Według kancelarii południowokoreańskiego prezydenta, Mun Dze In spotkał się z Kim Dzong Unem drugi raz w tym miesiącu w strefie zdemilitaryzowanej oddzielającej oba kraje.
Tematem rozmów był szczyt, który według wcześniejszych zapowiedzi miał się odbyć 12 czerwca w Singapurze.
"Obaj przywódcy w przyjaznej atmosferze wymienili opinie na temat wprowadzenia w życie postanowień deklaracji z 24 kwietnia i o szczycie Korea Płn.-USA" - podano w oświadczeniu południowokoreańskim. Dodano w nim, że Mun ogłosi wynik rozmów w niedzielę rano.
W spotkaniu obu koreańskich przywódców uczestniczyli szefowie wywiadów tych krajów, Suh Hun (Korea Płd.) i Kim Jong Czol (Korea Płn.).
W czwartek prezydent USA Donald Trump odwołał szczyt z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem z uwagi na, jak nazwał to w liście do przywódcy tego kraju, "wielki gniew i otwartą wrogość" zawartą o niedawnym oświadczeniu Kima.
Pjongjang po odwołaniu szczytu zasygnalizował, że jest gotów do rozwiązywania problemów z USA "kiedykolwiek i jakkolwiek".
W piątek, kiedy Trump rozmawiał z dziennikarzami, wydawało się - jak pisze agencja EFE - że Trump jest gotów zmienić zdanie. "Zobaczymy, co się stanie - mówił prezydent w Białym Domu. - To może nawet być 12 czerwca. Rozmawiamy z nimi teraz. Oni bardzo tego chcą. My chcielibyśmy to zrobić. Zobaczymy, co będzie".
W dzień po odwołaniu szczytu z przywódcą Korei Północnej przez prezydenta Trumpa amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo i szef dyplomacji Korei Płd. Kang Kiung Wha rozmawiali telefonicznie o współpracy obu krajów mającej na celu stworzenie warunków do podjęcia dialogu z Pjongjangiem.
Rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders powiedziała w piątek, że jeśli szczyt odbędzie się 12 czerwca, administracja Trumpa "będzie gotowa".
Skomentuj artykuł