Obama na jesiennym szczycie UE-USA
20 listopada odbędzie się w Lizbonie szczyt UE-USA z udziałem prezydenta Baracka Obamy i przywódców Unii Europejskiej - podano we wtorek w Brukseli i Waszyngtonie. Do spotkania dojdzie przy okazji zaplanowanego już wcześniej szczytu NATO 19-20 listopada.
Komisja Europejska, biuro przewodniczącego Rady Europejskiej i Biały Dom ogłosiły, że Obama spotka się z przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem i szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso. Otwarta pozostaje kwestia, czy w spotkaniu wezmą udział także przywódcy 27 krajów członkowskich UE; decyzja w tej sprawie nie została podjęta - powiedziano PAP w gabinecie Van Rompuya.
"W ślad za zaproszeniem wystosowanym przez europejskich przywódców, obie strony uzgodniły odpowiadającą wzajemnie datę i miejsce kolejnego szczytu UE-USA i przystąpią teraz do jego przygotowywania" - głosi komunikat wydany w Brukseli. "Obama weźmie udział w szczycie z przywódcami UE, przewodniczącym Hermanem Van Rompuyem i przewodniczącym Jose Barroso" - potwierdził Biały Dom.
Mimo wysiłków, szczytu z USA nie udało się zorganizować u siebie Hiszpanii, która w pierwszej połowie roku sprawowała unijną prezydencję. Planowany na maj szczyt UE-USA odwołał już w lutym sam prezydent Obama.
Dyplomaci ironizowali, że Obama nie przyjechał, bo USA nie zrozumiały, kto właściwie rządzi w UE. Od 1 stycznia stanowisko objął bowiem nowy przewodniczący Rady Europejskiej, były premier Belgii Herman Van Rompuy i to on, według Traktatu z Lizbony, reprezentuje "27" na szczytach z państwami trzecimi. Tymczasem Madryt miał ambicje, jakby obowiązywał wciąż Traktat z Nicei, a nie Traktat z Lizbony.
Wspólny komunikat KE i Van Rompuya podkreśla, że spotkanie w Lizbonie będzie pierwszym szczytem z USA od wejścia w życie Traktatu z Lizbony, przyznając jednocześnie, że bardzo zabiegały o niego zarówno prezydencja hiszpańska, jak i obecna belgijska.
Odwołanie majowego szczytu przez USA strona europejska odebrała także jako widomy znak, że punkt ciężkości zainteresowań Waszyngtonu przesuwa się ku krajom Azji i Pacyfiku. Kolejnym przykładem na to miał być fakt, że podczas czerwcowego szczytu G20 w Toronto, Obama odbył na osiem spotkań bilateralnych aż siedem z przywódcami krajów azjatyckich i jedno z przedstawicielem Europy: premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem.
W komunikacie wydanym w Brukseli podkreślono, że "przewodniczący Van Rompuy i Barroso oczekując ponownego spotkania z prezydentem Obamą chcą potwierdzić agendę transatlantycką i posunąć do przodu współpracę UE-USA w sprawach wspólnej troski". Wymienia się zarówno zaangażowanie na rzecz demokracji i praw człowieka, walkę z terroryzmem i rozprzestrzenianiem broni masowego rażenia na świecie, jak i światowy dobrobyt, wzrost gospodarczy i tworzenie nowych miejsc pracy.
Skomentuj artykuł