Unia, Rosja i Ukraina - spotkanie 11 lipca
Trójstronne rozmowy polityczne między UE, Ukrainą a Rosją o konsekwencjach wdrażania umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina odbędą się 11 lipca w Brukseli - poinformował w środę szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.
Konsultacje mają służyć rozwianiu obaw Moskwy, która uważa, że stowarzyszenie między Unią a Ukrainą zaszkodzi rosyjskim interesom gospodarczym.
W piątek w Brukseli na marginesie unijnego szczytu UE podpisze drugą część umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą, a także umowy stowarzyszeniowe z Gruzją i Mołdawią.
"13 czerwca rozmawiałem telefonicznie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i powtórzyłem mu swoją ofertę, że chętnie będziemy prowadzić konsultacje na temat wdrożenia tych umów. Uzgodniliśmy trójstronne konsultacje. Przed rozmową z prezydentem Putinem rozmawiałem też z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką. Konsultacje odbędą się 11 lipca w Brukseli na szczeblu ministrów, KE będzie reprezentowana przez komisarza ds. handlu Karela De Guchta" - poinformował szef KE podczas konferencji prasowej w Brukseli.
Barroso podkreślił, że umowy stowarzyszeniowe z trzema krajami objętymi unijnym programem Partnerstwa Wschodniego mają wymiar pozytywny, "służą czemuś, a nie są skierowane przeciwko komuś". "UE nie chce wyłączności na relacje z tymi trzema krajami. Wierzymy w otwarte społeczeństwa i gospodarki" - podkreślił Barroso.
Jak zaznaczył, podpisanie umów to "logiczna konsekwencja drogi, którą te trzy kraje rozpoczęły ponad 20 lat temu, gdy stały się niepodległe". "Wszystkie te kraje są suwerenne i same mogą decydować o swojej przyszłości. Z przyjemnością będę świadkiem podpisania tych umów w piątek jako ważnego kroku we współpracy UE z Gruzją, Ukrainą i Mołdawią" - powiedział Barroso.
Pierwsza, polityczna część umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina została podpisana w marcu, co miało być sygnałem wsparcia dla władz w Kijowie w czasie zaostrzających się napięć w stosunkach Ukrainy z Rosją. Unia zobowiązała się wtedy do podpisania pozostałych rozdziałów porozumienia, dotyczących przede wszystkim utworzenia strefy wolnego handlu, po ukraińskich wyborach prezydenckich, które odbyły się 25 maja.
Według Barrosa podpisanie porozumień to historyczna chwila zarówno dla Unii, jak i dla Ukrainy, Gruzji i Mołdawii. "Po szczycie w Wilnie w listopadzie ubiegłego roku niektórzy szybko zaczęli krytykować ideę Partnerstwa Wschodniego i mówić, że ten unijny program sąsiedztwa się nie powiódł. Nie docenili oni jednak ani naszego zaangażowania, ani determinacji krajów partnerskich na rzecz europejskiej drogi. Nie docenili też woli obywateli tych krajów, którzy chcą być jak najbliżej Unii" - powiedział Barroso.
Jak dodał, podpisanie umów stowarzyszeniowych będzie wyrazem uznania dla znacznych postępów w reformach poczynionych przez Ukrainę, Gruzję i Mołdawią oraz dla politycznej determinacji władz w zbliżaniu się do Unii. "Dla UE będzie to oznaczać duże zaangażowanie we wspieranie tych trzech krajów na każdym kroku na ich drodze do transformacji w stabilne i silne gospodarczo demokracje" - zapewnił szef KE.
Podkreślił jednocześnie, że umowy stowarzyszeniowe "to szansa, a nie gotowe rozwiązanie i na pewno nie panaceum na wszystkie trudności". "Sukces będzie zależał od tego, czy kraje te nadal będą wprowadzać reformy, które zbliżą je do Europy pod względem politycznym, gospodarczym i kulturowym" - podkreślił Barroso.
Szef Komisji wyraził zadowolenie z decyzji prezydenta Rosji, który we wtorek zwrócił się do Rady Federacji, wyższej izby rosyjskiego parlamentu, by uchyliła wydane mu 1 marca zezwolenie na użycie rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie; w środę tak się stało. "Trzeba jednak zrobić więcej w kierunku deeskalacji" - podkreślił Barroso.
Pytany, czy decyzja prezydenta Rosji oznacza, że jest mało prawdopodobne, iż unijni przywódcy zdecydują się na szczycie w tym tygodniu rozszerzyć sankcje wobec Moskwy, Barroso podkreślił, że decyzję muszą podjąć szefowie rządów i państw.
"KE wykonała swoją pracę. Rada Europejska zwróciła się do nas o przedstawienie różnych opcji restrykcji. Tak zrobiliśmy (...). Natomiast decyzja o uruchomieniu dalszych sankcji należy do przywódców" - powiedział.
Ukraińskie siły rządowe poinformowały w środę o licznych przypadkach naruszenia rozejmu, ogłoszonego w piątek przez władze w Kijowie i zaakceptowanego w poniedziałek przez separatystów na wschodzie kraju. Od tego dnia we wschodnich obwodach kraju doszło do ponad 40 ataków ze strony rebeliantów.
Skomentuj artykuł