Charyzmatyczny Gauck zostanie prezydentem
Niemieckie Zgromadzenie Federalne wyłoni w niedzielę nowego prezydenta RFN. Zostanie nim charyzmatyczny Joachim Gauck, były pastor, działacz antykomunistycznej opozycji w dawnej NRD i pierwszy szef archiwum akt byłej NRD-owskiej bezpieki Stasi.
Postkomunistyczna Lewica wystawiła własną kandydatkę na prezydenta RFN, Beate Klarsfeld, zaangażowaną od lat w ściganie zbrodniarzy nazistowskich. Lewica ma jednak tylko 10 proc. miejsc w liczącym 1240 członków Zgromadzeniu Federalnym, złożonym z posłów Bundestagu i takiej samej liczby przedstawicieli krajów związkowych Niemiec. Trzeci kandydat to historyk-rewizjonista Olaf Rose, wystawiony przez skrajnie prawicową Narodowodemokratyczną Partię Niemiec (NPD).
Przedterminowe wybory prezydenckie są konieczne, bo w połowie lutego, po zaledwie 20 miesiącach pełnienia urzędu, do dymisji podał się prezydent Christian Wulff. Hanowerska prokuratura wszczęła przeciw niemu śledztwo w związku z podejrzeniem o przyjmowanie korzyści majątkowych w czasie, gdy był premierem Dolnej Saksonii.
Komentatorzy są zgodni, że zarówno śledztwo, jak i ujawnione przez media bliskie związki Wulffa ze światem biznesu mocno nadwyrężyły wizerunek urzędu głowy państwa. Wprawdzie prezydent Niemiec pełni głównie funkcje reprezentacyjne, ale czasem odgrywa rolę autorytetu dla rządzących i opinii publicznej.
Wielu Niemców ma nadzieję, że 72-letni Gauck zdoła przywrócić urzędowi należną mu powagę. Cieszy się on dużą sympatią i szacunkiem. Już w 2010 r., gdy po raz pierwszy kandydował na prezydenta Niemiec z rekomendacji SPD i Zielonych, okrzyknięto go "prezydentem ludzkich serc"; wówczas przegrał jednak z popieranym przez koalicję rządzącą Wulffem.
Centralnym tematem jego płomiennych przemówień jest wolność, powiązana z poczuciem odpowiedzialności. Wzywa on do zaangażowania społecznego i przestrzega przed zapominaniem historii. - Dla mnie najważniejsze jest, by ludzie znów dostrzegli, że żyją w dobrym kraju, który mogą kochać, bo daje możliwość życia w wolności - mówił tuż po ogłoszeniu swojej kandydatury.
Niektórych mantra Gaucka o wolności nieco irytuje. - Dla niego istnieje tylko ten jeden temat - utyskiwała podobno kanclerz Angela Merkel podczas niedawnych negocjacji w sprawie kandydata na nowego prezydenta.
Kontrowersje wzbudziły przypomniane niedawno wypowiedzi Gaucka, który jako odważne określił obraźliwe dla imigrantów tezy socjaldemokratycznego polityka Thilo Sarrazina, a antykapitalistyczne protesty ruchu Occupy nazwał dziecinnymi. Publicyści polemizują również, czy Gauck ma rację, porównując reżimy nazistowski i komunistyczny.
Dla wielu Niemców symboliczne znaczenie ma fakt, że 20 lat po zjednoczeniu Niemiec dwie najwyższe funkcje w tym państwie będą w rękach osób pochodzących ze wschodnich Niemiec (Merkel także wywodzi się z dawnej NRD).
Gauck urodził się 24 stycznia 1940 r. w Rostocku. Gdy miał jedenaście lat, jego ojciec został aresztowany przez sowieckie wojska pod zarzutem szpiegostwa i zesłany na cztery lata do gułagu na Syberii. Gauck studiował teologię i został pastorem. Znajdował się pod stałą obserwacją NRD-owskiej bezpieki, Stasi.
W 1989 r. stał się jednym z założycieli organizacji Neues Forum, antykomunistycznej opozycji w d. NRD i posłem w wyłonionej w pierwszych wolnych wyborach Izbie Ludowej. W latach 1990-2000 pełnił funkcję pełnomocnika federalnego ds. materiałów Państwowej Służby Bezpieczeństwa NRD (Stasi). Kierowaną przez niego instytucję nazywano powszechnie urzędem Gaucka.
Przyszły prezydent Niemiec nie kryje sympatii do Polski. - Polska, która w swojej historii przedkładała wolność nad bezpieczeństwo, która bardziej hołdowała powstańcowi niż poddanemu i której obywatele zdecydowanie bardziej cenią sobie "mniej państwa w państwie", niż zbyt "wiele państwa w państwie", taka Polska może pozbawić niektórych w Europie, np. Niemców, lęków i natchnąć ich odwagą - podkreślił na początku marca w wystąpieniu na Uniwersytecie Łódzkim.
Gauck od 12 lat żyje w nieformalnym związku z dziennikarką Danielą Schadt. Z żoną, z którą ma czworo dzieci, rozstał się ponad 20 lat temu, ale nigdy się nie rozwiódł. Niektórzy politycy sugerowali mu ostatnio, by "uporządkował" swą sytuację życiową i poślubił swoją partnerkę. Sondaże pokazały jednak, że większości Niemców nie przeszkadza, iż przyszły prezydent żyje w związku partnerskim.
Skomentuj artykuł