Hiszpanie w obronie godności człowieka
Kilkadziesiąt tysięcy Hiszpanów z wszystkich regionów kraju uczestniczyło w sobotę w Madrycie w marszu "w obronie godności człowieka - o pracę, chleb i dach nad głową dla wszystkich", jak głosiły transparenty niesione w sześciu wielkich pochodach.
Część ludzi przybyła do stolicy autobusami, a część jako uczestnicy pieszych marszów, które wyruszyły z Andaluzji, Estremadury, Katalonii, Asturii i innych regionów kraju.
Demonstranci w sześciu kolumnach marszowych przeszli przez cały Madryt i spotkali się w rejonie stacji kolejowej Atocha, aby stamtąd w jednej kolumnie dotrzeć na Plac Kolumba w samym centrum stolicy, gdzie spotkali się późnym popołudniem na wielkim wiecu.
Część ludzi dołączyła do demonstrantów z opóźnieniem, ponieważ żandarmeria - Guardia Civil - zatrzymała na rogatkach stolicy około stu autokarów ze związkowcami.
- "Nie chcemy bezrobocia, emigracji zarobkowej, ani nędzy!", "Chcemy pracować!", "Nie chcemy wracać do rodziców, a nie mamy ani pracy ani mieszkania! - to niektóre z haseł niesionych przed uczestników madryckiej "demonstracji w obronie godności".
- Rząd prywatyzuje wszystko, co może przynieść zyski, a jednocześnie tnie wydatki na zdrowie, edukację naszych dzieci i służby publiczne - brzmiała powtarzająca się w przemówieniach na wiecu diagnoza polityki konserwatywnego gabinetu Premiera Mariano Rajoya, lidera Partii Ludowej (PP).
- Rząd wykorzystuje kryzys, aby odbierać nam prawa wywalczone od czasu zakończenia dyktatury w Hiszpanii - głosił jeden z transparentów niesionych przez demonstrantów.
Po dwóch latach rządu PP, który walczy z ogromnym deficytem publicznym i korupcją wśród polityków, bezrobocie w Hiszpanii wzrosło do 27 proc., a wśród młodzieży jest dwukrotnie wyższe - napisał w związku z sobotnim protestem wielki opozycyjny dziennik "El Pais".
Rzecznik władz miejskich Madrytu wypowiadając się jeszcze w trakcie demonstracji oświadczył, że "było to wystąpienie skrajnej lewicy".
W przygotowaniu madryckiej "demonstracji godności", która przebiegła bez incydentów, uczestniczyło ok. 300 organizacji społecznych.
Nawiązywała ona - według obserwatorów w Madrycie - do wielkich strajków generalnych z 2012 roku, kiedy na ulice hiszpańskich miast wychodziły setki tysięcy protestujących.
Skomentuj artykuł