Śledztwo w policji Chicago po śmierci nastolatka
Ministerstwo sprawiedliwości USA wszczęło w poniedziałek federalne śledztwo w sprawie przestrzegania praw obywatelskich przez policję w Chicago, by wyjaśnić, czy zastrzelenie czarnego nastolatka przez policjanta było pojedynczym incydentem czy też przejawem szerszej dyskryminacji.
Jak powiedziała prokurator generalna USA i szefowa resortu sprawiedliwości Loretta Lynch, śledztwo ma skupić się na stosowaniu siły przez chicagowską policję, w tym na towarzyszących temu rasowych, etnicznych i innych dysproporcjach, a także zbadać, jak działa mechanizm nadzoru wraz z egzekwowaniem dyscypliny i rozpatrywaniem skarg na postępowanie funkcjonariuszy.
Podobne śledztwa ministerstwo sprawiedliwości przeprowadziło już m.in. w Ferguson w stanie Missouri oraz w Baltimore w stanie Maryland. Po zabiciu przez policjantów Afroamerykanów w tych i innych amerykańskich miastach dochodziło od ubiegłego roku do znacznych protestów społecznych przeciwko brutalności policji. Dały one początek ruchowi Black Lives Matter (Życie Czarnych Się Liczy).
Śledztwo w Chicago to pokłosie ujawnionego w ubiegłym miesiącu nagrania wideo pokazującego, jak policjant Jason Van Dyke oddaje 16 strzałów i zabija 17-letniego Laquana McDonalda, który miał przy sobie krótki nóż. Strzały padały w kierunku czarnoskórego nastolatka nawet wówczas, gdy leżał już na chodniku i prawie się nie ruszał.
Do zdarzenia tego doszło w październiku ubiegłego roku. Zgodnie z ówczesną relacją policji McDonald był uzbrojony i nie chciał podporządkować się rozkazowi policjanta, by upuścił nóż. Jak mówił rzecznik policji, McDonald stanowił "bardzo poważne zagrożenie dla policjantów i nie pozostawił im wyboru, jak tylko się bronić".
Dopiero 13 miesięcy później, po wniosku sędziego, by ujawnić wideo, Jason Van Dyke został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia. Burmistrz Chicago Rahm Emanuel zmusił wtedy szefa wydziału policji do dymisji. Ale w Chicago i tak pojawiły się publiczne żądania, by Emanuel ustąpił. Protestujący wyrażali oburzenie, że władze miasta zbyt długo próbowały całą sprawę uciszyć. Kontrowersje wzbudza też fakt, że miasto podjęło decyzję o przekazaniu rodzinie McDonalda w ramach ugody 5 mln dolarów jeszcze zanim rozpoczął się proces, a następnie przez miesiące walczyło w sądach o to, by przynajmniej czasowo nie ujawniać nagrania wideo.
Skomentuj artykuł