Hołowczyc miał awarię; spadł z 3 na 13 miejsce
Krzysztof Hołowczyc dotarł na metę 10. etapu Rajdu Dakar, z Iquique do Ariki w Chile (długość 377 km), ze stratą 5:28.29 do zwycięzcy. Jadący samochodem Mini All4 Racing kierowca Orlen Teamu spadł w klasyfikacji generalnej w trzeciego na 13. miejsce.
Z powodu awarii wspomagania układu hamulcowego Hołowczyc zatrzymał się w środę na 48. km. Po prowizorycznej naprawie olsztynianin wrócił na trasę. Na pierwszym pomiarze czasu tracił 51 minut do lidera.
Pech nie opuścił jednak Hołowczyca, który miał ponowny, trwający ponad 35 minut przymusowy postój na 232. kilometrze odcinka specjalnego. Na piątym punkcie nawigacyjnym, w odległości około 140 km od mety, tracił do pierwszej załogi prawie dwie godziny.
Według informacji menedżera Hołowczyca, załodze udało się co prawda naprawić przewód, jednak układ wspomagania kierownicy nie zadziałał. Polak z belgijskim pilotem Jean-Markiem Fortinem pokonali kolejne kilometry, ale na dużych wydmach nie dało się jechać szybko i skutecznie bez wspomagania. W efekcie auto dość szybko się zakopało. Przejeżdżający pojazd innej ekipy próbował im pomóc, ale w kulminacyjnym momencie zerwała się lina holownicza i Mini wpadło w piaszczysty dół, zakopując się tym razem kompletnie.
Do załogi dotarła ciężarówka T4. Naprawiono uszkodzone elementy samochodu, żeby Hołowczyc mógł samodzielnie dojechać do mety i ukończyć odcinek. Holowanie samochodu przez 150 km po wydmach było niemożliwe. Okazało się też, że podczas wcześniejszej próby holowania uszkodzony został przód Mini, w tym chłodnica.
Środowy etap wygrał Hiszpan Nani Roma, który uzyskał czas 3:59.37. Za nim, ze stratą 21 sekund, odcinek ukończył Francuz Stephane Peterhansel (obaj Mini), który umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji generalnej.
Skomentuj artykuł