Prasa: Protesty w Rosji jeszcze za słabe
Rosyjskie protesty przeciwko fałszerstwom wyborczym na razie nie są w stanie zachwiać całym systemem władzy, ale marcowe wybory prezydenckie mogą oznaczać początek "politycznej wiosny" w Rosji - ocenia w poniedziałek niemiecka prasa.
"Demonstracje w Moskwie, Petersburgu i innych rosyjskich miastach były początkiem czegoś, ale jest jeszcze niejasne, czego. Wciąż jest mało prawdopodobne, że manifestacje przekształcą się w ruch, który mógłby zakończyć już dwunastoletnie panowanie Władimira Putina. Pozaparlamentarna opozycja jest na to za słaba, a aparat władzy funkcjonuje zbyt dobrze" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"Państwowa biurokracja, elity regionalne i siły bezpieczeństwa nie mają powodów, by zmienić front. Dla nich obietnica Putina, że zatroszczy się o stabilność, jest obietnicą, iż ich przywileje i licencja na korupcję zostaną utrzymane w dającym się przewidzieć czasie. To samo dotyczy wiernej systemowi opozycji, która wprawdzie pomrukuje o fałszerstwach wyborczych, ale - jak się wydaje - przede wszystkim dlatego, by zwiększyć swoją cenę. Negocjacje o przyszłym podziale stanowisk w nowym parlamencie już się rozpoczęły" - dodaje "FAZ".
Według dziennika wiele zależy od tego co zrobi opozycja i jak zachowa się Putin. "Jeśli demokratyczna opozycja pozaparlamentarna pozostanie przy linii, wytyczonej w sobotę przez mówców (na demonstracjach), istnieje szansa, że przynajmniej w dużych miastach zdoła pozyskać większość. Rezygnacja z radykalnych tonów i potwierdzenie, że nie dąży się do żadnej rewolucji, a tylko do uczciwych wyborów, sprawi, że ostrzeżenia reżimu przed chaosem trafią w pustkę" - ocenia "FAZ".
Według gazety Putin wysłał w minionych dniach sprzeczne sygnały, oskarżając demonstrantów, że są zagranicznymi agentami oraz potwierdzając prawo obywateli do demonstrowania i wyrażania odmiennych poglądów.
"Być może to dobry znak, że siły bezpieczeństwa były powściągliwe i prawie wszędzie pozwoliły na demonstracje - nawet jeśli miałaby to być tylko taktyka. Wybory do Dumy i nieoczekiwana mobilizacja w następnych dniach pokazały, że Putin może być pewien swojej władzy tylko wówczas, gdy ma możliwość manipulacji wyborczych i powstrzymania nowych sił politycznych. Trzy miesiące do wyborów prezydenckich 4 marca będą ciekawe" - ocenia "FAZ".
Z kolei "Sueddeutsche Zeitung" uważa, że sobotnich demonstracji w Rosji nie można jeszcze porównać do tegorocznej arabskiej wiosny. "Kilkadziesiąt tysięcy demonstrantów to niewiele w wielomilionowym mieście, największym w Europie. Niezadowoleni Rosjanie dali jasny sygnał, ale to jeszcze nie wystarczy, by zachwiać całym systemem i doprowadzić do zmiany władzy" - pisze "SZ".
Gazeta dodaje, że opozycja w Rosji jest zbyt niejednorodna. "Sprzeciw wobec nieuczciwych wyborów jednoczy partie i ruchy, które mają niewiele wspólnego. Na razie to wystarczy, ale ten, kto chce czegoś nowego, potrzebuje większego fundamentu, idei, oparcia w narodzie, człowieka, który wszystko zwiąże. Na razie w Rosji tego nie ma" - dodaje dziennik.
"SZ" ocenia, że nawet jeśli bastion Putina pozostaje silny, to "jego aura jako niekwestionowanego przywódcy rosyjskiego narodu znika".
"Niezależnie od tego, czy ludzie wymuszą powtórkę wyborów parlamentarnych, czy nie, następne głosowanie już na początku marca. Wybrany zostanie prezydent. Mimo wszystko Putin nie jest zagrożony. Jednak by nie stracić resztek wiarygodności musi w całym kraju ograniczyć państwową machinę propagandową. W przeciwnym razie w marcu wybuchnie coś w rodzaju politycznej wiosny" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".
Skomentuj artykuł