Egipt: Armia żąda opuszczenia placu Tahrir
Kilkudziesięciu demonstrantów, którzy wciąż są na kairskim placu Tahrir zostało w poniedziałek otoczonych przez egipskie wojsko. Według nich, armia zagroziła im, że zostaną aresztowani, jeśli w ciągu pół godziny nie opuszczą placu.
"Dostaliśmy pół godziny, jesteśmy otoczeni przez żandarmerię. Nie wiemy co robić" - relacjonował agencji Reutera jeden z protestujących, którzy w piątek zmusili prezydenta Hosniego Mubaraka do ustąpienia ze stanowiska.
W niedzielę, dwa dni po ustąpieniu Mubaraka, sprawująca obecnie władzę Najwyższa Rada Wojskowa poinformowała o zawieszeniu konstytucji i rozwiązaniu obu izb parlamentu oraz utworzeniu komisji, która opracuje nowelizację ustawy zasadniczej państwa.
Rada zadeklarowała również, że funkcjonować będzie najwyżej 6 miesięcy, do czasu nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Oznacza to spełnienie istotnych żądań demokratycznej opozycji i dlatego wielu demonstrantów opuściło już kairski plac Tahrir, będący przez 18 dni główną sceną społecznych protestów. Na placu pozostawało wówczas około 2 tys. ludzi nadal domagających się ustąpienia powołanego jeszcze przez Mubaraka rządu premiera Ahmeda Szafika.
Deklaracja kierownictwa sił zbrojnych zaznacza, że Szafik pozostanie na stanowisku do czasu powołania nowego rządu, a kraj będzie reprezentował na zewnątrz szef Najwyższej Rady Wojskowej. Oświadczenie w ogóle nie nawiązuje do stawianego przez opozycję żądania uchylenia obowiązującego od blisko 30 lat stanu wyjątkowego.
Organizatorzy społecznych protestów oświadczyli w sobotę, że tworzą radę dla obrony rewolucji i negocjowania ze sprawującymi obecnie władzę wojskowymi.
"Celem Rady Powierników będzie utrzymanie dialogu z Najwyższą Radą Wojskową i poprowadzenie rewolucji naprzód przez fazę przejściową. Rada będzie uprawniona do zwoływania protestów lub ich odwoływania w zależności od rozwoju sytuacji" - powiedział dziennikarzom na placu Tahrir pracownik akademicki Chaled Abdel Kader Ouda.
Skomentuj artykuł