Strajk przeciwko rządowym oszczędnościom

Grecy są przeciwko planom oszczędnościowym rządu (fot. EPA/Orestis Panagiotou)
PAP / drr

Trwający w środę w Grecji strajk generalny spowodował paraliż komunikacji lotniczej, kolejowej i promowej. Nie działa sektor publiczny. Związki zawodowe protestują przeciwko nowemu programowi oszczędnościowemu, który ma uratować kraj przed bankructwem.

W centrum Aten planowane są dwa marsze - pierwsze duże demonstracje od ogłoszenia w niedzielę programu oszczędnościowego. Porządku pilnować będzie w stolicy Grecji ponad 1,5 tys. policjantów.

- Są inne rzeczy, które rząd może zrobić zanim odbierze pieniądze emerytowi dostającemu 500 euro miesięcznie - uważa lider zrzeszającego pracowników budżetówki związku Adedy, Spyros Papaspyros.

Niemal wszystkie protesty zorganizowane w tym roku w Grecji kończyły się starciami z policją. Dwa miesiące temu demonstranci przepędzili nawet żołnierzy pełniących wartę przed Grobem Nieznanego Żołnierza.

Niezadowolenie Greków rośnie, ponieważ pracowników budżetówki i emerytów czekają cięcia zarobków i świadczeń. Wzrośnie też podatek VAT.

- Ludzie są na prawdę wściekli, wiele osób poza Atenami nie zdaje sobie sprawy co się stało (...) Kiedy dostaną następną wypłatę przyjadą do Aten z dziećmi i wnukami by protestować - przekonuje 78-letni emerytowany urzędnik i dodaje: - Przez to, co się dzieje, nie kupuję nowych ubrań, będę zanosił moje spodnie do krawca, żeby je załatał, (...) będę je nosił na lewą stronę, jeśli będę musiał.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Strajk przeciwko rządowym oszczędnościom
Komentarze (1)
RK
Robert Kożuchowski
5 maja 2010, 09:45
Grecy mają  wyjście. Wyjść z UE. Anulować swój dług, gdyż nieuczciwie przyjęto ich do strefu euro. UE za swoje błędy powinna zapłacić. Inaczej dojść może tam do rewolucji lub UE wprowadzi tam stan wojenny, jakkolwiek by nie nazwała swoją militarną interwencję. UE jest niezdolnym tworem, całkowicie oderwanym od rzeczywistości, stąd te problemy. To dopiero początek kryzysu. - Ale może jest jakieś inny scenariusz?