Brytyjskie media: ślub Harry’ego i Meghan zmieni monarchię
Nowoczesny przebieg ceremonii ślubnej księcia Harry’ego i Meghan Markle oraz to, że księżna Sussex ma afroamerykańskie korzenie otwiera monarchię na XXI wiek i wielokulturowość brytyjskiego społeczeństwa - piszą w niedzielę brytyjskie media.
Centrowy "Sunday Times" opublikował zdjęcie pary młodej z cytatem z kazania afroamerykańskiego biskupa amerykańskiego Kościoła Episkopalnego Michaela Curry’ego: "Dwójka ludzi zakochała się w sobie i dlatego my wszyscy się tutaj pojawiliśmy", dodając inne jego zdanie: "W miłości jest siła".
W relacji ze ślubu podkreślono, że "w kaplicy świętego Jerzego zderzyły się ze wspaniałym rezultatem dwa różne światy, a w efekcie ślub księcia Harry’ego i Meghan Markle był niezapomnianym wydarzeniem".
Gazeta opublikowała m.in. komentarz pisarza Trevora Phillipsa, który zwrócił uwagę na to, że "relatywny brak zainteresowania" kolorem skóry panny młodej "mówi o nas najwięcej i najlepiej: nikt nie uważa, żeby to była wielka sprawa, że ktoś zdecydował się na mieszane małżeństwo i tak właśnie powinno być".
Z kolei dziennikarz ITN Tom Bradby napisał osobisty tekst o przemianie księcia Harry’ego - pamiętanego przez wielu Brytyjczyków z przygnębiającego marszu za trumną swojej matki, księżnej Diany na pogrzebie w 1997 roku - w "imponującą postać", m.in. przez jego służbę w wojsku oraz pracę nad sobą i emocjami towarzyszącymi dorastaniu bez jednego z rodziców.
"Jako mężczyzna obciążony obowiązkami, poszkodowany w wyniku (rodzinnej) tragedii i który przeszedł przez naprawdę wiele, z pewnością zasługuje na szczęście" - tłumaczył.
"Sunday Times" zaznaczył, że zanim para uda się w podróż poślubną do Namibii, to prawdopodobnie weźmie udział w co najmniej kilku wydarzeniach z udziałem rodziny królewskiej, w tym przyszłotygodniowym przyjęciu w ogrodach Pałacu Buckingham.
Konserwatywny "Daily Mail" także ocenił, że sobotnia ceremonia była "ślubem, który może zredefiniować rodzinę królewską".
"To był królewski ślub, jakiego jeszcze nie było" - oceniła gazeta, wskazując na postać "silnej amerykańskiej panny młodej, która znalazła swoją własną drogę na światową scenę" i niestandardowy przebieg uroczystości z porywającym kazaniem afroamerykańskiego biskupa i chórem gospel.
"To sprawiło, że przyspieszająca puls ceremonia niosła za sobą jasny przekaz: że korzenie panny młodej są równie ważne jak pana młodego. Widok (matki Meghan Markle) Ragland, nauczycielki jogi z Los Angeles, prowadzonej przez księcia Walii - wciąż z kolczykiem w jej nosie - pokazał to bardzo jasno" - zaznaczono.
"Mail" zaznaczył, że Ragland - będąca jedyną reprezentantką rodziny Markle na ślubie po tym, jak ojciec aktorki nie mógł przybyć na uroczystość ze względów zdrowotnych - "imponowała spokojem i godnością", będąc w centrum widowiska oglądanego przez ponad dwa miliardy ludzi na całym świecie.
Dziennik pochwalił także wybory modowe pary młodych, podkreślając, że oboje wyglądali "wspaniale" i "absolutnie współcześnie".
Była doradczyni rodziny królewskiej Colleen Harris oceniła w tekście dla gazety, że sobotni ślub był "dniem, w którym monarchia otworzyła się na przyszłość Wielkiej Brytanii", podkreślając, że przebieg wydarzenia był "bardzo współczesnym pomieszaniem czarnej i białej, amerykańskiej i brytyjskiej kultury".
"Kiedy, jak się oczekuje, Harry i Meghan będą mieli dzieci, staną się żyjącymi przykładami brytyjskiego wielokulturowego tygla. Nie tylko ich dzieci będą zarówno Brytyjczykami i Amerykanami, ale także będą mieszanką białej i czarnej rasy, a (rodzice) z pewnością zadbają o to, aby ich wychowanie odzwierciedliło to, kim są" - napisała.
Jak dodała, "ludzie mieszanej rasy są najszybciej rosnącą grupę etniczną w kraju, ale czasem mogą czuć się marginalizowani lub nierozumiani i fakt, że będzie ktoś taki jak Meghan, kto będzie mówił o tych kwestiach, może być dokładnie tym, czego potrzebujemy".
Podobnie entuzjastyczny był tabloid "The Sun", który również ocenił, że sobotni ślub jest znakiem "historycznej zmiany dla monarchii".
W komentarzu redakcyjnym gazeta zaznaczyła, że "mieszając stare z nowym, tradycję ze współczesnością, brytyjską rezerwę i amerykański entuzjazm, wczorajsza ceremonia mogła być najważniejszym, najbardziej przełomowym ślubem w historii".
"Jeszcze kilka dekad temu byłoby nie do pomyślenia, że amerykańska aktorka mieszanej rasy mogłaby pójść do ołtarza, (...) aby dołączyć do rodziny królewskiej" - napisano.
Dziennik podkreślił, że "to był dzień, który na długo zostanie w naszej pamięci i jest wspaniałym symbolem tego, jakim krajem się staliśmy: dumnym ze swojej historii, pewnym swojej tożsamości, najlepszym na świecie, jeśli chodzi o świętowanie z pompą oraz otwartym (...) i wspaniale różnorodnym".
"To był nasz największy moment na światowej scenie od ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Londynie. Podobnie jak wtedy, rozkoszowaliśmy się naszym dziedzictwem, ale też pokazaliśmy, że czekamy na jeszcze wspanialszą przyszłość" - cieszył się "The Sun".
Z kolei czarnoskóry poseł Partii Pracy David Lammy podkreślił, że jego zdaniem wystąpienie w trakcie nabożeństwa afroamerykańskiego biskupa Michaela Curry’ego - o sile miłości, sprawiedliwości i zmienianiu świata - było "jednym z najważniejszych kazań skierowanych do globalnej publiczności w tym wieku".
Szósty w linii sukcesji do brytyjskiego tronu książę Harry ożenił się w sobotę w kaplicy św. Jerzego na zamku w Windsorze z amerykańską aktorką Meghan Markle.
33-letni wnuk królowej Elżbiety II i 36-letnia aktorka hollywoodzka poznali się w lipcu 2016 roku przez wspólną znajomą. Ich zaręczyny zostały ogłoszone przez Pałac Kensington w listopadzie ubiegłego roku.
Skomentuj artykuł