Protesty przeciwko antyislamskiemu filmowi

(fot. PAP/EPA/KHALED ELFIQI)
PAP / mh

Antyamerykańskie protesty przeciwko nakręconemu w USA filmowi obrażającemu Mahometa nasiliły się w czwartek na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. W Jemenie podczas ataku na ambasadę USA śmierć poniosło dwóch uczestników antyamerykańskiej manifestacji.

Sekretarz stanu USA Hillary Clinton ostro potępiła w czwartek antyislamski film o proroku Mahomecie, ale zastrzegła, że nie może on być usprawiedliwieniem dla ataków na amerykańskie placówki. W ambasadach i konsulatach USA na całym świecie wzmocniono środki bezpieczeństwa.

Z informacji docierających ze stolicy Jemenu - Sany - wynika, że setki agresywnych demonstrantów wdarły się na teren amerykańskiej placówki, skandując: "O proroku! O Mahomecie!" i "Śmierć Ameryce".

Według świadków, na których powołuje się Reuters, manifestanci rozbili okna w pomieszczeniach ochrony na zewnątrz budynku ambasady, a następnie wtargnęli przez główną bramę tej silnie strzeżonej i ufortyfikowanej placówki. Tłum podpalił zaparkowane tam samochody dyplomatyczne. AP pisze, że demonstranci zdjęli z masztu flagę USA, spalili ją i zastąpili flagą z wersetem z Koranu.

W celu rozpędzenia manifestantów, którzy stawiali silny opór, policja strzelała w powietrze i użyła armatek wodnych. Podczas akcji usuwania napastników z terenu ambasady zginęły dwie osoby, a kilkanaście zostało rannych. Rzecznik ambasady powiedział, że nikt z personelu placówki nie odniósł obrażeń. 

Prezydent Jemenu Abd ar-Rab Mansur al-Hadi przeprosił prezydenta USA Baracka Obamę za atak na amerykańską placówkę, zapowiadając, że wdroży śledztwo w celu wykrycia sprawców.

Czwartek był trzecim dniem protestów przed ambasadą USA w Kairze; niektórzy demonstranci domagali się wydalenia ambasadora. Policja użyła gazu łzawiącego wobec tłumu rzucającego kamieniami. Podczas poprzednich protestów rannych zostało 16 osób, spłonęły dwa policyjne samochody, 12 manifestantów aresztowano. Prezydent Mohammed Mursi zaapelował o spokój. Powiedział, że potępia wszystkich, którzy obrażają proroka Mahometa, lecz podkreślił, że obowiązkiem Egiptu jest ochrona jego gości i przybyszów z zagranicy.

Irańczycy wykrzykujący antyamerykańskie i antyizraelskie hasła zorganizowali protest przed ambasadą Szwajcarii w Teheranie; Szwajcaria reprezentuje interesy USA, gdyż Waszyngton i Teheran nie mają stosunków dyplomatycznych.

Około 1000 bangladeskich demonstrantów podjęło próbę marszu na ambasadę USA w Dhace, lecz siły porządkowe nie dopuściły do tego. Protestujący spalili amerykańską flagę.

Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj odroczył wizytę w Norwegii w związku z protestami w innych krajach świata muzułmańskiego, obawiając się podobnych akcji w swoim kraju. Władze w Kabulu nakazały zamknięcie w Afganistanie portalu YouTube, w którym można obejrzeć kontrowersyjny film.

Irackie milicje zagroziły w czwartek zamachami na amerykańskie cele w Iraku w proteście przeciwko filmowi, który obraża Mahometa. Do protestów doszło w Bagdadzie i w Basrze. Premier Iraku Nuri al-Maliki potępił film, lecz zaapelował do muzułmanów, by nie odpowiadali przemocą.

W Gazie drugi dzień z rzędu kilkuset Palestyńczyków demonstrowało przeciwko USA w związku z filmem. Przedstawiciel rządu Hamasu, który kontroluje Strefę Gazy, zaapelował do ludzi, by "bojkotowali amerykańskie produkty".

Antyamerykańskie protesty wybuchły także w Maroku, Sudanie i Tunezji.

Hillary Clinton oświadczyła w Waszyngtonie, że Stany Zjednoczone nie miały absolutnie nic wspólnego z kontrowersyjnym filmem. "Odrzucamy jego treść i jego przesłanie - powiedziała. - Dla mnie osobiście to wideo jest wstrętne i karygodne". Jej zdaniem "cynicznym celem" twórców filmu jest "dyskredytacja wielkiej religii i wywołanie wzburzenia". Clinton dodała, że władze USA nigdy nie będą wzbraniać obywatelom wyrażania poglądów, nawet jeśli są one niesmaczne.

Twórcą szkalującego proroka Mahometa filmu "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów) okazał się niejaki Nakoula Basseley Nakoula, koptyjski chrześcijanin mieszkający w południowej Kalifornii, karany w przeszłości za przestępstwa finansowe - podała w czwartek agencja Associated Press.

Zdaniem arabisty prof. Janusza Daneckiego protesty w krajach islamskich przeciw temu filmowi nie mają wyjątkowego charakteru i ucichną za pewien czas. Były ambasador w Egipcie Jan Natkański prognozuje natomiast, że będą one narastać.

Komentując demonstracje m.in. w Kairze i libijskim Bengazi, gdzie w ataku na amerykański konsulat zginął ambasador USA, obaj eksperci przypomnieli antyzachodnie protesty z 2005 roku wywołane karykaturami proroka Mahometa w prasie duńskiej.

Zdaniem Daneckiego, arabisty z Uniwersytetu Warszawskiego, po kontrowersyjnym filmie wzrost nastrojów antyamerykańskich w krajach islamskich, w tym na Bliskim Wschodzie, raczej nie nastąpi. Te nastroje "i tak są od dawna antyamerykańskie, i w takich chwilach, kiedy takie rzeczy się pojawiają, przychodzi fala (demonstracji)" - powiedział. "Uważam, że jest to fala, która uspokoi się po jakimś czasie" - dodał.

Natkański, były ambasador RP w Egipcie, przewiduje jednak wzrost nastrojów antyamerykańskich. "Film, który jest oceniany jako oszczerczy wobec islamu, uwłaczający postaci proroka Mahometa, będzie pobudzał nastroje antyamerykańskie. Mamy tego dowody, dziś ta fala narasta: mamy demonstracje w Iraku, Iranie, Jemenie, Tunezji. Cisza panuje jeszcze w azjatyckich krajach muzułmańskich, takich jak Pakistan czy Indonezja, ale wykluczać demonstracji nie można" - powiedział.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Protesty przeciwko antyislamskiemu filmowi
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.