USA: nie prosimy o pozwolenie reżimu w Syrii
Stany Zjednoczone zdementowały we wtorek informacje, jakoby uprzedziły Syrię o atakach sił powietrznych USA i kilku państw arabskich na bazy dżihadystów Państwa Islamskiego (IS) na syryjskim terytorium.
"Nie zabiegaliśmy o pozwolenie reżimu (Baszara el-Asada). Nie koordynowaliśmy swych działań z rządem syryjskim. Nie dawaliśmy z wyprzedzeniem Syryjczykom zawiadomienia, ani wskazówek dotyczących czasu lub konkretnych celów" - poinformowała rzeczniczka Departamentu Stanu USA Jennifer Psaki.
Podkreśliła jednocześnie, że po wyrażeniu 10 września przez prezydenta Baracka Obamę zamiaru uderzenia na cele Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku, Waszyngton "bezpośrednio" powiadomił Damaszek o swych intencjach.
"Poinformowaliśmy bezpośrednio reżim syryjski poprzez naszego ambasadora przy ONZ, który przekazał wiadomość stałemu reprezentantowi Syrii" - tłumaczyła Psaki. "Ostrzegliśmy Syrię, by nie brała na cel żadnego amerykańskiego samolotu" - dodała.
Syryjski ambasador przy ONZ Baszar Dżaafari powiedział agencji Reutera, że ambasador USA Samantha Power osobiście przekazała mu informację o zbliżającej się operacji amerykańskich i arabskich sił powietrznych. Według niego Power powiedziała mu to w poniedziałek rano, kilka godzin przed nalotami.
Wcześniej syryjskie MSZ zakomunikowało, że Waszyngton uprzedził Damaszek o planowanych nalotach na pozycje dżihadystów z IS. Resort dyplomacji zapewnił też, że jest gotowy na współpracę w walce z terrorystami.
"Minister spraw zagranicznych otrzymał list od swego amerykańskiego odpowiednika, przekazany przez irackiego szefa dyplomacji, w którym poinformowano, że Stany Zjednoczone i ich niektórzy sojusznicy planują ataki (na IS) w Syrii. (...) Doszło do tego na kilka godzin przed początkiem nalotów" - napisano w oświadczeniu syryjskiego MSZ, które odczytano na antenie państwowej telewizji.
Była to pierwsza oficjalna reakcja przedstawicieli władz prezydenta Baszara el-Asada na prowadzone bombardowania dżihadystów z IS.
Syryjska telewizja państwowa podała też, że wysłannik władz Iraku przedstawił prezydentowi Syrii Baszarowi el-Asadowi wytyczne, dotyczące "działań na rzecz walki z terroryzmem", co - jak napisała agencja Reutera - zdawało się odnosić do amerykańskich nalotów.
Asad po raz drugi w ciągu tygodnia przyjął u siebie irackiego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Faleha al-Fajada. Prezydent Syrii podkreślił, że czuje się zdeterminowany do kontynuowania "wojny z terroryzmem" i będzie wspierał wszelkie działania międzynarodowe w tym kierunku.
Damaszek poinformował jednocześnie, że Syria nie zaprzestanie walczyć z dżihadystami na wschodzie i północy kraju. Zapowiedział też dalszą koordynację działań "na najwyższym szczeblu" z irackim rządem. Wyraził także gotowość do międzynarodowej współpracy w walce z islamistami.
Siły zbrojne USA potwierdziły, że naloty na syryjskie pozycje dżihadystów z IS zostały przeprowadzone przy wsparciu Jordanii, Bahrajnu, Arabii Saudyjskiej, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Niespełna dwa tygodnie po ogłoszeniu przez Baracka Obamę strategii walki z IS wojska USA i państw sojuszniczych rozpoczęły w nocy z poniedziałku na wtorek ataki lotnicze na pozycje dżihadystów w Syrii. Urzędnicy w Pentagonie poinformowali, że celem kampanii jest pozbawienie bojowników bezpiecznego schronienia, jakim cieszą się w Syrii.
Skomentuj artykuł