Hiszpania: socjaliści nie poprą rządu Rajoya
Przywódca Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) Pedro Sanchez oświadczył w środę po spotkaniu z liderem konserwatystów Mariano Rajoyem, że socjaliści zagłosowaliby przeciwko jego ponownemu wyborowi na szefa rządu.
"Mówimy +nie+ Rajoyowi i jego polityce" - ogłosił Sanchez. "Zagłosujemy przeciwko kontynuacji Partii Ludowej (PP) na czele rządu, z Mariano Rajoyem jako jego szefem" - dodał.
Sanchez nie wykluczył jednak możliwości sformowania przez PP rządu. "Obowiązkiem pierwszej siły politycznej jest próba utworzenia rządu. Jeśli to się uda, to będzie on mógł liczyć na PSOE jako na przywódczynię opozycji", by bronić jedności Hiszpanii lub walczyć z terroryzmem - podkreślił.
Według Sancheza "socjaliści będą dążyli do tego, by powstał nowy rząd, rząd zmiany, z postępowymi ideami i możliwościami dialogu". Zastrzegł, że dla socjalistów nowe wybory byłyby "ostatnią opcją".
Od spotkania z Sanchezem Rajoy rozpoczął w środę skomplikowane negocjacje, mające na celu utworzenie rządu przez PP.
W niedzielnych wyborach parlamentarnych zwyciężyli konserwatyści, którzy zdobyli 123 mandaty. Stracili jednak większość absolutną w Kongresie Deputowanych, która wynosi 176 mandatów. Na drugiej pozycji, z 90 miejscami, znalazła się PSOE, a na trzeciej lewicowe, występujące przeciwko oszczędnościom ugrupowanie Podemos, które zdobyło 69 mandatów. Liberalna, centroprawicowa partia Ciudadanos, która na krajowej scenie politycznej pojawiła się pod koniec 2014 r., otrzymała 40 mandatów i po raz pierwszy weszła do Kongresu Deputowanych.
Aby powstał rząd mniejszościowy z Rajoyem na czele, podczas głosowania w sprawie inwestytury 90 deputowanych PSOE musiałoby wstrzymać się od głosu. Tak samo zachować musiałaby się Ciudadanos.
Lider tej partii Albert Rivera zaapelował w środę do konserwatystów i socjalistów, by rozpoczęli negocjacje, umożliwiające utworzenie stabilnego rządu i omówienie niezbędnych reform po niedzielnych wyborach parlamentarnych.
"Proponujemy pakt między PP i PSOE, aby nikt nie wykorzystywał słabości, niepewności i niestabilności (po niedzielnym głosowaniu - PAP) do rozbicia kraju" - powiedział Rivera. Według niego taki sojusz rozwiałby obawy o niepewność polityczną w kraju i oddaliłyby ryzyko ogłoszenia niepodległości przez Katalonię.
Szef Ciudadanos chce "paktu na rzecz Hiszpanii" i rozpoczęcia przez trzy partie negocjacji na temat niezbędnych reform, jakie miałyby m.in. uchronić kraj przed ruchami niepodległościowymi w Katalonii.
Według Rivery Hiszpania potrzebuje m.in. zmian w systemie wyborczym, reform instytucjonalnych, by wzmocnić rozdział władzy i paktu na rzecz oświaty.
Lider Ciudadanos wykluczył z tego projektu Podemos. Według Rivery partia ta chce "rozbić Hiszpanię". Szef Ciudadanos nawiązywał do planu tej partii dotyczącego przeprowadzenia referendum w sprawie niepodległości Katalonii.
Rivera uważa, że socjaliści powinni wykazać się odpowiedzialnością i umożliwić konserwatystom rządzenie, by uniknąć blokady instytucji i "wyborów co trzy miesiące".
W pierwszym głosowaniu w sprawie inwestytury potrzebna jest absolutna większość głosów, czyli 176. Jeśli nie uda się jej zdobyć, po 48 godzinach dochodzi do kolejnego głosowania, w którym wymagana jest zwykła większość głosów.
Jeśli dwa miesiące po pierwszym głosowaniu żaden z kandydatów na premiera nie otrzyma poparcia Kongresu, król Hiszpanii Filip VI rozwiąże obie izby i ogłosi nowe wybory.
Skomentuj artykuł