MAK przekazał dokumenty z pokładu Tu-154
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) prezentuje dziś w Moskwie dokumenty znalezione na miejscu katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem. Wśród materiałów nie ma jednak książki serwisowej Tu-154M.
Przedstawione dokumenty zostaną jeszcze w środę przekazane akredytowanemu przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym przedstawicielowi Polski, pułkownikowi Edmundowi Klichowi.
Znajdują się wśród nich oryginały materiałów, które znaleziono na miejscu katastrofy, m.in. instrukcje, dokumenty nawigacyjne, tablice, schematy, wykazy.
Gdy otwarto jedno z pudeł z tymi materiałami, w sali, gdzie odbywała się prezentacja, rozszedł się silny zapach paliwa lotniczego. Jak powiedział Jermołow, intensywny zapach paliwa powodował, że specjaliści badający te materiały musieli robić częste przerwy w pracy.
Wiceszef Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Oleg Jermołow potwierdził, że wśród tych materiałów nie ma książki eksploatacyjnej prezydenckiego Tu-154M, zawierającej zapis przeglądów i napraw samolotu. Książka ta znajduje się teraz w MAK i w porozumieniu z Edmundem Klichem pozostanie tam do dalszych badań.
Przedstawione przez Jermołowa materiały zostaną prawdopodobnie jeszcze w środę przesłane do ambasady RP w Moskwie, a następnie pocztą dyplomatyczną do Polski.
W lipcu przedstawiciel Polski akredytowany przy MAK wystosował pismo do władz Komitetu, w którym poprosił o udostępnienie różnych materiałów z badania przyczyn i okoliczności smoleńskiej katastrofy, a także zażądał respektowania jego praw i dostępu do dokumentów, zgodnie z regulacjami międzynarodowymi.
Pułkownikowi Klichowi chodziło m.in. o akty prawne regulujące organizację lotów na terytorium Rosji, dokumentację lotniska w Smoleńsku, raport z oblotu technicznego tego lotniska po katastrofie i zapis rozmów z wieży kontroli lotów w dniu wypadku.
Premier Donald Tusk powiedział 9 sierpnia, po rozmowie z premierem Rosji Władimirem Putinem, że do tej pory komunikacja polsko-rosyjska w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem nie była zła, jednak nie wszystkie dokumenty, których oczekiwał Klich, "w takim tempie spływały, jak nam się wydawało, że powinny".
Tusk dodał, że odniósł wrażenie, iż po wizycie szefa MSWiA Jerzego Millera w Moskwie na początku sierpnia i po rozmowie z Putinem "wszystko wróci do normy".
Klich, który 17 sierpnia wrócił po urlopie do Moskwy, powiedział nazajutrz, że nie otrzymał żadnych nowych dokumentów w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem i że przygotowuje nowe pismo do Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.
Na swoje pierwsze pismo - jak mówił - dostał odpowiedź, że MAK postępuje zgodnie z procedurami. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy argumentował też, że nie zawsze wszystko może mu udostępnić, bo lotnisko w Smoleńsku jest wojskowe, więc tego rodzaju kwestie muszą być uzgadniane z wojskiem.
Skomentuj artykuł