Sarkozy oskarżony o korupcję i nadużycia
Zarzuty korupcyjne stawiane Nicolasowi Sarkozy'emu m.in. za wyłudzanie informacji o dotyczących go postępowaniach sądowych stawiają pod dużym znakiem zapytania już nie tylko jego start w przyszłych wyborach prezydenckich, ale także sam powrót do polityki.
Po raz pierwszy w historii współczesnej Francji były prezydent został zatrzymany i przewieziony do aresztu śledczego na przesłuchanie. Przepytywany 18 godzin przez funkcjonariuszy policji, Nicolas Sarkozy został ostatecznie postawiony w stan oskarżenia za korupcję, nadużywanie wpływów oraz tuszowanie złamania tajemnicy zawodowej.
Ale Sarkozy nie jest pierwszym byłym francuskim szefem państwa ściganym przez wymiar sprawiedliwości. W 2011 r. Jacques Chirac, również z centroprawicy, był oskarżony i ostatecznie skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za zawłaszczenie mienia publicznego, nadużycie zaufania oraz nielegalne uzyskanie korzyści w aferze fikcyjnych etatów w urzędzie miasta Paryża, gdzie Chirac przed przeprowadzkę do Pałacu Elizejskiego sprawował przez wiele lat funkcję mera.
Nicolas Sarkozy nie czekał długo z kontratakiem. Nazajutrz po przesłuchaniu, w wywiadzie udzielonym pierwszemu programowi telewizji TF1 i radiu Europe 1, podkreślił znęcanie się wymiaru sprawiedliwości nad jego osobą przez "stronniczych sędziów śledczych", których "polityczną obsesją" jest jakoby "zniszczenie" oskarżonego. Było to jego pierwsze publiczne wystąpienie od przegranych wyborów prezydenckich w 2012 r.
Już drugi raz Nicolasowi Sarkozy'emu stawiane są oficjalne zarzuty karne. Rok temu był oskarżony o nadużycie zaufania bogatej właścicielki L'Oréal, Lilianne Bettencourt, którą miał nakłonić do nielegalnego dofinansowania jego kampanii prezydenckiej w 2007 r. Wobec braku dostatecznych dowodów, Nicolas Sarkozy został wówczas uniewinniony.
Dla wielu obserwatorów przyjęcie przez Sarkozy'ego postawy poszkodowanego, czy wręcz prześladowanego przez wymiar sprawiedliwości, nie jest wcale zaskoczeniem.
"To cały Sarkozy - ocenia w rozmowie z PAP Thierry Arnaud, dziennikarz polityczny w BFM TV. - Na pewno nie tak sobie wyobrażał swoje pierwsze powyborcze wystąpienie przed Francuzami, ale okoliczności go do tego zmusiły. Nie mógł pozwolić, by sytuacja wymknęła się spod kontroli. Zależało mu na jak najszybszym odzyskaniu inicjatywy i przejściu do kontrataku, poprzez przedstawienie jego wersji prawdy".
Pierwszy od dwóch lat telewizyjny wywiad ponadto raczej rozwiewa wątpliwości co do zamiarów politycznych Nicolasa Sarkozy'ego. Były prezydent "przejęty obecnym stanem państwa" zapewnia, że "nigdy się nie poddał". Dodatkowo, "nic go nie powstrzyma od chęci rewanżu". Sarkozy sprawił wrażenie, jakby już ustawiał się na linii startowej przyszłych wyborów prezydenckich.
"Sarkozy od dłuższego czasu przygotowuje skrupulatnie swój powrót na krajową scenę polityczną - podkreśla Thierry Arnaud. - Ten powrót to trochę jak rakieta składająca się z trzech modułów. Pierwszy to wybór na przewodniczącego Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP, czyli centroprawicowej opozycji), drugi to wygranie prawyborów na kandydata partii do wyborów prezydenckich a trzeci to wreszcie zwycięstwo w tych wyborach".
Plany te mogą jednak zostać pokrzyżowane przez obecne problemy Sarkozy'ego z prawem. Według francuskiego kodeksu karnego, za nadużywanie wpływów Sarkozy'emu może grozić do 5 lat pozbawienia wolności, a za korupcję nawet kolejne 10 lat oraz pozbawienie praw obywatelskich - czyli także możliwości startu w wyborach.
Paradoksalnie, Sarkozy może jednak wciąż liczyć na niegasnące poparcie nie tyle wśród sympatyków partii UMP, co pozostałych Francuzów.
"Jeśli się dobrze przyjrzeć, to mimo kolejnych afer z udziałem Sarkozy'ego, jego popularność wcale nie maleje - zauważa Thierry Arnaud. - Nie ma bodaj drugiego takiego polityka we Francji, który by wzbudzał tyle skrajnych emocji. Sarkozy'ego się uwielbia albo nienawidzi. W każdym razie w oczach sympatyków i większości członków UMP Sarkozy nie ma godnej siebie konkurencji".
Niemniej, główny problem Sarkozy'ego tkwi, według Thierry'ego Arnaud w tym, że musi przekonać do siebie całą prawicę i społeczeństwo.
"Ciągnące się problemy z prawem staną się dla niego w pewnym momencie prawdziwą kulą u nogi doprowadzając do utraty zaufania wyborców. A po drugie w samym kierownictwie partii nikt już sobie nie życzy powrotu Sarkozy'ego. Uważają, że wykorzystał już swoją szansę, że przyszedł czas na zmiany a Sarkozy należy już do historii" - mówi Arnaud.
Skomentuj artykuł