Genewa: syryjska opozycja grozi opuszczeniem rozmów
Popierana przez Arabię Saudyjską opozycyjna delegacja syryjska zażądała w niedzielę w Genewie poprawy sytuacji humanitarnej w Syrii, grożąc odstąpieniem od politycznych negocjacji. Delegacja reżimu w Damaszku zarzuciła opozycji, że nie jest poważna.
Opozycja spotkała się w niedzielę po raz pierwszy ze specjalnym wysłannikiem ONZ do Syrii Staffanem de Misturą. - Przyjechaliśmy do Genewy po otrzymaniu gwarancji i zobowiązań w sprawie znacznego postępu w kwestii sytuacji humanitarnej w Syrii - powiedziała na konferencji prasowej Bassma Kodmani, która wchodzi w skład opozycyjnej delegacji.
- Nie możemy rozpocząć rozmów politycznych, dopóki nie będzie to wdrożone na miejscu - zagroziła.
Delegacja reprezentująca Wysoki Komitet Negocjacyjny (HNC) chce wstrzymania ataków na obszarach zamieszkanych przez cywilów, uwolnienia więźniów i zniesienia blokad. Wszystkie te postulaty zostały zawarte w grudniowej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która utorowała drogę do rozmów pokojowych.
Kodmani dodała, że uzyskała w tej sprawie gwarancje od de Mistury, sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna i sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego, ale siły reżimu w Damaszku ich rosyjski sojusznik "wydają się głusi na te żądania".
Koordynator HNC Riad Hidżab, który nie przyjechał na rozmowy organizowane pod egidą ONZ, w oświadczeniu internetowym ocenił, że bez ONZ i presji międzynarodowej na rząd syryjski nie będzie powodu, aby delegacja opozycyjna została w Genewie.
Z kolei szef delegacji reżimu w Damaszku, syryjski ambasador przy ONZ Baszar Dżafari, oskarżył opozycję, która przez pewien czas wahała się, czy weźmie udział w rozmowach w Genewie, że "nie jest poważna". Powtórzył, że reżim nie zaakceptuje żadnych warunków wstępnych otwarcia genewskich rozmów.
- Dyskusje miały rozpocząć się 25 stycznia. Mamy 31 stycznia. Nie zaczęliśmy o czasie, ponieważ opozycja się spóźniała. To sygnał, że oni nie są poważni - przekonywał.
Dżafari potępił także "zagraniczną ingerencję" w konflikt syryjski i powtórzył, że rząd w Damaszku jest "zdeterminowany walczyć z terrorystami i przestrzegać prawa". Jak oświadczył, "z całego świata tysiącami" przyjeżdżają do Syrii "terroryści", którzy stają się "umiarkowaną opozycją". Odnosząc się do niedzielnego podwójnego zamachu w pobliżu szyickiego meczetu w Damaszku, powiedział, że dowodzi on związków między opozycją a terrorystami. Do zorganizowania zamachu przyznało się Państwo Islamskie. Według syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka zginęło ponad 60 ludzi, w tym szyiccy bojownicy walczący po stronie sił prezydenta Baszara el-Asada.
ONZ chce włączyć reżim i opozycję w proces toczących się w niebezpośrednim trybie rozmów zmierzających do zakończenia wojny w Syrii, która w ciągu pięciu lat spowodowała ponad 250 tys. ofiar śmiertelnych.
Skomentuj artykuł