Tak jak podczas poprzednich protestów, uczestnicy akcji nieśli flagi Francji i transparenty z hasłami przeciwko prezydentowi Emmanuelowi Macronowi. Na czele demonstracji znaleźli się poszkodowani w czasie akcji z poprzednich weekendów. Niektórzy z nich mieli założone opaski na oko.
MSW Francji poinformowało, że w związku z kolejną falą protestów zmobilizowano 80 tys. funkcjonariuszy, w tym 5 tys. w Paryżu.
(fot. PAP/EPA/YOAN VALAT)
Według policji w Paryżu protestowało 10 tys. osób; media informują o 13,8 tys. Policja użyła gazu łzawiącego, by rozproszyć część protestujących, którzy podpalili kosze na śmieci i skuter. Jak pisze Reuters, w porównaniu do poprzednich weekendów atmosfera w sobotę jest stosunkowo spokojna.
Demonstracje odbyły się też w Tours, Valence, Marsylii i Bordeaux. Szef władz Valence na południu Francji wskazał, że miasto przygotowało się na ok. 10 tys. protestujących, spośród których ok. 10 proc. może być agresywnych.
Protestujący w sobotę oddali hołd poszkodowanym w czasie trwających od listopada protestów oraz potępili użycie przez siły bezpieczeństwa miotaczy gumowych pocisków (flash ball). Stosowanie tej broni jest zabronione w większości krajów europejskich. W piątek rząd ostrzegł, że policja nie zawaha się użyć miotaczy, jeśli w czasie demonstracji dojdzie do aktów przemocy.
(fot. PAP/EPA/YOAN VALAT)
Według oficjalnych źródeł cytowanych przez Reutera od początku demonstracji rannych zostało ogółem ok. 1000 funkcjonariuszy policji i ok. 1,7 tys. demonstrujących. Odnotowano co najmniej cztery poważne uszkodzenia oczu.
Reuters zwraca uwagę, że protesty odbywają się mimo rosnących notowań prezydenta Macrona. Według sondażu przeprowadzonego w piątek przez Harris Interactive poparcie dla szefa państwa wzrosło w porównaniu do grudnia o 4 punkty procentowe, sięgając 35 procent.
MSW podaje, że w ubiegły weekend, 26-27 stycznia, w protestach "żółtych kamizelek" wzięło udział w całej Francji ok. 69 tys. osób.
"Żółte kamizelki" demonstrują od połowy listopada 2018 roku i oprócz rezygnacji z planowanej podwyżki podatków od paliwa, z której rząd już się wycofał, domagają się podniesienia płac, emerytur i zasiłków dla bezrobotnych. Zgłaszają też żądania polityczne, w tym dymisji prezydenta Macrona.
Skomentuj artykuł