Ukraina? Zachód jest chciwy i krótkowzroczny!

(fot. EPA/Roman Pilipey)
PAP / drr

Niechęć Zachodu, aby nałożyć na Rosję surowe sankcje to skutek chciwości i krótkowzroczności ze strony zarówno UE, jak i USA - ocenia amerykański ekspert Ian Brzezinski. Jego zdaniem sankcjom wobec Rosji powinno towarzyszyć militarne wsparcie dla Ukrainy.

"Odpowiedź krajów zachodnich na rosyjską inwazję na Ukrainie, bo mieliśmy do czynienia właśnie z inwazją, była całkowicie nieadekwatna, rozczarowująca i nieskuteczna - co pokazuje m.in. fakt, że Rosja zaanektowała Krym, a we wschodniej Ukrainie działają rosyjskie siły specjalne. Osobiście uważam, że należy nałożyć na Rosję surowe sankcje, którym powinny towarzyszyć gwarancje militarne dla Ukrainy" - ocenił Brzezinski w rozmowie z PAP.

Jego zdaniem sankcje gospodarcze nałożone na Ukrainę przez Zachód nie są niczym więcej niż "ukłuciem wymierzonym w kilka osób i kilka firm rosyjskich". Brzezinski podkreślił też, UE i USA przeszacowują koszty polityczne nałożenia sankcji na Rosję w obliczu wyraźnej dysproporcji między gospodarkami unijną i rosyjską.

"Roczne PKB krajów UE to łącznie 12 bilionów dolarów, a Rosji - 2 biliony dolarów, porównywalne z PKB Włoch. Zadziwia mnie, że Unia Europejska jest tak niechętna, aby zademonstrować siłę wobec agresywnego kraju, którego gospodarka to jedna szósta gospodarki unijnej. Jest zupełnie uzależniona od eksportu surowców naturalnych do UE. Z kolei UE to zupełnie zdywersyfikowana, globalnie zintegrowana gospodarka. Tylko jedna trzecie jej zapotrzebowania na gaz pochodzi z Rosji, a dodatkowo UE jest wpierana przez 16-bilionową gospodarkę amerykańską" - mówił Brzezinski.

DEON.PL POLECA

"Niezdolność i niechęć Zachodu, aby nałożyć na Rosję ostre sankcje gospodarcze, sankcje sektorowe to skutek chciwości, słabości moralnej i strategicznej krótkowzroczności ze strony zarówno Unii Europejskiej, jak i Stanów Zjednoczonych" - ocenił ekspert.

Zdaniem Brzezinskiego UE i USA boją się kosztów politycznych, które pociągną za sobą mocne sankcje wobec Rosji i ewentualną reakcję Moskwy. "Ale myślę, że te koszty są przeszacowane. Nałożenie sankcji na Rosję na pewno nie będzie bezbolesne dla krajów Zachodu - ożywienie gospodarcze jest nadal kruche, a Europa jest częściowo zależna od rosyjskich surowców. Ale jest pewien, że UE to przetrwa" - zaznaczył.

Brzezinski podkreślił, że rosyjska gospodarka jest całkowicie zależna od Unii Europejskiej. "UE jest największym partnerem handlowym Rosji, najważniejszych źródłem zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Nawet jeśli Rosja podejmie środki zaradcze, Putin stanie przed ryzykiem całkowitego wyhamowania gospodarki rosyjskiej" - argumentował ekspert.

Brzezinski ocenił ponadto, że odpowiedź Zachodu na rosyjską inwazję na Ukrainę nie ma "odpowiedniego wymiaru wojskowego". "Powinniśmy, po pierwsze, wesprzeć sojuszników NATO i jasno pokazać, że poważnie traktujemy zobowiązanie do obrony zbiorowej. Powinniśmy też zaoferować Ukrainie gwarancje wojskowe. Można wyposażyć Ukraińców w sprzęt obronny - broń przeciwpancerną czy rakiety ziemia-powietrze, co znacząco skomplikowałoby plany militarne Rosji" - wyliczał.

Zdaniem eksperta odpowiedź NATO na działania Rosji była rozczarowująca, bo polegała jedynie na symbolicznym przemieszczeniu sił. "Gdy Rosjanie rozpoczęli inwazję na Krym, zmobilizowali 150 tys. żołnierzy w zachodnich regionach kraju.

Ostatecznie rozlokowali 20-30 tys. żołnierzy na Krymie, a 40-80 tys. wojska, transportery, czołgi, bezpośrednie wsparcie lotnicze jest nadal rozlokowane przy wschodniej granicy Ukrainy. Odpowiedzią NATO mającą na celu wsparcie sojuszników było rozmieszczenie kilku kompanii liczących od 150-200 osób w krajach bałtyckich, w Polsce i Rumunii. Rozmieściliśmy około tuzina samolotów, trałowców na Morzu Bałtyckim i jeden okręt na Morzu Czarnym" - wyliczał Brzezinski.

"W porównaniu z ogromnymi siłami, jakie zmobilizował Putin to bardzo niewiele. To symboliczne, lepsze niż nic, ale to na pewno nie jest silna odpowiedź, z pewnością nie taka, która odstraszyłaby Putina" - dodał ekspert.

