Donieck: nie pozwolą na wybory prezydenckie

(fot. PAP/EPA/ALEXEY FURMAN)
PAP / mh

Prorosyjscy separatyści w Doniecku na wschodniej Ukrainie oświadczyli w sobotę, że nie dopuszczą do zaplanowanych na 25 maja wyborów prezydenckich i przeprowadzą zapowiedziane na niedzielę referendum niepodległościowe.

"Kontrolujemy 22 lokalne komisje wyborcze przed wyborami prezydenckimi, dlatego wyborów w Donbasie (donieckie zagłębie węglowe) nie będzie" - oświadczył przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Roman Lagin, cytowany w sobotę przez BBC Ukraina.
Poinformował, że władze w obwodzie donieckim nie sprzeciwiają się referendum. "Osiągnęliśmy pełne porozumienie z władzami, które nie przeszkadzają w przygotowaniach do referendum. Punkty wyborcze będą znajdowały się w szkołach. Dotyczy to wszystkich miast obwodu donieckiego" - podkreślił.
Lagin przekazał, że podczas referendum będą działały 53 komisje wyborcze, a wszystkich punktów do głosowania będzie ponad 1,5 tys. Wyniki głosowania zostaną uznane bez względu na frekwencję. Obserwatorów na referendum nie będzie. Nikt się nie zgłosił - powiedział.
Lagin oświadczył, że jeśli uczestnicy referendum opowiedzą się za niepodległością Donieckiej Republiki Ludowej, nie będzie to oznaczało, że natychmiast wyjdzie ona ze składu Ukrainy. Separatyści nie mają także zamiaru przeprowadzać zapowiadanego wcześniej referendum w sprawie przyłączenia Donbasu do Rosji.
W niedzielę referenda niepodległościowe w Doniecku i Ługańsku
W obwodach donieckim i ługańskim na wschodniej Ukrainie oczekiwane jest w niedzielę referendum niepodległościowe, które organizują separatyści prorosyjscy, okupujący instytucje państwowe w tym regionie.
Wcześniej mówili oni, że celem plebiscytu jest przyłączenie się do Rosji. Obecnie twierdzą, że chcą utworzenia "niepodległej Noworosji".
Niepokoje na wschodzie Ukrainy trwają od miesiąca. 6 kwietnia w Doniecku prorosyjscy separatyści ogłosili powstanie Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i przyłączenie jej do Rosji. Deklarację uchwaliło około 50 ludzi, określających się jako "rada ludowa" obwodu donieckiego.
Z masztu nad siedzibą władz obwodu zdjęto flagę Ukrainy i zamiast niej powieszono czarno-niebiesko-czerwoną flagę DRL. To wówczas właśnie ogłoszono, że 11 maja odbędzie się referendum niepodległościowe; separatyści ostrzegli też wtedy władze Ukrainy przed próbami zablokowania tej inicjatywy.
W odpowiedzi pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow zapowiedział akcje antyterrorystyczne przeciwko separatystom, dążącym do oderwania wschodnich regionów kraju.
Wydarzenia, które z Doniecka rozlały się wtedy na Charków i Ługańsk, Turczynow nazwał "drugim po zajęciu przez Rosję Krymu etapem operacji specjalnej prowadzonej przez Moskwę w celu destabilizacji sytuacji na Ukrainie". Ocenił, że Rosja dąży do obalenia władz w Kijowie, nie chce dopuścić do planowanych na 25 maja wyborów prezydenckich i chce rozpadu Ukrainy.
Zwolennicy Donieckiej Republiki Ludowej na kilka dni przed referendum zaczęli rozdawać ludziom w Doniecku dwie karty do głosowania. Na jednej z nich widnieje pytanie: "Czy jesteś za przekształceniem Donieckiej Republiki Ludowej w niepodległe państwo?", a na drugiej - "Czy popierasz akt proklamowania niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej?".
6 maja, we wtorek, przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Roman Lagin oświadczył, że w referendum może wziąć udział ponad 3 mln wyborców.
30 kwietnia wiceprzewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej Ukrainy Andrij Mahera poinformował o zablokowaniu dostępu do bazy danych państwowego rejestru wyborców w 14 oddziałach (po siedem w obwodach donieckim i ługańskim). "Z powodu ostatnich wydarzeń CKW była zmuszona zamknąć dostęp do bazy danych" - powiedział. Przypomniał, że CKW Ukrainy przygotowuje wybory prezydenckie 25 maja.
Mahera podkreślił, że "nie może być mowy o żadnym legalnym referendum w tak zwanej Donieckiej Republice, a referendum może być jedynie ogólnokrajowe lub lokalne".
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) opublikowała tymczasem nagrania, z których wynika, że strona rosyjska, która - jej zdaniem - koordynuje przygotowania do zapowiedzianego na niedzielę referendum niepodległościowego, domaga się jego sfałszowania.
Była to rozmowa telefoniczna szefa skrajnie nacjonalistycznego ruchu Rosyjska Jedność Aleksandra Barkaszowa z przywódcą organizacji Prawosławny Donbas Dmitrijem Bojcowem, w trakcie której ten ostatni mówi, że w związku z nasileniem operacji zbrojnej przeciwko prorosyjskim separatystom przeprowadzenie referendum jest niemożliwe. Barkaszow oświadcza na to, że odwołanie referendum będzie oznaczało, że separatyści boją się władz w Kijowie, i mówi, by organizatorzy referendum po prostu napisali, że "89 proc. (wyborców) jest za Doniecką Republiką".
W środę o odłożenie referendum apelował prezydent Rosji Władimir Putin, który uznał, że stworzyłoby to niezbędne warunki do dialogu narodowego na Ukrainie. Separatyści go nie posłuchali.
Plany przeprowadzenia referendum potępiły Stany Zjednoczone, ostrzegając, że ich wyników nie uzna żaden kraj. W czwartek MSZ Ukrainy uznało, że słowa Putina o potrzebie przełożenia referendum "nie są przejawem dobrej woli, lecz zwykłą farsą". "Jakiekolwiek +terrorystyczne referenda+ na wschodzie naszego kraju są bezprawne. (…) Taki scenariusz był już realizowany przez Rosję na Krymie" - stwierdzono.
Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk ocenił z kolei, że oświadczenie Putina jest blefem. "To, że Rosja prosi o przeniesienie jakiegoś wyznaczonego na 11 (maja) referendum, oznacza, że rosyjskiemu prezydentowi należy wyjaśnić, iż 11 (maja) żadne referendum na Ukrainie nie było planowane. A jeśli terroryści i separatyści, którzy są wspierani przez Rosję, otrzymali od niej rozkaz, by je przenieść, to są to tylko ich wewnętrzne problemy" - podkreślił szef ukraińskiego rządu.
W kwietniu na Ukrainie opublikowano wyniki badań opinii publicznej, z których wynika, że ponad 71 proc. mieszkańców kraju opowiedziałoby się w referendum za państwem unitarnym.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Donieck: nie pozwolą na wybory prezydenckie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.