Poprawa we wdrażaniu prawa UE w Polsce

(fot. European Parliament / Foter / CC BY-NC-ND)
PAP / ptt

Polska z niechlubnej pozycji lidera pod względem zaległości z wdrażaniem prawa unijnego do systemu krajowego przesunęła się w zeszłym roku na miejsce czwarte. Rośnie pozycja Polski w instytucjach unijnych związanych z wymiarem sprawiedliwości.

- Sytuacja nie jest idealna, musimy pracować nad tym, by transpozycja prawa unijnego w systemie polskim przebiegała sprawniej i precyzyjniej - mówił w poniedziałek w Brukseli na spotkaniu z dziennikarzami sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE Marek Safjan.

W przypadku Polski dużym problemem jest brak precyzji w informowaniu Komisji Europejskiej o implementacji unijnych przepisów - zauważył Safjan. Kraj musi konkretnie wskazywać na zastosowany mechanizm wdrożenia przepisów; zdawkowa informacja nie wystarcza.

KE monitoruje, czy państwa unijne w pełni, poprawnie i na czas wdrożyły przepisy UE do swojego systemu prawnego. KE może działać zarówno ze swojej własnej inicjatywy, wykrywając potencjalne naruszenia prawa UE, jak i reagując na petycje Parlamentu Europejskiego, skargi obywateli, organizacji czy firm.

Jeśli chodzi o spóźnienia w transpozycji prawa unijnego i skargi Komisji Europejskiej przed Trybunałem, to na pierwszym miejscu w ubiegłym roku była Grecja, potem Belgia i Portugalia.

Polska poza poprawą miejsca w rankingu może też cieszyć się większą liczbą przedstawicieli w mających siedzibę w Luksemburgu instytucjach unijnych związanych z wymiarem sprawiedliwości. Pod koniec roku będziemy mieć tam czterech przedstawicieli.

Od ponad roku Polska ma kolejnego stałego przedstawiciela w Trybunale Sprawiedliwości UE, tzw. rzecznika generalnego, którym został prof. Maciej Szpunar. Dzięki Traktatowi z Lizbony Polska otrzymała prawo takiego stałego przedstawiciela, podobnie jak inne większe kraje członkowskie. Rzecznicy generalni wydają opinie w około połowie spraw toczących się w Trybunale. W większości wypadków są one zbieżne z późniejszymi orzeczeniami.

W tym roku z kolei Sąd UE, który ma podobnie jak Trybunał 28 sędziów ze wszystkich krajów członkowskich, zwiększy swój skład sędziowski o 12 osób, w tym o sędziego z Polski. Docelowo za cztery lata sąd będzie miał dwukrotnie więcej sędziów niż obecnie (28).

Unijny trybunał wydał w zeszłym roku najwyższą w historii liczbę orzeczeń - 719, sąd natomiast 820. Mimo tego liczba czekających w kolejce spraw rośnie - liczba zgłoszonych spraw w Trybunale przekroczyła 900.

Niezwykle istotną dla sądów krajowych formą dialogu są tzw. pytania prejudycjalne. Sądy krajowe zwracają się do Trybunału, by zinterpretował prawo europejskie, a potem same wydają wyrok w sprawie. Tak było np. z orzeczeniem, że organizm niezdolny do rozwinięcia się nie stanowi embrionu ludzkiego i dlatego metody z użyciem ludzkich komórek jajowych mogą zostać opatentowane w UE.

Z tej formy dialogu z Trybunałem sędziowie krajowi w Polsce korzystają w sposób minimalny. W 2014 roku takich pytań skierowano 430, w tym tylko 14 z Polski głównie dotyczących kwestii podatkowych, podczas gdy z Niemiec było ich 87, a z Łotwy siedem. A szkoda, bo to wzmacnia wydźwięk wydanego wyroku w sprawie - zauważył prof. Safjan.

Polska jest za to wiceliderem (za Niemcami) w wydawaniu opinii jako kraj na temat wyroków unijnego Trybunału. Ma to znaczenie dla sędziów Trybunału i jest ważnym dla nich elementem w dialogu z krajami członkowskimi.

Traktat z Lizbony wzmocnił uprawnienia Komisji Europejskiej w egzekwowaniu obowiązków państw członkowskich odnośnie harmonizacji prawa. Teraz KE może wnioskować do Trybunału o karę finansową w opóźnieniach transpozycji prawa unijnego.

Z istotnych spraw toczących się obecnie w Trybunale przeciwko Polsce w najbliższych miesiącach może być wydany wyrok o niewdrożeniu przepisów unijnych odnośnie ustalenia norm jakości i bezpiecznego pobierania, przetwarzania, przechowywania i dystrybucji tkanek i komórek ludzkich.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Poprawa we wdrażaniu prawa UE w Polsce
Komentarze (2)
Z
zaunf
23 marca 2015, 18:41
Będąc w latach 1945-1989 w sojuszu z ZSRR i Układzie Warszawskim nie musieliśmy przyjmować prawodawstwa radzieckiego ani innego państwa. Byliśmy więc państwem bardziej wolnym niż teraz będąc w Unii. Czemu więc mówi się,że wtedy byliśmy pod zaborem a dzis że jesteśmy wolnym krajem? Czy to nie wierutne kłamstwo w porównaniu z tamtymi czasami?
K
kwand
23 marca 2015, 18:26
Jeśli we wszystkich dziedzinach wdrażamy przepisy unijne,to przynajmniej nie wciskajcie nam farmazonów,że jesteśmy krajem wolnym i niepodległym.