Turecki sąd zatwierdził areszt wobec dziennikarza z Niemiec
Turecki sąd zatwierdził w poniedziałek areszt śledczy wobec zatrzymanego 14 lutego przez policję w Stambule korespondenta niemieckiego dziennika "Die Welt" w Turcji Deniza Yucela - poinformowała redakcja jego gazety.
Za uzasadnione sąd uznał oba stawiane 43-letniemu Yucelowi zarzuty - propagandy terrorystycznej i podżegania do działalności wywrotowej.
Decyzję sądu ostro skrytykował niemiecki minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel.
Cała sprawa dotyczy e-maili wykradzionych przez turecką grupę hakerską o nazwie Redhack z konta poczty elektronicznej ministra energetyki Berata Albayraka. Yucel ogłosił dwa artykuły na temat tych e-maili, w których będący zięciem prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana minister podejmował między innymi kwestie kontroli nad tureckimi koncernami medialnymi i wpływania na opinię publiczną poprzez wpisy fikcyjnych użytkowników Twittera. Zdobyta przez hakerów korespondencja Albayraka jest od początku grudnia dostępna na demaskatorskim portalu internetowym Wikileaks.
Redhack uważany jest w Turcji za organizację terrorystyczną. Yucel, który ma obywatelstwo zarówno Niemiec, jak i Turcji, jest dla władz tureckich dziennikarzem krajowym, a nie zagranicznym. Jego zatrzymania dokonano po tym, gdy sam stawił się na przesłuchanie.
W związku ze sprawą Redhack zatrzymano od końca grudnia sześciu dziennikarzy tureckich mediów, a wobec trzech z nich zarządzono areszt śledczy na podstawie zarzutu przynależności do organizacji terrorystycznej. W razie skazania grożą im kary do 10 lat pozbawienia wolności.
- To o wiele za surowa i dlatego także niestosowna decyzja. Nie bierze pod uwagę ani demokratycznej wysokiej wartości wolności prasy i przekonań, ani tego, że Deniz Yucel dobrowolnie stawił się przed tureckim wymiarem sprawiedliwości i zadeklarował swą pełną współpracę ze śledztwem - oświadczył Gabriel.
- Jesteśmy absolutnie zdecydowani zaangażować się z pełnym naciskiem w to, by Deniz Yucel szybko odzyskał wolność i postępowanie dobiegło do szczęśliwego końca - dodał szef niemieckiej dyplomacji.
Skomentuj artykuł