Czwarty dzień protestów w Tunisie
Tunezyjska policja użyła w niedzielę gazu łzawiącego, by rozproszyć w centrum Tunisu kolejną antyrządową demonstrację młodych ludzi. Protesty takie odbywają się w stolicy codziennie od czterech dni.
Demonstrujący skandowali hasła z żądaniem ustąpienia rządu i premiera Bedżiego Kaida Essebsiego. Policja wystrzeliwała ładunki z gazem łzawiącym, by zepchnąć ich z centralnej Alei Burgiby w boczne ulice.
Tunezja stara się przywrócić wewnętrzną stabilność po "jaśminowej rewolucji", która w styczniu zmusiła do ucieczki za granicę autokratycznego prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego. Jego obalenie stało się bodźcem dla prodemokratycznych wystąpień społecznych w innych państwach arabskich.
- Reakcja policji przeciwko narodowi jest nadmierna. To prawda, że wśród demonstrantów są przestępcy, ale reakcja i tak jest zbyt surowa. To powrót do czasów Ben Alego - powiedział agencji Reuters pracownik administracji publicznej Czakib, który zgodził się ujawnić tylko swoje imię.
W Tunezji rośnie napięcie w miarę, jak zbliżają się lipcowe wybory do zgromadzenia, które ma uchwalić nową konstytucję państwa. Oczekuje się, że dobrze wypadnie w nich zakazane pod rządami Ben Alego umiarkowane ugrupowanie islamistyczne Ennahda.
Ostatnią falę demonstracji wywołała wypowiedź byłego ministra spraw wewnętrznych, że w razie wygrania wyborów przez Ennahdę nastąpi zamach stanu, udaremniający przejęcie władzy przez islamistów.
W sobotę wprowadzono w Tunisie godzinę policyjną, uzasadniając to koniecznością ochrony bezpieczeństwa obywateli.
Skomentuj artykuł