Pieskow oświadczył, że Kreml "może jedynie wyrazić ubolewanie" z powodu stanowiska wyrażonego w rezolucji. Dokument ten głosi, że obecność wojskowych rosyjskich na Krymie jest sprzeczna z suwerennością i integralnością terytorialną Ukrainy. Rezolucja zawiera też krytykę wobec Rosji za zbudowanie mostu prowadzącego na anektowany w 2014 roku Krym.
Za rezolucją opowiedziało się 66 państw, przeciw było 19, a 72 wstrzymały się od głosu.
Przedstawiciel Kremla powiedział również we wtorek, że wnioski raportu przygotowanego dla Senatu USA, a dotyczącego domniemanej ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w USA, są bezpodstawne. Niektóre zarzuty wyrażone w raporcie "są dla nas absolutnie niezrozumiałe" - powiedział Pieskow. Zapewnił, że "państwo rosyjskie i rząd nie miały i nie mają nic wspólnego z jakimiś ingerencjami w sprawy wewnętrzne innych krajów".
W poniedziałek opublikowane zostały dwa raporty przygotowane przez dwie firmy dla komisji wywiadu Senatu USA. Opierają się one na analizie milionów wpisów w mediach społecznościowych. Autorzy raportów doszli do wniosku, że działająca w Rosji tzw. fabryka trolli prowadziła w internecie działania dezinformacyjne, obliczone na zdezorientowanie wyborców, a także poparcie kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa.
"Fabryką trolli" nazywana jest działająca w Petersburgu Agencja Studiów Internetowych, którą media w Rosji wiążą z biznesmenem Jewgienijem Prigożynem. W 2017 roku magazyn "RBK" oceniał, że przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku "fabryka trolli" organizowała konta i grupy tematyczne w mediach społecznościowych podejmujące kontrowersyjne w Ameryce tematy społeczne. Na te działania wydano według "RBK" około 2,2 mln USD.
Skomentuj artykuł