"FT" o umowie handlowej między USA a UE
Ambitna decyzja władz USA i UE o rozpoczęciu rozmów na temat liberalizacji handlu zapowiada korzyści, których wartość polityczna może być nawet większa niż gospodarcza - pisze w czwartek "Financial Times".
Brytyjski dziennik w komentarzu redakcyjnym podkreśla, że często dwustronne porozumienia handlowe są bronią obosieczną: promują handel między ich uczestnikami, jednak mogą wyprzeć korzystną wymianę z innymi krajami. Porozumienia wielostronne mogłyby być pod tym względem lepszym rozwiązaniem, jednak jak pokazują negocjacje z Dauhy, liberalizacja handlu w skali światowej jeszcze długo może pozostać tylko ideałem.
W tej sytuacji celem mogłoby być zwiększenie wymiany między dwiema największymi gospodarkami świata, które wspólnie stanowią połowę światowej gospodarki i generują jedną trzecią światowej wymiany handlowej. Jak podkreśla gazeta, ewentualny efekt przesunięcia handlu byłby w takim przypadku zbyt mały, by przewyższyć korzyści gospodarcze wynikające z umowy o wolnym handlu, zwłaszcza kiedy Europa, a w mniejszym stopniu USA, mają kłopoty ze wzrostem gospodarczym.
Zdaniem "FT" prawdziwy postęp będzie zależał w mniejszym stopniu od taryf celnych niż od zniesienia pozataryfowych barier w handlu, w szczególności regulacji związanych np. z bezpieczeństwem produktów.
Brytyjski dziennik podkreśla, że korzyści polityczne będą większe niż gospodarcze i prawdopodobnie właśnie dlatego prezydent USA Barack Obama zdecydował się na negocjacje, mimo wątpliwości, czy mogą się one zakończyć sukcesem. Podkreślanie istotność powiązań gospodarczych z Europą w przemówieniu o stanie państwa wcale nie stoi w sprzeczności ze zwrotem w kierunku krajów Azji promowanym przez amerykańskiego prezydenta. Daje mu to kartę przetargową na Pacyfiku, pokazując, że Stany Zjednoczone mają alternatywę.
Jeśli USA i UE uda się porozumieć w sprawie norm dotyczących bliższych powiązań handlowych będą one prawdopodobnie przykładem dla reszty świata. Przesłanie, że Zachód pozostaje biegunem przyciągania, zdolnym do ustalania norm kontaktów gospodarczych, na pewno nie zostanie przegapione - podkreśla "FT". Zwłaszcza przez Chiny, które i tak czują się już wykluczone z partnerstwa w rejonie Pacyfiku - drugiego, mniej obiecującego, projektu USA.
Skomentuj artykuł