Biesłan wspomina ofiary ataku na szkołę

Biesłan wspomina ofiary ataku na szkołę
(fot. aaron bird / Wikimedia Commons)
Jerzy Malczyk / PAP / slo

W Osetii Północnej na rosyjskim Kaukazie Północnym trwają w niedzielę uroczystości poświęcone pamięci 334 osób, w tym 186 dzieci, które osiem lat temu zginęły w ataku terrorystów na szkołę w tamtejszym Biesłanie.

Jak co roku, tysiące ludzi - w tym bliscy ofiar tragedii, a także osoby, które przeżyły atak - składają kwiaty i zapalają znicze na terenie Szkoły podstawowej nr 1, gdzie rozegrał się dramat.

1 września 2004 roku czeczeńscy rebelianci, domagający się wycofania wojsk federalnych z Czeczenii, zajęli szkołę w Biesłanie, biorąc ponad 1100 zakładników, głównie dzieci, które uczestniczyły w uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego. 3 września rosyjskie siły specjalne zajęły budynek szturmem. Zginęły 334 osoby, w tym 186 dzieci. Rannych zostało 810 osób.

Do zorganizowania ataku przyznał się Szamil Basajew, radykalny czeczeński dowódca polowy, który w Rosji był uważany za terrorystę nr 1. Basajew zginął w 2006 roku w wyniku eksplozji ciężarówki z materiałami wybuchowymi na terytorium Inguszetii.

DEON.PL POLECA

Na terenie szkoły umieszczono już tabliczki z nazwiskami oficerów sił specjalnych i ratowników z Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, którzy zginęli w czasie odbijania zakładników. W akcji tej poległo 10 oficerów sił specjalnych Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), 15 milicjantów i dwóch ratowników.

Dochodzenie w sprawie tragedii w Biesłanie nadal trwa. Jak dotąd, do odpowiedzialności karnej pociągnięto tylko jedną osobę - Nurpaszę Kułajewa, jedynego schwytanego uczestnika ataku. Został skazany na dożywocie. Spośród przedstawicieli władz, zarówno republikańskich, jak i federalnych, nikt nie został ukarany za śmierć zakładników.

Komisja parlamentarna, która przez ponad dwa lata wyjaśniała okoliczności ataku, w grudniu 2006 roku oczyściła resorty siłowe z odpowiedzialności za tragiczne skutki akcji uwalniania zakładników. Według komisji to terroryści, a nie szturmujący szkołę, spowodowali eksplozję w budynku, która pochłonęła dziesiątki ofiar.

Zdaniem Matek Biesłanu, organizacji pozarządowej zrzeszającej rodziny poszkodowanych w biesłańskim dramacie, do tragedii doprowadziły przede wszystkim zaniedbania ze strony władz. Wśród winnych rodziny ofiar wymieniają również ówczesnego i obecnego prezydenta Rosji Władimira Putina.

Matki Biesłanu oceniają także, iż władze nie troszczą się wystarczająco o ludzi poszkodowanych w tym dramacie.

Najbardziej zdeterminowani bliscy ofiar, zrzeszeni w innej organizacji - komitecie Głos Biesłanu, w lipcu 2007 roku złożyli skargę na Rosję do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W maju 2011 roku Głos Biesłanu skierował do Strasburga kolejne dwie zbiorowe skargi. Oczekuje się, że trybunał odniesie się do nich pod koniec września.

We wrześniu 2010 roku, w szóstą rocznicę dramatu, rodzice biesłańskich dzieci wystosowali list otwarty do ówczesnego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, w którym zaapelowali do niego, by pamiętał o ranach Biesłanu. Zarzucili mu, że podobnie jak poprzednie władze, także on ignoruje ich wezwania o przeprowadzenie obiektywnego śledztwa oraz przyjęcie ustawy o statusie ofiar aktów terroru.

W czerwcu 2011 roku Miedwiediew przyjął przedstawicielki Matek Biesłanu. Obiecał im, że materiały śledztwa w sprawie ataku na szkołę zostaną rozpatrzone jeszcze raz. Przyznał również, że z tragedii tej nie wyciągnięto wniosków - ani administracyjnych, ani prawnych. Jednak do dzisiaj nic w tej kwestii się nie zmieniło.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Biesłan wspomina ofiary ataku na szkołę
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.