Przedstawiciele centrolewicowych partii opozycyjnych, przewodniczący obu izb parlamentu i czołowi reprezentanci świata kultury zażądali ustąpienia Rojasa ze stanowiska objętego w czwartek w rządzie prezydenta Sebastiana Pinery.
Przewodniczący chilijskiego Senatu Carlos Montes oświadczył, że wypowiedzi Rojasa są "nie do zaakceptowania" i wywołały "ogólnonarodowe potępienie".
Chilijski dziennik "La Tercera" nazajutrz po nominacji Rojasa na ministra kultury przytoczył jego wypowiedzi na temat Muzeum Pamięci, dokumentującego zbrodnie popełnione za dyktatury generała Augusto Pinocheta w latach 1973-90, zawarte w książce "Dialog nawróconych" wydanej przez niego wspólnie z obecnym szefem chilijskiego MSZ Roberto Ampuero.
Rojas wyraził się w niej o muzeum, zainaugurowanym w 2010 roku, że "to zwykły montaż, który ma porazić widza, postawić go w stan osłupienia i pozbawić zdrowego osądu".
"To zwykłe manipulowanie historią" - dodał Rojas, który w młodości działał w organizacjach antypinochetowskiej lewicy i przebywał, jak wówczas tysiące uchodźców politycznych, na emigracji w Europie (konkretnie w Szwecji, gdzie został członkiem parlamentu).
W 2016 roku w wywiadzie dla CNN obecny chilijski minister kultury powtórzył opinię, że Muzeum Pamięci dokumentujące zbrodnie Pinocheta "fałszuje historię Chile".
Wobec fali krytyki, jaką w całym kraju - również na chilijskiej prawicy - wywołały jego najnowsze wypowiedzi, Rojas napisał w sobotę na Twitterze: "Nigdy nie pomniejszałem ani nie usprawiedliwiałem niemożliwych do zaakceptowania systematycznych, niezwykle ciężkich naruszeń praw człowieka, do jakich doszło w Chile".
Skomentuj artykuł