Uzasadnione zarzuty wobec Niemiec
Zarzuty UE pod adresem Niemiec w związku z utrzymującą się nadwyżką eksportu są uzasadnione. Niemiecki kapitał tworzy nierównowagę na południu Europy, Niemcy muszą zwiększyć konsumpcję wewnętrzną - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
Płynąca z zagranicy krytyka niemieckiego modelu gospodarczego, opartego na silnym eksporcie, nie jest nowa - zauważa autor komentarza opublikowanego w czwartek na łamach największej opiniotwórczej gazety niemieckiej.
Nigdy przedtem zarzuty wobec Niemiec nie były jednak tak powszechne jak obecnie - zaznacza dziennikarz "SZ", przypominając o ostatnich krytycznych wypowiedziach ministra finansów USA, premiera Włoch, prezydenta Francji, szefa Komisji Europejskiej i prezesa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. "Wszyscy zarzucają największej europejskiej gospodarce, że coraz więcej eksportuje i coraz mniej importuje" - czytamy w "SZ".
Niemcy nie chcą słuchać krytycznych głosów - pisze autor, dodając, że Niemcy "świadomie odbierają tę krytykę niewłaściwie". Nikt nie wymaga od niemieckich przedsiębiorstw, by ograniczyły produkcję, w warunkach gospodarki rynkowej jest to zresztą niemożliwe - tłumaczy komentator.
Jego zdaniem kluczowym problemem nie jest eksport, lecz wypływający z Niemiec za granicę "potężny strumień kapitału", będący następstwem sprzedaży niemieckich towarów i usług. Kapitał ten płynie na południe Europy, powodując obniżenie poziomu odsetek, co jest dla tamtejszych rządów bodźcem do dalszego zadłużania się.
Czasowe zakłócenia równowagi są zjawiskiem normalnym, stają się one problemem dopiero wtedy, gdy utrzymują się przez dłuższy czas - czytamy w "SZ". W przypadku Niemiec mamy do czynienia właśnie z takim zjawiskiem - eksport od sześciu lat stale rośnie. Konieczna jest korektura - pisze komentator.
Zdaniem "SZ" Niemcy muszą wzmocnić konsumpcję wewnętrzną - zwiększyć inwestycje prywatne i publiczne oraz konsumpcję indywidualną, podnosząc płace. "Nowy rząd musi obniżyć podatki i składki socjalne, aby obywatelom pozostawało więcej pieniędzy w kieszeni" - pisze dziennik.
Taka polityka pomogłaby całej strefie euro. W krajach dotkniętych kryzysem powstałoby więcej miejsc pracy, mogłyby też zwiększyć swój eksport. Pozytywnym skutkiem byłby szybszy koniec kryzysu - uważa "Sueddeutsche Zeitung".
Szef KE Jose Barroso zapowiedział w środę, że zbada, czy nadwyżka rachunku obrotów bieżących Niemiec nie zakłóca równowagi gospodarczej w całej UE. Według danych KE od 2007 r. Niemcy, największa gospodarka UE, utrzymują nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących powyżej progu 6 proc. PKB. (w 2012 było to 7 proc.), dlatego znalazły się pod lupą Komisji. Największe niemieckie partie zdecydowanie odrzuciły krytykę Brukseli.
Skomentuj artykuł