego i domagających się powołania nowego rządu. Kilku pierwszych polityków już to zrobiło, co postawiło pod znakiem zapytania rezultat głosowań nad budżetem i pakietem antykryzysowym na rzecz uzdrowienia zadłużonych finansów publicznych.
Premier powtórzył, że fundamenty włoskiej gospodarki są dobre. - Przestańmy być katastrofistami i płakać nad sobą, nie ulegajmy prasie siejącej defetyzm i katastrofizm - apelował.
Nawiązując do polityki antykryzysowej swego rządu, ocenił: - Mamy czyste sumienie, ponieważ zrobiliśmy to, co można było zrobić; nikt nie mógłby uczynić więcej".
"Nie powinniśmy zatem się bać, ponieważ także w najgorszym scenariuszu, jaki możemy sobie wyobrazić, Włochy tak czy inaczej pozostałyby wypłacalne - zauważył Berlusconi.
- Nasz kraj musi zmierzyć się z podwójnym zagrożeniem na rynkach, także ze strony tych, którzy politycznie spekulują kryzysem, próbując w ten sposób na skróty dojść do władzy - ocenił.
- Ale my nie możemy oddać Włoch w ręce lewicy - oświadczył. Wyraził przekonanie, że wysiłki jego rządu na rzecz zrównoważenia finansów publicznych i ożywienia gospodarczego znalazły "wielkie ogólne uznanie ze strony prezydenta (Baracka) Obamy".
- Ostatecznie także kanclerz (Angela) Merkel i prezydent (Nicolas) Sarkozy musieli uznać pracę, jaką wykonaliśmy, i zachęcili nas, byśmy ją kontynuowali - zapewnił.
Wyjaśniając szeroko dyskutowaną we Włoszech, a uzgodnioną na szczycie G20 w Cannes sprawę monitoringu włoskiej gospodarki, jaki będzie prowadził Międzynarodowy Fundusz Walutowy, premier powiedział: - To my wystąpiliśmy z tą prośbą i możemy ją wycofać, kiedy chcemy. Tak odniósł się do głosów opozycji, która oceniła, że MFW faktycznie przejął nadzór nad jego rządem i gospodarką.
Wszystkie siły opozycji - od centrum po prawicę i lewicę - powtarzają kolejny dzień z rzędu apele do Berlusconiego, by podał się do dymisji. Wywodzący się z centrolewicy były premier i były przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi opublikował w niedzielę artykuł w dzienniku "Il Messaggero", w którym napisał, że Włochy może uratować tylko jako szef rządu były unijny komisarz, wybitny ekonomista Mario Monti.
- Monti. Czas na Montiego. Nie można dłużej czekać - ocenił Prodi, wskazując, tak jak wielu innych przedstawicieli lewicy, najlepszego jego zdaniem kandydata na szefa rządu. "Monti jest osobą szanowaną w Europie i na świecie, jest gwarancją autorytetu" - przypomniał były szef KE.
Do połowy listopada Berlusconi zamierza przedstawić w parlamencie szczegóły pakietu antykryzysowego. Głosowanie nad nim połączy, zgodnie z tradycją i stylem swych rządów, z wotum zaufania dla gabinetu. W obliczu kurczących się sił centroprawicy coraz częściej komentatorzy wyrażają opinię, że upadek rządu Berlusconiego w parlamencie jest bardziej prawdopodobny niż kiedykolwiek wcześniej.
Skomentuj artykuł