Brzezinski mówił też, że Ukraina jest ważna dla Zachodu, bo to drugi po Rosji największy kraj europejski, mający 46-milionową populację, bogaty w zasoby naturalne, żyzne gleby, leżący na skrzyżowaniu Europy i Euroazji. "Uważam, że Rosja, której pozwoli się na zdobycie hegemonii na Ukrainie, nigdy nie stanie się krajem postimperialnym, a imperia mają wielkie trudności z przemianami demokratycznymi. Kontynuowanie przez Rosję polityki imperialnej będzie prowadzić do długoterminowej konfrontacji z Zachodem. Właśnie dlatego Ukraina jest tak ważna dla Zachodu. A cel Putina jest jasno określony - dąży on do ponownego podporządkowania Ukrainy Rosji" - przekonywał ekspert.

Ian Brzezinski to amerykański ekspert ds. zagranicznych i wojskowych, były podsekretarz stanu w Pentagonie, obecnie w Radzie Atlantyckiej. Syn sowietologa, b. doradcy prezydenta Cartera Zbigniewa Brzezińskiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ukraina? Zachód jest chciwy i krótkowzroczny!
Komentarze (4)
L
leszek
23 maja 2014, 10:36
To takie puste teoretyzowanie w wydaniu jakiegoś mądrali z Ameryki. Ukraina nie jest członkiem NATO ani UE i nikt nie ma ochoty umierać za Krym czy za Donieck. Natomiast dokładnie ten sam problem ma przecież Rosja. Jak Rosja podejmie decyzję bezpośredniej akcji wojskowej przeciwko Ukranie, to przecież żadne dodatkowe rakiety czy stacjonujące wojska NATO nic nie pomogą, tak samo jak ekonomiczne sankcje. Zrywanie więzi ekonomicznych z Rosją spowoduje wzrost zagrożenia, gdyż wtedy Rosja nie będzie mieć nic do stracenia. Polityka kija i marchewki jest stara jak świat, ale bardzo skuteczna. Na Ukrainie najważniejsze są wybory prezydenckie, aby władzę objęli ludzie mający rzeczywiste poparcie i mandat ukraińskiego społeczeństwa,  a nie władza tymczasowa jak teraz. Taki rząd będzie mógł działac z większą skutecznością w zwalczaniu finansowanych przez Rosję zbrojnych band na Wschodzie, a Europa powinna z tą władzą współpracowac i  udzielać pomocy i poparcia. Właśnie dokładnie tego obawia się Rosja i dlatego gra na destablizację Ukrainy i maksymalne utrudnienie wyborów, aby móc potem podważać ich legalność. 
jazmig jazmig
23 maja 2014, 10:15
Z cudzego łątwo być rozrzutnym. Amerykanie chętnie dokuczą Rosjanom rękami UE, sami nie ponosząc kosztów, bo oni mają niewielkie obroty z Rosją. Sprawa Ukrainy to nie jest sprawa europejska. Cały ten bałagan rozpętali tam Amerykanie, zapewne z pomocą Niemiec. Ale Niemcy najwidocznie zorientowali się, że zostali zrobieni przez Amerykanów w bambuko i nie ciągną dalej tej gry. Łatwo zauważyć, że to Amerykanie są najbardziej wojowniczy, jak chodzi o Ukrainę. To oni podjudzili Kijów do wojny domowej, której tam nikt nie chce, poza banderowacami z Prawego Sektora i Amerykanami. No i oczywiście piękną Julką, której wyrobnikiem jest Turczynow. Dlatego właśnie ta wojna się tak ślimaczy. Wojsko nie chce walczyć ze swoimi rodakami, a bojówki PS są za słabo wyszkolone, do walki z powstańcami. Może nowy prezydent przerwie to koło niemożności i rozpocznie poważne rozmowy ze wszystkimi istotnymi siłami w Ukrainie, bo inaczej będzie tam naprawdę ogromna katastrofa humanitarna, ktorej koszty poniesie głównie Polska, bo do nas będą przyjeżdżali uciekinierzy, a nie do USA czy Niemiec.
S
sceptyk
23 maja 2014, 09:16
"Zadziwia mnie, że Unia Europejska jest tak niechętna, aby zademonstrować siłę wobec agresywnego kraju, którego gospodarka to jedna szósta gospodarki unijnej. Jest zupełnie uzależniona od eksportu surowców naturalnych do UE" - jeśli uświadomić sobie, że UE jest sztucznym tworem politycznym, który z biegiem czasu pod pięknym plaszczykiem realnie coraz bardziej reprezentuje wyłączne interesy Niemiec i Francji to zdziwienie przemija i trudno spodziewać się czegoś więcej niż ustnej nagany wobec Putina, bez wpisania do akt... A za to wszystko kiedyś przyjdzie nam zaplacić i pewnie tylko ci bardziej cwani, którzy trzymali gębę na kłódkę, zaplacą znacznie mniej. Pewnie w ich kulturze takie hity jak "Przeżyj to sam" Lombardu nie zaistniały na szeroka skalę lub polityczny cynizm zdominował strategię odgrywania "milego faceta" tak długo jak to tylko bedzie możliwe... Unioentuzjaści - przebudźcie się! 
F
franek
23 maja 2014, 11:01
Czyli lansujesz hasło: nic nie rób bo się zmęczysz! Wiadomo - wszystkiemu winni są oni.