Waszyngton zaniepokojony działaniami Chin
Waszyngton wyraził w sobotę poważne zaniepokojenie wzrostem napięć wokół położonych na Morzu Wschodniochińskim wysp Senkaku i deklaracją Chin o kontroli przestrzeni powietrznej nad nimi. Szef Pentagonu Chuck Hagel uznał to za próbę naruszenia status quo.
"Postrzegamy te działania jako destabilizującą próbę naruszenia status quo w regionie. Ta jednostronna akcja wzmaga ryzyko niezrozumienia i błędnych ocen" - napisał w oświadczeniu amerykański minister obrony. Hagel dodał, że zobowiązanie ChRL o włączeniu wysp do chińskiej strefy kontroli powietrznej w żaden sposób nie zmienia sposobu prowadzenia działań militarnych USA.
Przebywający w Genewie szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry także uznał deklarację Chin za "próbę naruszenia status quo w regionie Morza Wschodniochińskiego", która "stwarza ryzyko incydentu".
Z osobnym oświadczeniem wystąpił Biały Dom. "Jesteśmy wielce zatroskani sytuacją, która eskaluje napięcia w regionie i ma wpływ na interesy Stanów Zjednoczonych oraz naszych sojuszników. Wyraziliśmy poważne zaniepokojenie działaniami Chin i ściśle współpracujemy z naszymi sojusznikami i partnerami w regionie" - poinformowała rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, Caitlin Hayden.
Japonia uznaje niezamieszkany archipelag Senkaku za terytorium japońskie. Chiny, które nazywają wyspy Diaoyu, zgłaszają do nich roszczenia. Pekin w sobotę zadeklarował, iż będzie kontrolował przestrzeń powietrzną nad większością Morza Wschodniochińskiego wraz ze spornymi wyspami.
Stosunki Chin i Japonii - zajmujących aktualnie drugie i trzecie miejsce na liście największych potęg gospodarczych świata - znacznie pogorszyły się, kiedy we wrześniu ubiegłego roku japoński rząd wykupił trzy tworzące sporny archipelag wyspy od prywatnego właściciela. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, przeradzających się również w plądrowanie japońskich firm i atakowanie japońskich obywateli.
Od tego czasu patrolowe okręty i samoloty obu stron wielokrotnie pojawiały się w rejonie wysp, budząc obawy, że mogą to być przygrywki do konfrontacji zbrojnej.
Skomentuj artykuł