Kolejna grzywna za obronę polskiej szkoły
Wiceszefowa nieuznawanego przez władze białoruskie Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Renata Dziemiańczuk została skazana w czwartek na grzywnę w wys. 5 mln rubli (ok. 2070 zł) za udział w pikiecie w obronie polskiej szkoły w Grodnie - podało Radio Swaboda.
Jest ona dziewiątą osobą skazaną przez sąd w Grodnie za udział w piątkowej pikiecie.
Dziemiańczuk powiedziała, że sędzia wzięła pod uwagę zeznania milicjantów, według których działaczka ZPB brała aktywny udział w zgromadzeniu, a zeznań jej samej nie uwzględniła.
Jak podaje Radio Swaboda, na grzywnę w wys. 4 mln rubli (ponad 1600 zł) został w czwartek skazany również inny działacz - Edward Dmuchowski. Jego proces odbył się w środę, ale sędzia nie wydała wówczas wyroku. Dmuchowski powiedział radiu, że udziału w pikiecie nie brał, a przechodził obok i był świadkiem, jak zatrzymany został działacz ZPB Igor Bancer. Wówczas zatrzymano również jego samego.
Nieuznawany przez władze Białorusi ZPB zorganizował w zeszły piątek w Grodnie pikietę przeciwko wprowadzeniu do szkoły polskiej w tym mieście klas rosyjskojęzycznych. Jeszcze przed jej rozpoczęciem, a potem w jej trakcie zatrzymano 20 osób, w tym dwoje wiceprezesów Związku: Mieczysława Jaśkiewicza oraz Dziemiańczuk. Igor Bancer jeszcze tego samego dnia został skazany na 13 dni aresztu.
Pikieta została rozbita przez milicję. Jak przekazał wcześniej działacz związku Andrzej Poczobut, organizatorzy złożyli cztery wnioski o zgodę na pikietę, ale wszystkie zostały odrzucone.
Władze oświatowe w Grodnie uzasadniają potrzebę przeniesienia klas rosyjskojęzycznych do polskiej szkoły znacznym wzrostem liczby klas w szkole nr 27, które już nie mieszczą się we własnym budynku. Ambasada RP na Białorusi w maju wystosowała do białoruskiego MSZ notę z pytaniem o zamiary dotyczące polskiej szkoły w Grodnie.
W szkole polskiej w Grodnie uczy się 383 dzieci. Klas rosyjskojęzycznych nie można w szkole umieścić bez zgody właściciela budynku, czyli uznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi, który jeszcze nie podjął decyzji w tej sprawie.
Skomentuj artykuł