"Krym to Ukraina, poważny brak zgody z Rosją"

(fot. EPA/IAN LANGSDON)
PAP / psd

Amerykański sekretarz stanu John Kerry oświadczył w czwartek w Rzymie, że "Krym to Ukraina". "Każde referendum powinno być zgodne z prawem obowiązującym na Ukrainie" - tak skomentował inicjatywę parlamentu Krymu w sprawie przyłączenia Autonomii do Rosji.

Kerry, który przybył do Wiecznego Miasta na międzynarodową konferencję w sprawie Libii, przeprowadził również serię rozmów na temat kryzysu ukraińskiego. Odnosząc się do zapowiedzi referendum na temat Krymu, sekretarz stanu USA ocenił, że naruszyłoby ono konstytucję Ukrainy, a także prawo międzynarodowe.

Podsumowując swe rzymskie rozmowy z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem, John Kerry przyznał, że istnieje między nimi bardzo duża różnica zdań. "Jest to moment poważnej niezgody, i to bardzo istotnej" - powiedział. "Ale będziemy szukać rozwiązania, tak jak działo się to w sprawie broni chemicznej w Syrii" - zapewnił sekretarz stanu podczas spotkania z dziennikarzami w Rzymie.

Pytany o ocenę stanowiska Unii Europejskiej wobec kryzysu ukraińskiego powiedział, że UE "współpracowała najlepiej, jak tylko może". "Nie sądzę, aby były rozbieżności między różnymi krajami w kwestiach zasadniczych, jak potrzeba ochrony suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy" - dodał Kerry.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Krym to Ukraina, poważny brak zgody z Rosją"
Komentarze (2)
AK
Andrzej Krakow.pl
7 marca 2014, 10:03
Naiwnych (???), bardzo użytecznych dla Moskwy nadal nie brakuje... Rosja w swojej łaskawości proponowała powrót do umowy z 21 lutego, której sama wcześniej nie zechciała potwierdzić.  Jest ona już dawno nieaktualna, gdyż ciągle trwa i eskaluje się rosyjska okupacja Krymu, a Janukowycz najpierw naród okradał, potem dla władzy i pieniędzy mordował własnych obywateli, aż w końcu uciekł i ostatecznie zdradził Ukrainę wzywając obce wojska przeciwko pobratymcom (zdrady dopuściła się też część rosyjskojęzycznej milicji i wojska) Z kolei politycy niektórych  krajów zachodnich  patrząc na tłumienie dążeń wolnościowych narodu Ukraińskiego i tak bezczelną agresję Rosji w stosunku do sąsiada, oblizują ślinę Putina z twarzy i kalkulują, czy aby jakieś ich interesy nie ucierpią na „wtrącaniu się w cudze sprawy” (dotyczy to szczególnie państw gwarantujących Ukrainie bezpieczeństwo terytorialne za pozbycie się głowic jądrowych...)  Jest bardzo prawdopodobne, że Putin nakręca tę spiralę zagrożenia tylko po to, żeby potem łaskawie "ograniczyć się " do przyłączenia do Rosji w ramach "bratniej pomocy" Krymu (i może jeszcze jakiegoś fragmentu Ukrainy) i liczy na to, że demokratyczny Świat Zachodni to też przełknie i jeszcze będzie się cieszył z zażegnania sytuacji "tak małym kosztem"... To co wydawało się niemożliwe w 21. wieku właśnie się dzieje, a krótkowzroczne odkładanie właściwych reakcji na takie jawne bezprawie cofa Świat do czasów barbarzyńskich stosunków międzynarodowych gdzie konflikty rozwiązywało się pałkami i wzajemnym wyrzynaniem...
6 marca 2014, 22:19
Gdzie Rzym, gdzie Krym - chciałoby się powiedzieć :) Czyli USA jątrzą dalej i to faktycznie zaczyna być groźne dla pozycji ruskich na Morzu Czarnym (a co za tym idzie także na Śródziemnym). A oni nie mogą sobie pozwolić na utratę baz na Krymie - dociśnięty Putin może zadziałać iracjonalnie i na wyrost. A Radek i inni "nasi" politycy dalej nic nie kumają i będą ujadać jak prowadzeni na gon. O proszę... i Syria się pojawiła na tapecie :) Tak, tak. Padnie Flota Czarnomorska ruszy "pomoc" dla "demokracji" w Syrii. A jak już padnie Syria to...