W Symferopolu wiece za i przeciw Rosji

(fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE)
PAP / mm

Co najmniej 5 tys., osób zebrało się w niedzielę w stolicy Krymu, Symferopolu, by zamanifestować chęć przyłączenia się do Rosji. Znacznie mniej osób zgromadził wiec proukraiński, który zebrał się pod pomnikiem Tarasa Szewczenki w 200. rocznicę jego urodzin.

W tłumie na placu Lenina powiewały flagi Krymu i Rosji. Można było zobaczyć plakaty z napisami "Dziękujemy Rosji za pokój na Krymie" czy "Rosja - gwarantem pokoju i stabilności". Na pomniku Lenina przyklejono plakat z napisem "Nie tykajcie naszego wodza". Prorosyjski premier Krymu Siergiej Aksjonow, którego nie uznają władze w Kijowie, apelował z trybuny o udział w zaplanowanym na 16 marca w referendum w sprawie wejścia Krymu do Federacji Rosyjskiej.

"Chcę, żeby Krym należał do Rosji - powiedział PAP trzymający rosyjską flagę Jurij. - Na Ukrainie nie było nam dobrze. Władze w Kijowie wszystko pokradły. Może w Rosji będzie nam lepiej". Jurij podkreśla jednak, że nie chce powrotu do Związku Radzieckiego, bo komunizm był równie zbrodniczym systemem, co faszyzm, a może nawet gorszym.

DEON.PL POLECA

Zapytany, co mu najbardziej nie odpowiadało w polityce Ukrainy wobec Krymu, odpowiada, że dążenie Kijowa do ukrainizacji. "Zmieniają ustawę językową - wyjaśnia. - Co prawda (p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandr) Turczynow zapowiedział, że nie podpisze tej decyzji, ale ja im już nie wierzę".

Chodzi o ustawę przeforsowaną za prezydentury Wiktora Janukowycza i nadającą uprzywilejowany status językom mniejszości narodowych w regionach Ukrainy o dużych skupiskach tych mniejszości. Rada Najwyższa Ukrainy 23 lutego anulowała tę ustawę, ale Turczynow zapowiedział, że nie podpisze tej decyzji.

Na placu stali przedstawiciele "drużynników", czyli krymskiej "samoobrony". Zbierali datki dla swoich kompanów. Można było przynosić wszystko: pieniądze, produkty żywnościowe, a także ubrania - "żeby chłopakom nie było w nocy zimno", gdy stoją pod Radą Najwyższą (parlamentem) czy patrolują miasto.

Igor tłumaczy, że wstąpił do drużynników, bo "trzeba bronić Krymu przed tym, co się stało na Majdanie". "W Kijowie żyją pokojowo nastawieni ludzie. Majdan zrobili faszyści z zachodniej Ukrainy" - mówi PAP. W referendum zamierza głosować za wcieleniem Krymu do Rosji. "Przecież jak tu przyjdą ci faszyści, których nie dobito podczas II wojny światowej, to będziemy wisieć na wszystkich latarniach" - mówi.

Niewielka grupa trzyma biało-niebieską flagą z gwiazdą oraz sierpem i młotem. Chłopak, który odmawia podania swojego imienia, mówi, że nie jest komunistą, a sierp i młot na fladze widnieją "dla otuchy". "Krym to dziecko Rosji. Na Ukrainie nie żyło nam się dobrze. Krym nie ma własnych fabryk, wszystko musimy sprowadzać. Ale Rosja o nas zadba, będziemy się lepiej rozwijać" - przekonuje.

Pod gmachem Rady Ministrów Krymu przy placu stoi kordon Kozaków z flagą Kubania. Kozak Dima mówi PAP, że "władzę w Kijowie przejęli faszyści", a jemu jest wstyd przed własnym dziadkiem, który zginął na wojnie. "Wtedy z faszystami Związek Radziecki walczył razem z Europą. Teraz wychodzi na to, że Europa i Kijów popierają faszyzm" - mówi.

Znacznie mniej, bo tylko kilkaset osób przyszło na demonstrację proukraińską pod pomnikiem Tarasa Szewczenki w parku jego imienia, która zgromadziła także wielu Tatarów krymskich pod ich flagą (błękitny sztandar z tatarskim herbem tamga w lewym górnym rogu).

Występując przed zebranymi arcybiskup symferopolsko-krymski ukraińskiej Cerkwi prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego Kliment poinformował o zatrzymaniu rano dwóch prodemokratycznych działaczy: jednego z koordynatorów Euromajdanu-Krym Andrija Szczekuna oraz szefa organizacji Ukraiński Dom Anatolija Kowalskiego. Milicja - jak powiedział Kliment - przekazała ich nieznanym osobom i teraz telefony zatrzymanych nie odpowiadają.

Wśród zebranych jest młody chłopak Siergiej. "Jestem Rosjaninem, ale chcę, żeby Krym był w składzie Ukrainy, bo to wielonarodowe terytorium. W ciągu tych 24 lat Ukraina tak czy inaczej liczyła się z opinią grup etnicznych, nigdy nie było tu konfliktów, dopóki nie przyszli rosyjscy żołnierze. W Rosji władze nie liczą się z żadną grupą etniczną, przykładem może być Osetia czy wojny czeczeńskie" - mówi.

Krymski Tatar, przywódca krymskiej organizacji Instytut Społeczeństwa Obywatelskiego Rustem Abljatif, podkreślił, że Tatarzy solidarnie z Ukraińcami opowiadają się za jednością Ukrainy. Zaznaczył, że wraz z innymi Tatarami krymskimi jeździł na Majdan do Kijowa. "Brałem udział w mityngach, dyżurowałem na barykadach. Uważamy, że Majdan będzie fundamentem demokratycznie przeobrażonej Ukrainy" - mówi.

I gdy dowiaduje się, że rozmawia z PAP, podkreśla: "Chcielibyśmy wyrazić wdzięczność Polsce i polskim działaczom za poparcie. Polacy są naszymi dawnymi sprzymierzeńcami i przyjaciółmi".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W Symferopolu wiece za i przeciw Rosji
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.