"Nadija Sawczenko to Nadzieja Ukrainy"

(fot. Furyk Nazar / Shutterstock.com)
Jarosław Junko / PAP / pk

Porwana na Ukrainie i uprowadzona do Rosji ukraińska lotniczka Nadija Sawczenko, którą w poniedziałek sąd na południu Rosji uznał za winną śmierci dwóch rosyjskich dziennikarzy, jest nazywana w ojczyźnie "Nadzieją Ukrainy" ze względu na imię i nieugiętą postawę.

Rozpoczęte w poniedziałek, 21 marca, odczytywanie wyroku potrwa dwa dni. Wymiar kary zostanie ogłoszony we wtorek.

Oskarżona, która prowadzi strajk głosowy, nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów i twierdzi, że dowody przeciwko niej sfabrykowano.

35-letnia dziś Sawczenko trafiła do niewoli w czerwcu 2014 roku, gdy jako urlopowana porucznik ukraińskiej armii walczyła z prorosyjskimi separatystami w Donbasie w składzie ochotniczego wówczas batalionu Ajdar. Została ujęta, kiedy spieszyła na pomoc rannym ukraińskim żołnierzom.

DEON.PL POLECA

Separatyści początkowo przetrzymywali ją w opanowanym przez nich Ługańsku na wschodniej Ukrainie. 8 lipca 2014 r. okazało się, że Sawczenko znalazła się w areszcie śledczym w rosyjskim Woroneżu, ok. 500 kilometrów na południe od Moskwy.

Dzień później rosyjski Komitet Śledczy oskarżył ją o współudział w zabiciu pod Ługańskiem dwóch członków ekipy rosyjskiej telewizji państwowej WGTRK, dziennikarzy Igora Korneluka i Antona Wołoszyna. Zdaniem rosyjskich śledczych Sawczenko jako nawigatorka śmigłowca Mi-24 "w czasie działań wojennych w rejonie Ługańska" przekazała ukraińskim "bojownikom współrzędne położenia grupy rosyjskich dziennikarzy WGTRK i innych cywilów", którzy zostali następnie ostrzelani.

We wrześniu 2014 r. Sawczenko została przewieziona z Woroneża do Moskwy, gdzie trafiła na obserwację psychiatryczną. W październiku tegoż roku rosyjska pozarządowa organizacja Memoriał, broniąca praw człowieka i dokumentująca stalinowskie zbrodnie, uznała ją za więźnia politycznego.

W tym samym okresie, po wyborach parlamentarnych na Ukrainie, Sawczenko została zarejestrowana jako deputowana do Rady Najwyższej w Kijowie z listy partii Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko. Została także członkinią delegacji Ukrainy do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Pod koniec 2014 r. ogłosiła swoją pierwszą głodówkę, którą prowadziła przez ponad 80 dni.

W lutym 2015 r., po rozmowach w Mińsku na Białorusi prowadzonych przez przywódców Niemiec, Francji i Rosji i Ukrainy na rzecz rozwiązania konfliktu na wschodzie Ukrainy, jej prezydent Petro Poroszenko ogłosił, że uzgodniono na nich rychłe uwolnienie wszystkich zakładników, w tym Sawczenko. Rosja niczego takiego nie obiecywała - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. W marcu ubiegłego roku Poroszenko nadał lotniczce tytuł Bohatera Ukrainy.

W lipcu 2015 r. Sawczenko została przewieziona z Moskwy do Nowoczerkaska w obwodzie rostowskim na południu Rosji. Jej proces rozpoczął się 30 lipca w rosyjskim Doniecku i natychmiast został odroczony. Posiedzenie sądu odbyło się bez udziału mediów i publiczności. Do sądu przybyli międzynarodowi obserwatorzy - dyplomaci z Ukrainy, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej - nie zostali jednak wpuszczeni na salę rozpraw.

Ukrainkę oskarżono o "współsprawstwo w zabójstwie dwóch i więcej osób, motywowanym nienawiścią do grupy społecznej i popełnionym przez grupę osób po uprzedniej zmowie". Komitet Śledczy FR zarzucił jej też usiłowanie zabójstwa osób cywilnych, które mogły ucierpieć w wyniku ostrzału artyleryjskiego. Kolejny zarzut to nielegalne przekroczenie granicy.

W grudniu 2015 r. Sawczenko znów ogłosiła głodówkę. Domagając się uwolnienia, oświadczyła, że będzie ją prowadziła aż do końca procesu. W marcu 2016 r. rosyjski prokurator zażądał dla niej kary 23 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej.

Obrońcy argumentują, że wydarzenia, o udział w których oskarża się Sawczenko, miały miejsce w czasie, kiedy była już ona w niewoli. Według adwokatów wskazują na to dane z telefonów komórkowych Sawczenko. Adwokaci powołują się również na sygnaturę czasu na nagraniu wideo zrobionym zaraz po jej ujęciu.

W upublicznionym przez jej siostrę, Wirę, ostatnim słowie, które zamierzała wygłosić przed sądem, lotniczka zapowiedziała, że nie uzna wyroku w swojej sprawie, a jeśli zostanie skazana - nie będzie się od tego odwoływała. - Absurdalna jest sytuacja, kiedy ci, którzy porywają ludzi, poddają ich torturom, potem jeszcze udają, że mają prawo ich sądzić - napisała Sawczenko.

Zapowiedziała, że po ogłoszeniu wyroku będzie kontynuowała prowadzoną od grudnia głodówkę jeszcze przez dziesięć dni, a potem przejdzie na ścisłą głodówkę, tzn. przestanie przyjmować także napoje. - I wtedy Rosja ma nie więcej niż dziesięć dni, żeby odesłać mnie z powrotem na Ukrainę, skąd mnie porwali! - podkreśliła.

Na początku marca na Ukrainie odbyły się protesty na rzecz uwolnienia lotniczki; w Kijowie uczestnicy takiej akcji zaatakowali rosyjską ambasadę, obrzucając ją kamieniami, jajkami i farbą. O bezwarunkowe wypuszczenie Sawczenko z aresztu zaapelowali wtedy w liście otwartym do przywódców europejskich znani światowi intelektualiści.

O uwolnienie Sawczenko upominała się niejednokrotnie Unia Europejska i Stany Zjednoczone. Apelowała o to również Polska. Sprawa Ukrainki była przedmiotem niedawnej rozmowy prezydenta USA Baracka Obamy z Władimirem Putinem. - Jakiekolwiek ingerowanie z zewnątrz w działalność naszych sądów jest niedopuszczalne i niemożliwe - skomentował rzecznik prezydenta Rosji, Pieskow.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nadija Sawczenko to Nadzieja Ukrainy"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.