Ekspert: otwarte granice Unii stanowią zagrożenie

(fot. PAP / EPA / KOSTAS TSIRONIS)
Jakub Krupa / PAP / ml

Zamachy w Brukseli pokazały, że belgijskie służby nie są w stanie ochronić swoich granic, co zagraża bezpieczeństwu całej strefy Schengen - oceniła w rozmowie z PAP ekspert ds. bezpieczeństwa Julie Lenarz, dyrektor wykonawcza Human Security Centre w Londynie.

- Z tego co wiemy, terroryści przemieszczali się po Europie dość swobodnie, m.in. do Francji czy Austrii. (...) Belgia była w przeszłości nazywana upadłym państwem i dziś coraz bardziej widać, że faktycznie nie jest w pełni sprawnie funkcjonującym europejskim krajem. To wynika z porażającej słabości instytucji, zwłaszcza źle wyposażonych i zbyt małych służb specjalnych - powiedziała Lenarz.
Jak podkreśliła, belgijskie służby mają szczegółową wiedzę o terrorystach przebywających na terenie kraju, ale ze względu na ograniczone możliwości operacyjne, nie są w stanie wszystkich skutecznie obserwować.
- Zamachowcy mają tego świadomość, wykorzystują te dziury instytucjonalne i właśnie dlatego wybrali Brukselę na swoją europejską centralę - podkreśliła, dodając, że Belgia ma najwyższy odsetek zidentyfikowanych bojowników Państwa Islamskiego w stosunku do liczby mieszkańców kraju.
Lenarz, która w przeszłości pracowała także m.in. dla brytyjskiego rządu, powiedziała, że konieczne jest zwiększenie wymiany informacji wywiadowczych, a także centralna koordynacja działań, aby uniknąć chaosu związanego z istnieniem kilkudziesięciu relacji bilateralnych pomiędzy członkami Unii Europejskiej, bez ogólnego obiegu informacji.
- Sama Belgia nie jest w stanie rozwiązać tego problemu i w krótkim okresie zreformować swoich służb - potrzebuje do tego wsparcia pozostałych państw Unii Europejskiej. Problem polega na tym, że żadna z dużych europejskich służb - brytyjskie MI6, niemieckie BND - nie chce, aby ktokolwiek wtrącał się w ich operacje. W efekcie ich skuteczność jest znacznie mniejsza niż gdyby do takiej współpracy doszło - oceniła.
Jak podkreśliła, działania antyterrorystyczne mają charakter na tyle uniwersalny, że ich skoordynowanie nie powinno wzbudzić oporu nawet w eurosceptycznych krajach, jak Wielka Brytania. - Terrorystów nie interesują nasze granice, państwa narodowe i różnice: wszyscy jesteśmy dla nich wrogiem, bez znaczenia, czy w Belgii, Francji czy w Wielkiej Brytanii. O miejscu ataku zdecyduje to, gdzie będzie najłatwiej go przeprowadzić i gdzie to przyniesie największy rozgłos - powiedziała ekspertka.
Lenarz powiedziała, że w przypadku dobrze funkcjonujących służb specjalnych jedynym realnym zagrożeniem są ataki tzw. samotnych wilków, czyli pojedynczych osób, przeprowadzone bez szerokiej koordynacji działań.
- Każdy telefon, kontakt, próba zaplanowania większej akcji sprawiają, że akcja staje się zauważalna dla służb. W pewnym sensie takie ataki jest łatwiej zatrzymać - oceniła, dodając, że fakt, iż w Brukseli doszło do skoordynowanego i wcześniej przygotowanego zamachu podkreśla skalę klęski lokalnych służb.
Jej zdaniem Polska nie była dotąd w centrum zainteresowania terrorystów i nic nie wiadomo o istniejących na jej terenie siatkach potencjalnych zamachowców, ale "organizacja Światowych Dni Młodzieży lub szczytu NATO może zwrócić ich uwagę i stanowić okazję do wykorzystania dla swoich celów" - ostrzegła ekspertka.
Jak podkreśliła Lenarz, za przykład dobrze funkcjonujących służb może służyć brytyjskie MI6, które w ciągu ostatnich 18 miesięcy udaremniło siedem ataków terrorystycznych na terytorium Wielkiej Brytanii.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ekspert: otwarte granice Unii stanowią zagrożenie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.